MKTG SR - pasek na kartach artykułów

1.5 tysiąca osób żyje bez wody

Paweł WIĘCEK
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sobkowie dwa razy w ciągu dnia dostarczają świeżą wodę do Korytnicy.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sobkowie dwa razy w ciągu dnia dostarczają świeżą wodę do Korytnicy. Paweł Więcek
Od piątku czystą wodę dla 1,5 tysiąca mieszkańców wsi Korytnica, Jawor, Lipa i Karsy dostarczają dwa beczkowozy. Paniki złości u ludzi nie widać. - Woda jest, żyć żyjemy, nie jest źle - mówią w Korytnicy. Ale w pobliskiej Lipie nastroje nie są już takie wesołe. - Gdzie tu organizacja!? - pytają.

Informacja o wodzie skażonej najprawdopodobniej bakteriami coli do wójta gminy Sobków, Tadeusza Domińczaka, dotarła w piątek. Przekazał mu ją pracownik gminnego wodociągu. - W środę, jak co trzy miesiące zawieziono próbki do sanepidu. W piątek otrzymaliśmy telefon o zanieczyszczeniu. Tego samego dnia schlorowaliśmy wodę, w sobotę spuściliśmy i znów przeprowadziliśmy dezynfekcję. W poniedziałek zawieziemy próbkę do ponownego badania - mówi wójt Domińczak. - Uruchomiłem procedury, które w dużym procencie gwarantują, że młode organizmy dzieci nie są narażone - dodaje.

NIE JEST ŹLE

Na tablicach ogłoszeniowych w każdej wsi, przy kościołach i sklepach rozwieszono informacje dla mieszkańców. Wieść rozeszła się po wsiach lotem błyskawicy. Władze gminy zadbały o transport świeżej wody do każdej miejscowości. Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sobkowie codziennie dostarczają sześć 300-litrowych beczek z wodą do Korytnicy. Ale kolejek do beczkowozu dużych nie ma. - Większość ma jeszcze na podwórkach studnie, bo wodociąg działa dopiero od sześciu lat - mówi Krzysztof Borowiec, sołtys Korytnicy. Osoby starsze mogą liczyć na specjalne względy u strażaków. - Chłopaki zawsze zaniosą wiaderko z wodą do domu - mówi jeden z ochotników.

Większy niż zwykle popyt na wodę zauważyła Monika Płusa, która pracuje w miejscowym sklepie spożywczym. - Sprzedajemy dużo butelek. W pierwszym dniu było szaleństwo, teraz sytuacja ustabilizowała się - ocenia.
Bo sanitarnym zagrożeniem nie wszyscy się tu przejęli. - Woda jest, bo podwożą ją non stop, żyć żyjemy, nie jest źle. Nie mamy strasznych niedogodności. Kąpać się przecież można. Mamy nadzieję, że to szybko minie - mówi Jan Kowalczyk.

ZABRAKŁO ORGANIZACJI

Do trzech pozostałych miejscowości czystą wodę dostarcza ciągnikiem z naczepą Stanisław Chaj, pracownik gminnego wodociągu. - Przez cały dzień robię trzy kursy po trzech wsiach. Za każdym razem wiozę 600 litrów wody - opowiada. Spotkaliśmy go we wsi Karsy, kiedy akurat zatrzymała go pani Anna, by uzupełnić plastikowe butelki i naczynia. - Jakoś sobie dajemy radę, musimy. Najlepiej, żeby to minęło jak najszybciej - mówi.

W Lipie panują inne nastroje. Tu po raz pierwszy ktoś krytykuje władze za sposób organizacji transportu wody. - Beczkowóz powinien stać na wsi, by ludzie pobierali sobie wodę, a tak przejedzie ciągnik, potrąbi, ale nie wszyscy słyszą. To nie jest organizowanie - twierdzi pani w sklepie.

Fakt, że w Lipie nastroje nie są najlepsze, potwierdza Małgorzata Nogajczyk, sołtys tej miejscowości. - To chamstwo. Ludzie przyłączyli się do wodociągu, ze studni porezygnowali, a tu coś takiego. Jak ta bakteria dostała się do wodociągu. Ktoś musi to wyjaśnić. Woda jest podstawą życia. Nie wiadomo, ile pijemy tę skażoną. Nikt nie pokryje kosztów leczenia dzieci - uważa.
Tadeusz Domińczak, wójt gminy Sobków, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Robię to profesjonalnie - ocenia. Dodaje, że najnowsze wynika badań próbek wody powinny być znane w środę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie