MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gość w dom, śmierć w dom

Sylwia BŁAWAT <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
W tym bloku w Ostrowcu Świętokrzyskim w święta stracił życie 24 letni mężczyzna.
W tym bloku w Ostrowcu Świętokrzyskim w święta stracił życie 24 letni mężczyzna. A. Nowak
Pierwsza zginęła kobieta. Własnym nożem kuchennym zadano jej ciosy w plecy. Drugi miał być jej syn. Ale przeżył.

W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w dwupokojowym mieszkaniu w centrum Ostrowca Świętokrzyskiego odbyło się rodzinne spotkanie, jakich tysiące trwało w tym czasie w każdym mieście i miasteczku. Do 51-letniej kobiety i jej 24-letniego syna w odwiedziny przyjechali córka kobiety z mężem. Biesiadę zakończyli około godziny 22, a że alkohol też pili, więc młodzi zamówili sobie taksówkę do domu. 24-latek wyszedł z nimi na dwór, odprowadzić siostrę i szwagra. A gdy już wracał, spotkał mieszkającego kilka bloków dalej 23-letniego kolegę. Ten miał pół litra wódki. Zaproponował wspólne wypicie. Więc 24-latek zaprosił go do siebie, do domu.

Dwie godziny później zadzwonił na pogotowie. Mówił, że ma ranę ciętą szyi i potrzebuje pomocy. Jeszcze nie wiedział, co się stało w pokoju obok. Że tam leży ciało jego matki. Kolegi wtedy w mieszkaniu już nie było.

Zwłoki kobiety znalazła załoga karetki. 51-latka zginęła od kilku ciosów w plecy, zadanych należących do niej kuchennym nożem. Tym samym, którym zraniony został jej syn, aż ostrze się złamało. Młodego człowieka zabrano do szpitala, tu od razu był operowany. Szczęściem - jego życiu nic już nie grozi.

Lekarze wezwali policję, na miejsce natychmiast przyjechali funkcjonariusze, rozpoczęło się drobiazgowe wielogodzinne oglądanie wszystkich pomieszczeń w domu centymetr po centymetrze, zbieranie nawet najmniejszych śladów, także tych, które potem nadały by się do ewentualnego badania kodu genetycznego. Od razu znaleźli narzędzie zbrodni - pośród porozrzucanych na podłodze noży leżał jeden zakrwawiony z ułamanym ostrzem… Jeszcze tej samej nocy ustalili, kim mógł być zabójca. O szóstej rano policjanci zapukali do drzwi mieszkania 23-latka.

MAKABRYCZNY POMYSŁ

Co się stało w mieszkaniu 51-letniej, lubianej przez wszystkich i szanowanej kobiety? Z policyjnych ustaleń wynika, że gdy jej syn przyprowadził do domu kolegę, we trójkę zasiedli w dużym pokoju. Wypili pół litra wódki, potem zrzucili się, dokupili jeszcze butelkę. Tej jednak już nie skończyli. Syn kobiety położył się spać w drugim pomieszczeniu. Ona wraz z kolegą syna jeszcze coś wypili, a potem gość poszedł do toalety. Gospodyni została w dużym pokoju.

- 23-latek opowiadał potem, że na makabryczny pomysł wpadł właśnie w toalecie. Na pomysł, by skorzystać z okazji, zabić domowników i okraść ich mieszkanie - opowiada wysoki rangą oficer świętokrzyskiej policji. - Nie wrócił więc do pokoju, gdzie pili, tylko poszedł do kuchni. Stąd wziął nóż z czarną ebonitową rączką. Taki zwykły, jaki wielu z nas ma w swoich domach. Wrócił do dużego pokoju, tu 51-letniej kobiecie zadał kilka ciosów nożem w plecy, żeby móc bez przeszkód okraść dom. Upadła na podłogę.

Sąsiedzi słyszeli jakiś krzyk z mieszkania, coś jakby "ratunku". A potem nastała cisza. A 23-latek - jak ustalono - poszedł tam, gdzie spał jego kolega. Chodziło mu o to, zdaniem śledczych, żeby wyeliminować jedynego świadka. Podciął mu gardło tak, jak na filmach. I jego też uderzył w plecy. Ostrze się złamało.

