Równocześnie było wiele pochwał pod adresem Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach.
Andrzej Matynia, starosta starachowicki, zaprosił mieszkańców miasta i powiatu na spotkanie w sprawie świadczenia na terenie szpitala w Starachowicach specjalistycznych usług medycznych w zakresie kardiologii. Osobiste, imienne zaproszenia starosty na to spotkanie otrzymały osoby, które w ostatnim czasie skierowały na jego ręce listy wyrażające zaniepokojenie sytuacją konfliktu pomiędzy Polsko-Amerykańskimi Klinikami Serca i dyrekcją starachowickiego szpitala.
Starosta zaprosił na spotkanie Jolantę Kręcką, dyrektorkę szpitala i Grzegorza Fitasa, ordynatora Oddziału Kardiologii starachowickiego szpitala. W spotkaniu uczestniczył Marian Mróz, radny powiatowy i doradca zarządu Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach.
SPORNE SPRAWY
Na spotkanie przyszło około 200 osób, w większości byłych i aktualnych pacjentów Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach. Ich głosy w dyskusji były bardzo mocne. Prawie wszyscy trzymali stronę Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach.
Dyrekcja szpitala pod koniec kwietnia uznała, że umowa z klinikami na świadczenie przez nich specjalistycznych usług kardiologicznych jest nieważna z mocy prawa. Ogłosiła konkurs na wykonywanie tych specjalistycznych procedur z kardiochirurgii inwazyjnej. Amerykańskie kliniki nie przystąpiły do niego, uważając, że mają ważną umowę ze szpitalem do końca 2009 roku.
Konkurs wygrała konkurencyjna dla starachowickiej kliniki firma z Ostrowca Świętokrzyskiego, z którą starachowicki szpital podpisał umowę. Umowa została przedstawiona do oceny Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Jeśli zostanie zaakceptowana, to może skutkować wożeniem pacjentów w ciężkich stanach kardiologicznych do Ostrowca Świętokrzyskiego. W Starachowicach zawrzało.
CHODZI O PIENIĄDZE
W konflikcie między zarządem Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach a dyrekcją starachowickiego szpitala na pierwszy rzut oka nie wiadomo o co chodzi. A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Kontrakt kardiologiczny starachowickiego szpitala to około 10 milionów złotych rocznie. Na pozostałe kilkanaście oddziałów, w tym kilka deficytowych, szpital ma około 30 milionów. W minionym roku Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca dostały z tego tortu około 7 milionów. Przyjęły ponad 1700 pacjentów, w tym 400 z zawałem serca i drugie tyle z zagrożeniem zawału serca. Uzyskały to, pracując na 550 metrach kwadratowych powierzchni i przy zatrudnieniu 40 osób.
Lecz nie tylko w pieniądzach jest problem, lecz w treści wspomnianej umowy o podwykonawstwo miedzy szpitalem a klinikami. Została zawarta z wieloma zapisami bardzo korzystnymi dla klinik, a niekorzystnymi dla szpitala. Po konkursie, nowa umowa już nie ma tych dysproporcji. Ale kliniki do konkursu nie przystąpiły.
Wydaje się, że Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca w Starachowicach, mimo konfliktu, nie wyjdą z naszego miasta. Jakoś przetrwają do listopada bieżącego roku i wtedy przystąpią do starań o samodzielny kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia - na kolejne trzy lata 2010-2012. Ich zdaniem, mają duże szanse na jego uzyskanie. O podobne procedury z zakresu kardiologii inwazyjnej będzie zabiegał starachowicki szpital. Więc rywalizacja będzie trwała nadal, ale może zniknie konflikt.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?