Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka jest Mała Miss 2008?

Dorota KLUSEK
Do niedawna Marlenka chętnie bawiła się teletubisiem. Teraz jej kolekcja pluszaków powiększyła się o następne.
Do niedawna Marlenka chętnie bawiła się teletubisiem. Teraz jej kolekcja pluszaków powiększyła się o następne. D. Łukasik
Tydzień temu została Małą Miss, we wtorek była gościem w ogólnopolskiej telewizji, a teraz prezentujemy ją na łamach "Echa Dnia"!

Prawdziwy niejadek. Sama o sobie mówi, że jest chudzinką. Najchętniej by biegała, albo skakała na trampolinie. Marzy o tym, by mieć młodszą siostrzyczkę. Jaka jeszcze jest Mała Miss Ziemi Świętokrzyskiej 2008, Marlena Rejnowicz?

Mieszka w Rakowie. Gdy przyjechaliśmy do jej rodzinnego domu, akurat bawiła się w chowanego. Mimo, że trochę jej przeszkodziliśmy, nie pogniewała się na nas. Wręcz przeciwnie, obdarzyła szerokim uśmiechem i poprowadziła dalej.

CÓRECZKA TATUSIA

- Marlenka jest bardzo otwartym dzieckiem - wyjaśnia jej mama, Dorota Rejnowicz. - Bardzo lubi, gdy nas odwiedzają goście. Czasami bywa też tak, że dzwoni do naszych znajomych i zaprasza ich do nas. Oczywiście wszystkie takie telefony staramy się kontrolować, więc jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak, żeby przyszedł ktoś przez nas nieoczekiwany.

Gdy gości nie ma, Mała Miss najchętniej bawi się w berka i chowanego. Jej ulubionym kompanem jest tata. - To prawdziwa córeczka tatusia - żartuje mama.
Ale z drugiej strony z kim ma się bawić? Koleżanek w jej wieku jak na lekarstwo. - Czasami skarży się nam, że bardzo chciałaby mieć braciszka albo siostrzyczkę, bo nie ma się z kim bawić - śmieje się tata, Mariusz Rejnowicz.
- To prawda - przyznaje sama zainteresowana i zdradza: - Tak najbardziej to chciałabym siostrzyczkę.
CO SIĘ ODWLECZE…

Gdy nie może liczyć także na tatę, wówczas pozostaje jej jedno: samej sobie zorganizować zabawę. Chętnie układa klocki, puzzle. Z uwielbieniem skacze na trampolinie, albo wybiera komputer i grę "w kurki". Cieszy się, gdy mama czyta jej ulubione bajki z Czerwonym Kapturkiem na czele. Nie pogardzi towarzystwem także podczas oglądania swoich ulubionych filmów: "Leniuchowa" oraz "H2O wystarczy kropla wody".

Oczywiście zawsze jest jeszcze przedszkole, do którego Marlenka chodzi już drugi rok. Na razie uczy się w grupie maluchów i bardzo sobie to chwali. Ostatnio przez kilka dni nie była na zajęciach, a to przez konkurs Mała Miss. Wystartowała w nim za sprawą swojej babci Jadwigi.

- Babcia chciała, by Marlenka wzięła w nim udział już w zeszłym roku, ale po pierwsze zorientowaliśmy się, że jest taki konkurs, gdy już on ruszył i zostały opublikowane pierwsze zdjęcia dzieci. Po drugie uznaliśmy, że córka jest jeszcze za mała - mówi Dorota Rejnowicz.

W myśl zasady, że co się odwlecze to nie uciecze, rodzice w tym roku zgłosili Marlenkę do konkursu. - Nie obyło się bez przygód, ponieważ najpierw okazało się, że zdjęcie, które zrobiliśmy było złe, a to właściwe dowiozłem już ostatniego dnia składania zgłoszeń - opowiada tata Małej Miss.

NIE MA JAK W DOMU

- Marlence powiedzieliśmy, ze będzie brała udział w takim konkursie, ale potem już nie wracaliśmy do tematu. Nie chcieliśmy jej denerwować. Efekt był taki, że jak mieliśmy jechać do Kielc na Wielki Finał, to myślała, że jest to wyjazd z przedszkola - dopowiada mama.

Nie ćwiczyli wierszyka, ani piosenki. Marlenka nie przeszła też domowego, szybkiego kursu prezentowania się na scenie. - Cały występ córki był bardzo spontaniczny, a jej wyznanie, że chciałaby być Dodą zupełnie zaskoczyło również nas - zgodnie przyznają rodzice Małej Miss.

Werdykt jurorów przyjęli z entuzjazmem. Jeszcze bardziej cieszyli się dziadkowie, a jak wiemy z pewnych źródeł, dziadkowi Adamowi na wieść o zwycięstwie wnuczki pociekły nawet łzy. Ale nie było czasu, by rozpamiętywać zwycięstwo. We wtorek Marlenka z rodzicami miała być gościem telewizji TVN. Do Warszawy pojechali już w poniedziałek wieczorem.

- O 8.40 mieliśmy już być w studiu, a o 9.27 było nagranie - wyjaśnia Mariusz Rejnowicz. - Początkowo mieliśmy wystąpić we trójkę, ale potem okazało się, że będzie pani psycholog, więc na rozmowę poszła żona i Marlenka.
Pobyt w studio był kolejnym, emocjonującym przeżyciem. Ale po dniu nieobecności, Marlenka stęskniła się za domem. - Bardzo cieszyła się z powrotu. Mówiła mój kochany domek, moje łóżeczko - śmieje się mama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie