MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Archeolodzy znaleźli dom sprzed wieków

Lidia Cichocka
- Wejście znajdowało się dokładnie w tym miejscu - pokazuje Waldemar Gliński.
- Wejście znajdowało się dokładnie w tym miejscu - pokazuje Waldemar Gliński. L. Cichocka
Wszystko wskazuje na to, że Kielce mają tysiąc lat! Takie są wyniki badań archeologicznych na placu Świętego Wojciecha

Badania rozpoczęte w lutym zakończono w środę, tuż przed ich zamknięciem archeologowie znaleźli klucz do najstarszej chaty w Kielcach. Prace przyniosły bardzo ważną wiedzę - ludzie mieszkają na terenie Kielc już tysiąc lat.

Przypomnijmy, że badania na placu Świętego Wojciecha w Kielcach sprowokowały prace modernizacyjne jego nawierzchni. Okazało się, że w ziemi pojawiają się fragmenty średniowiecznych naczyń i chociaż mało kto wierzył, że uda się odkryć cokolwiek, co rzuciłoby światło na przeszłość miasta, w lutym na placu pojawił się kielecki archeolog Waldemar Gliński z ekipą.

W północno-zachodnim narożniku placu natrafił na fundamenty budynku z XVII wieku. Był to przytułek dla biednych, zwany też szpitalikiem. Ufundowali go kieleccy mieszczanie i chwała im za to, bo dzięki tej budowli ocalało to, co było pod spodem. Przytułek otaczał bowiem cmentarz przykościelny, na którym w XVII i XVIII wieku grzebano ludzi, rozkopując i niszcząc też starsze warstwy.

Także archeolodzy próbując dotrzeć do nich musieli przekopać się przez cmentarzysko. - Znaleźliśmy w sumie 35 grobów - mówi Waldemar Gliński. - Chowano tu raczej biednych ludzi, ich wyposażenie w ostatnią drogę było bardzo skromne. Znaleźliśmy zaledwie kilka medalików, jeden krzyżyk, dwie metalowe obrączki, monetę - krajcara austriackiego z 1790 roku, która pozwoliła nam na dokładne datowanie grobu, a w grobie dziecka drobne koraliki.

KLUCZ POD WYCIERACZKĄ

Dopiero po usunięciu ludzkich szczątków archeolodzy dotarli do warstwy, w której ukazały się ślady drewnianych belek. Był to fragment obiektu mieszkalnego w formie spalonej półziemianki. Dom został spalony i pozostała warstwa 5-10 centymetrów zbutwiałego drewna. Wystarczająca jednak, by dokładnie określić jego rozmiar.

Chałupa miała 4 metry szerokości i 4,5 metra długości. Wejście znajdowało się od strony północnej. W południowo-zachodnim narożniku znajdowało się obłożone kamieniami palenisko. Odsłonięto też poziom użytkowy wnętrza chaty, w postaci czerwonej, glinianej polepy.

Zaskoczeniem dla archeologów było odkrycie w jednym z ostatnich dni badań metalowego klucza, który znajdował się tuż przy wejściu. - Śmialiśmy się, że zostawiono go "pod wycieraczką", ale to zupełnie prawdopodobne, że zagubiono go tam właśnie - wyjaśnia Waldemar Gliński. - Klucze w takich obiektach zdarzały się i jego istnienie nie jest niczym dziwnym, natomiast radość z faktu odnalezienia ogromna.

Dom zbudowany był bardzo porządnie. Warstwę pod podłogą najpierw wyłożono kamieniami, następnie gliną. Był zaawansowany technologicznie - posiadał konstrukcję zrębową i zbudowany był z drewnianych bali. Te położone w ziemi stabilizowano gliną.

KTO TU MIESZKAŁ?

