Informacja o wodzie skażonej najprawdopodobniej bakteriami coli do wójta gminy Sobków, Tadeusza Domińczaka, dotarła w piątek. Przekazał mu ją pracownik gminnego wodociągu. - W środę, jak co trzy miesiące zawieziono próbki do sanepidu. W piątek otrzymaliśmy telefon o zanieczyszczeniu. Tego samego dnia schlorowaliśmy wodę, w sobotę spuściliśmy i znów przeprowadziliśmy dezynfekcję. W poniedziałek zawieziemy próbkę do ponownego badania - mówi wójt Domińczak. - Uruchomiłem procedury, które w dużym procencie gwarantują, że młode organizmy dzieci nie są narażone - dodaje.
NIE JEST ŹLE
Na tablicach ogłoszeniowych w każdej wsi, przy kościołach i sklepach rozwieszono informacje dla mieszkańców. Wieść rozeszła się po wsiach lotem błyskawicy. Władze gminy zadbały o transport świeżej wody do każdej miejscowości. Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sobkowie codziennie dostarczają sześć 300-litrowych beczek z wodą do Korytnicy. Ale kolejek do beczkowozu dużych nie ma. - Większość ma jeszcze na podwórkach studnie, bo wodociąg działa dopiero od sześciu lat - mówi Krzysztof Borowiec, sołtys Korytnicy. Osoby starsze mogą liczyć na specjalne względy u strażaków. - Chłopaki zawsze zaniosą wiaderko z wodą do domu - mówi jeden z ochotników.
Większy niż zwykle popyt na wodę zauważyła Monika Płusa, która pracuje w miejscowym sklepie spożywczym. - Sprzedajemy dużo butelek. W pierwszym dniu było szaleństwo, teraz sytuacja ustabilizowała się - ocenia.
Bo sanitarnym zagrożeniem nie wszyscy się tu przejęli. - Woda jest, bo podwożą ją non stop, żyć żyjemy, nie jest źle. Nie mamy strasznych niedogodności. Kąpać się przecież można. Mamy nadzieję, że to szybko minie - mówi Jan Kowalczyk.
ZABRAKŁO ORGANIZACJI
Do trzech pozostałych miejscowości czystą wodę dostarcza ciągnikiem z naczepą Stanisław Chaj, pracownik gminnego wodociągu. - Przez cały dzień robię trzy kursy po trzech wsiach. Za każdym razem wiozę 600 litrów wody - opowiada. Spotkaliśmy go we wsi Karsy, kiedy akurat zatrzymała go pani Anna, by uzupełnić plastikowe butelki i naczynia. - Jakoś sobie dajemy radę, musimy. Najlepiej, żeby to minęło jak najszybciej - mówi.
W Lipie panują inne nastroje. Tu po raz pierwszy ktoś krytykuje władze za sposób organizacji transportu wody. - Beczkowóz powinien stać na wsi, by ludzie pobierali sobie wodę, a tak przejedzie ciągnik, potrąbi, ale nie wszyscy słyszą. To nie jest organizowanie - twierdzi pani w sklepie.
Fakt, że w Lipie nastroje nie są najlepsze, potwierdza Małgorzata Nogajczyk, sołtys tej miejscowości. - To chamstwo. Ludzie przyłączyli się do wodociągu, ze studni porezygnowali, a tu coś takiego. Jak ta bakteria dostała się do wodociągu. Ktoś musi to wyjaśnić. Woda jest podstawą życia. Nie wiadomo, ile pijemy tę skażoną. Nikt nie pokryje kosztów leczenia dzieci - uważa.
Tadeusz Domińczak, wójt gminy Sobków, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Robię to profesjonalnie - ocenia. Dodaje, że najnowsze wynika badań próbek wody powinny być znane w środę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?