Potem - według śledczych - z palca kobiety ściągnął srebrny pierścionek, zabrał jej portfel, w którym było tylko trochę drobnych, wziął też komórkę. Wszystko razem warte około dwustu złotych. Miał zamiar splądrować mieszkanie, ale…

- Wtedy ze swojego pokoju wyszedł ranny 24-latek. Krzyknął do gościa, by ten "wypier… z mieszkania". 23-latek opowiadał potem, że poczuł się… dotknięty niegościnnością kolegi, więc wyszedł, zabierając łupy i półlitrówkę z niedopitą wódką - mówią policjanci.

OBUDZILI GO POLICJANCI

23-latek mieszka z babcią, siostrą i dwoma braćmi: 28- i 19-letnim. Ma też żonę i dwuletnie dziecko, ale są w separacji, kobieta z maluszkiem wyprowadziła się. Gdy tamtej świątecznej nocy wrócił do domu po godzinie 24, otworzyła mu starsza pani. Ponoć powiedział jej, żeby pakowała mu plecak. - Prawdopodobnie miał zamiar uciec, ale chyba był zbyt pijany. Umył ręce, zdjął zakrwawione spodnie i usnął - opowiada jeden ze śledczych.

Obudzili go policjanci, przyszli dokładnie o godzinie 6 rano. Na ich widok chłopak, który chciał odgrywać chojraka i bohatera… zmoczył łóżko. Był zbyt zaskoczony, żeby stawiać jakikolwiek opór. Babcia zasłabła, trzeba było wzywać karetkę. A jego policjanci zabrali do komendy. Nie mogli go przesłuchać, bo w wydychanym powietrzu miał ponad dwa promile alkoholu.

Już po drodze do jego bloku znaleźli portfel zabrany z mieszkania 51-latki. U niego w mieszkaniu była i komórka, i srebrny niedrogi pierścionek. I spodnie z brunatnymi plamami. I nie dopita butelka wódki z krwawymi odciskami…

CHŁOPAK Z SĄSIEDZTWA

175 centymetrów wzrostu, szczupła budowa ciała, ciemne włosy, przeciętne rysy twarzy - oto 23-latek, podejrzany o dwie zbrodnie. - Nie wygląda jak ktoś, kogo trzeba by się było bać - mówią ci, którzy z nim rozmawiali. Raczej - jak chłopak z sąsiedztwa. Policjanci już go kiedyś notowali.

- Za kradzież. W półświatku jest pewna hierarchia, przestępcy pną się po szczeblach "kariery". Najpierw jest "chuliganka", potem kradzieże, pobicia, rozboje. Tu było inaczej. Potężny skok. Notowaliśmy go za kradzież, a teraz od razu za zbrodnie - opowiadają ostrowieccy stróże prawa.

Za kratami 23-latek próbował odgrywać twardziela. Mówił podobno o swoich rzekomych dokonaniach. Zachowywał się tak, jakby ludziom, którzy w swoim życiu widzieli już niemal wszystko, chciał… zaimponować. Jakby zapomniał, że oni widzieli w jego mieszkaniu, w jego łóżku zmoczone prześcieradło. Opowiadał, jak to "ustawia" kumpli, jak najpierw bije głową... - Pewnie fikcja, dodawanie sobie powagi. Tylko że tu nie robi to na nikim wrażenia - mówi policja.

23-latek sądził najpierw, że w mieszkaniu zabił ich oboje - i matkę i syna. Opowiadał o tym podobno niemal z uśmiechem na ustach, nie drgnęła mu powieka. - Czy jeszcze do niego nie dotarło to, co się stało? Czy raczej jest taki zimny i wyrachowany? - zastanawiali się śledczy.

Potem miał dla odmiany nadzieję, że oboje - i 51-letnia kobieta, która zginęła jako pierwsza, i jej syn ugodzony jako drugi - przeżyli i jakoś mu to ujdzie. Opowiadał też - właściwie nie wiadomo czemu - że lubi grać w piłkę nożną. A za chwilę dodawał cynicznie: - Ale przez następne 25 lat to pewnie w nią nie pogram…

I może ma rację, za przestępstwa, o które podejrzewa go prokuratura, grozi co najmniej 25 lat więzienia, a jeśli sąd uzna go winnym, grozić mu może nawet dożywocie.

- To wyjątkowo surrealistyczna zbrodnia - komentuje Waldemar Pionka, szef ostrowieckiej prokuratury, a komendant policji w Ostrowcu Michał Domaradzki dodaje: - 200 złotych - tyle warte były rzeczy wyniesione z mieszkania. Czy tylko tyle warte jest życie dwojga ludzi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie