Bujanie w obłokach. Z lotniska w Masłowie jeszcze długo nigdzie nie polecimy tanimi liniami

Wystarczy 10 milionów złotych na niezbędne inwestycje. Aeroklub Kielecki deklaruje wsparcie, ale Urząd Lotnictwa Cywilnego tego nie potwierdza. Na dodatek województwo nie ma kasy na rozwój lotniska.

Robert Erdowski, prezes spółki Lotnisko Kielce, ogłosił w zeszłym tygodniu, że krajowe linie lotnicze OLT Express są gotowe rozważyć włączenie lotniska w Masłowie do swojej siatki połączeń. Co ważne, przy obecnej długości pasa startowego (1160 metrów). Że to nie mrzonki, podał przykład regionalnego lotniska w niemieckim Mannheim (długość pasa asfaltowego 1066 metrów). Z tego portu liniami Cirrus Airlines można dolecieć do Berlina i Hamburga, a stamtąd w dowolne miejsce na świecie.

Z KIELC W POLSKĘ I ŚWIAT

- Mamy dostać list intencyjny od OLT Express. Warunkiem jest modernizacja oświetlenia, postawienie systemu nawigacyjnego oraz budowa budynku technicznego, w którym byłaby wieża kontroli lotów, miejsce odpraw bagażowych, odprawa celna i pokój wypoczynku pilotów - powiedział prezes Erdowski. Wartość inwestycji oszacował na około 10 milionów złotych. Pieniądze - jako właściciel lotniska i większościowy udziałowiec spółki Lotnisko Kielce - miałby wyłożyć samorząd województwa.

Ale to nie jedyny warunek. Aby mieszkańcy regionu mogli odbywać powietrzne podróże z OLT Express do Gdańska, Krakowa, Warszawy i siedmiu innych największych miast w kraju, które są w siatce połączeń tej linii, lotnisko w Masłowie musi być przekształcone z lotniska użytku wyłącznego na użytku publicznego. Taka zmiana pozwoli lądować i startować pod Kielcami statkom powietrznym mogącym pomieścić na pokładzie powyżej 19 osób, na przykład turbośmigłowym dornierom 328.

Prezes spółki Lotnisko Kielce powiedział, że wystąpił ze stosownymi wnioskami do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - W ciągu dwóch-trzech miesięcy uzyskamy nowy status - zapewnił.
AEROKLUB CHCE POMÓC

Optymizm Roberta Erdowskiego ostudził Krzysztof Kwapisz, prezes Aeroklubu Kieleckiego, stowarzyszenia będącego głównym użytkownikiem lotniska i zarządcą ruchu lotniczego. Jak podkreślił, do realizacji planów potrzeba pieniędzy na inwestycje oraz nadania lotnisku statusu publicznego. W przypadku tej drugiej, choć podstawowej kwestii deklaruje wolę współpracy. Zaznacza, że przekształcenie lotniska można nastąpić tylko na wniosek zarządzającego nim Aeroklubu Polskiego.

- Żeby AP mógł wystąpić do ULC, musi dokończyć certyfikację spółki prawa handlowego, która wstąpi w obowiązki AP jako zarządzającego. Kiedy zakończy się certyfikacja, AP poprzez swoją spółkę wystąpi do ULC o upublicznienie lotniska - tłumaczy Krzysztof Kwapisz. I dodaje, że ma zapewnienie od prezesa AP, iż lotnisko w Masłowie będzie projektem pilotażowym w inicjatywie przekształcania lotnisk aeroklubowych na ogólnodostępne.

TWARDE LĄDOWANIE PO BUJANIU

Opowieści prezesów Erdowskiego i Kwapisza przedstawiliśmy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Tu nastąpiło twarde i bolesne zderzenie z rzeczywistością.

- Po pierwsze władze spółki Lotnisko Kielce nie mają prawa do występowania do ULC o cokolwiek. Po drugie nic nam nie wiadomo na temat utworzenia spółki prawa handlowego przez Aeroklub Polski, która by miała wystąpić o zmianę zarządzającego i zmianę statusu lotniska w Masłowie - poinformowała Katarzyna Krasnodębska, rzecznik prasowy ULC.

Żadnych złudzeń nie zostawił też Jan Maćkowiak, członek zarządu województwa świętokrzyskiego:
- Na chwilę obecną nie ma możliwości sfinansowania inwestycji na lotnisku w Masłowie. Tej pozycji nie zapisaliśmy ani w budżecie na ten tok, ani w Wieloletniej Prognozie Finansowej województwa. Zgodzę się jednak, że gdyby uzbroić pas w oświetlenie i oprzyrządowanie nawigacyjne, przewoźnik mógłby otworzyć regularne połączenia lotnicze. Rozmawialiśmy w zarządzie województwa na temat przeanalizowania sytuacji budżetu i podjęcia wysiłku realizacji tego zadania, ale do momentu uzyskania pewności co do tego, jak finansowane będą ze strony Unii Europejskiej główne inwestycje, żadnych zobowiązań nie będzie.