- Dom należał najprawdopodobniej do kogoś znacznego - twierdzi Waldemar Gliński. - Dom znajdował się blisko kościoła, obok ówczesnego szczytu wzgórza, bo z całą pewnością w tamtych czasach istniał tu kościół. Wspomina o nim Jan Długosz, wymieniając budowę kieleckiej murowanej kolegiaty na rok 1173, wiadomo, że kielecką katedrę uposażano dobrami wcześniejszego kościoła Świętego Wojciecha, a w roku 1213 przeniesiono prawa parafialne z kościoła Świętego Wojciecha na rzecz kościoła kolegiackiego. Sam Długosz około roku 1460 widział pozostałości drewnianego, modrzewiowego kościółka pod wezwaniem Świętego Wojciecha poza obrębem miasta, będącego we władaniu biskupów krakowskich, zatem zapewne w miejscu pierwotnej najstarszej osady Kielc.
O tym, że w chacie mieszkał ktoś ważny może świadczyć znaleziona w jej wnętrzu ceramika. W chacie znaleziono fragmenty dużego naczynia wypalonego z białej kaolinitowej glinki. Taki garnek nie mógł być własnością biedaków, biała ceramika była towarem raczej luksusowym, można ją przyrównać do czegoś podobnego do dzisiejszej porcelany. Taką ceramikę można datować na XI-XII wiek.

- Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, o potwierdzenie w ustaleniu datowania, czyli określenia z jakiego okresu pochodzi ta ceramika, poprosiłem profesora Andrzeja Buko z Instytutu Archeologii i Etnografii Polskiej Akademii Nauk - mówi Waldemar Gliński. - Profesor stwierdził, że analogiczną ceramikę datowaną na I połowę XII wieku spotkał w Sandomierzu. Inne skorupy wydobyte z ziemi są jeszcze starsze, pochodzą ze schyłku XI wieku. Tak więc można stwierdzić, że Kielce mają tysiąc lat. Dziesięć wieków temu istniała tu osada.

By jeszcze dokładniej określić czas jej funkcjonowania, zostaną wykonane badania drewna, które pozwolą sprecyzować datę z dokładnością do trzydziestu lat. - A ponieważ mamy pobrane próbki z różnych warstw, mam nadzieję, że dowiemy się w miarę dokładnie kiedy spłonął dom i kiedy używano paleniska - mówi Waldemar Gliński.

TRZEBA ZMIENIĆ NAZWĘ

Teraz po zakończeniu wykopalisk wszystko zostanie zasypane, a drogowcy będą mogli dokończyć remont nawierzchni. Na zrekonstruowanym murze otaczającym kościelny plac zostanie umieszczona tablica z napisem: "Tu stał dom, który dał początek naszemu miastu".

Zarys chaty zostanie zaznaczony inną kostką. Rekonstrukcja obiektu archeologicznego znajdzie się w Muzeum Historii Miasta Kielc. Ono też będzie odpowiadało za opracowanie całości materiałów pozyskanych z badań wykopaliskowych i publikacji ich wyników.

W Instytucie Biologii Akademii Świętokrzyskiej zostaną poddane badaniom szczątki wydobyte z cmentarza. - Myślę, że to może być bardzo ciekawe: określenie w jakiej kondycji byli kielczanie w XVII-XVIII wieku, na co chorowali i umierali - dodaje Gliński. I bardzo żałuje, że nie może wykopów przesunąć dalej na zachód. Niestety, wzdłuż muru kościelnego w stronę alei IX Wieków pod ziemią poprowadzono gazociąg.

Jakie są szanse na odkrycie kolejnych śladów z najwcześniejszego osadnictwa w Kielcach? Niestety, niewielkie. Teren w centrum miasta jest gęsto zabudowany i był wielokrotnie przekopywany przy okazji prowadzenia najróżniejszych robót.
Waldemar Gliński nadzorował wznoszenie budynku Zwolskiego przy ulicy Bodzentyńskiej, który wchodzi w plac Świętego Wojciecha i nie odkrył wówczas żadnych nawarstwień poświadczających najstarszą fazę osadnictwa. Nie inaczej było przy wymianie nawierzchni i kładzeniu kanałów na ulicy Bodzentyńskiej i alei IX Wieków.

- W Kielcach murowane domy pojawiły się dopiero w XIX wieku - przypomina Gliński. - Nie mamy nawarstwień kolejnych budowli, które dzisiaj moglibyśmy czytać jak książkę i odtwarzać kształt naszego miasta w XI czy XII wieku. Drewniane budynki, a takie tu stały przez wieki, znikały bez śladu.

Jest też szansa na odkrycie pozostałości średniowiecznego osadnictwa miasta lokacyjnego na Rynku, gdzie planowane są prace remontowe nawierzchni. Ale już teraz można zmienić nazwę alei IX Wieków Kielc na X Wieków Kielc. Ta obecna jest nieaktualna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie