MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Dudek opowiedział nam o swoich planach i marzeniach

Dorota KUŁAGA [email protected]
Teraz znany bramkarz więcej czasu może poświęcić swoim córeczkom - Victorii i Natalii.
Teraz znany bramkarz więcej czasu może poświęcić swoim córeczkom - Victorii i Natalii. Dorota Kułaga
Były bramkarz Realu Madryt Jerzy Dudek razem z rodziną wypoczywa na Kielecczyźnie. Opowiedział nam o swoich planach, zdradził też marzenia.

Jerzy Dudek, były bramkarz Realu Madryt i reprezentacji Polski, część wakacji spędza na Kielecczyźnie. Między innymi w Samsonowie, gdzie mieszka rodzina jego żony Mirelli. Zawsze podkreśla, że dobrze czuje się w tych stronach, a tym razem są tu w komplecie - z synem Alexandrem oraz córkami - Victorią i Natalią.

W ostatni poniedziałek Jerzy Dudek z żoną, dziećmi, przyjacielem Januszem Salwą i jego małżonką Elżbietą uczestniczył w festynie parafialnym w Samsonowie. Odbył się on z inicjatywy księdza Zbigniewa Krzyszkowskiego, który niedawno został proboszczem miejscowej parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. - Byliśmy na mszy świętej, nowy ksiądz proboszcz mówił o tym festynie. Przyszedłem, bo czuję się częścią tego środowiska. Utożsamiam się nie tylko z Rybnikiem, przecież cała rodzina mojej żony mieszka w tych stronach. Dlatego skorzystaliśmy z zaproszenia i przyszliśmy na festyn. Bardzo fajna impreza - mówił Jerzy Dudek, który - jak zawsze - chętnie zgodził się na wywiad dla "Echa Dnia".

Dorota Kułaga: * Teraz wreszcie masz więcej czasu na odpoczynek...
Jerzy Dudek: - Śmieję się, że jestem w strefie odpoczynku. Wszyscy się pytają, co będę robił, gdzie będę grał, a ja przyzwyczajam się do być może nowej roli. Jest mi z tym dobrze. Jestem już prawie dwa miesiące na takim urlopie i odpoczywam. W połowie sierpnia nigdy nie byłem w Polsce. Teraz obserwuję, jak nasz kraj funkcjonuje o tej porze roku.

* Nie żałujesz, że zdecydowałeś się odejść z Realu Madryt?
- Nie żałuję. Jak w styczniu złamali mi szczękę i dochodziłem do siebie, to powiedziałem najbliższej rodzinie, że jest mi bardzo ciężko siedzieć na ławce rezerwowych w Realu. Jeżeli w przyszłym roku ma być tak samo, to wolę skończyć karierę. I chyba tak będzie. Ja nie potrafię trenować na sto, czy nawet więcej procent, i nie mieć celu. W Realu pracowałem bardzo ciężko, angażowałem się w to, żeby ten zespół wyglądał dobrze na boisku i poza nim, a nie miałem celu. Jak trenujesz od poniedziałku do piątku i wiesz, że w sobotę nie zagrasz, to zaczyna cię to trochę męczyć. Pierwszy rok, drugi, trzeci, w końcu czwarty. To nie było łatwe. I dlatego postanowiłem, że to będzie mój ostatni rok w Realu.

* Nie wierzę, że taki bramkarz jak ty nie ma propozycji z innych klubów.
- Przez całe moje życie piłkarskie byłem w bardzo dobrych klubach, które walczyły o najwyższe cele w swoich ligach, czy w pucharach, miały wielkie ambicje. Powiedziałem sobie, że nie mogę iść do zespołu, który będzie na przykład walczył o utrzymanie. Bardzo ciężko jest się przestawić mentalnie na grę o inne cele. Odpocznę jeszcze dwa-trzy tygodnie, może pojawi się jakaś dobra oferta. Była propozycja z Liverpoolu, ale iść do tego klubu w takiej roli, w jakiej byłem w Realu? To nie miało sensu. Pewnie miałbym więcej możliwości grania niż w Madrycie, ale nie chciałem wracać tam, gdzie wszyscy mnie pamiętają i być zmiennikiem Jose Reiny. Poczekamy, zobaczymy, co przyniosą najbliższe dni i tygodnie. Jak nic się nie zmieni, to poświęcę więcej czasu rodzinie i może zacznę realizować swoje marzenia, które do tej pory odkładałem.

* Rozumiem, że nie brałeś pod uwagę powrotu do polskiej ligi?
- Wszyscy, którzy mnie znają, mówili, żebym tego nie robił. Było wiele spekulacji na ten temat, ale ja na razie nie brałem tego pod uwagę. Nie chcę się związać z jednym polskim zespołem, żeby 90 procent klubów mieć przeciwko sobie. Chętnie mogę natomiast służyć radą.

* Widziałeś jakiś mecz Korony Kielce w tym sezonie?
- Tak, ten wygrany z Cracovią, ale w telewizji.

* W sobotę na Arenie Kielc Korona zagra z Wisłą Kraków. Nie wybierasz się na to spotkanie?
- Nie mówię "nie". Kto wie, akurat jestem w pobliżu, może przyjadę.

* Jak się wypoczywa na Kielecczyźnie?
- Jesteśmy tu drugi raz w te wakacje. Pierwszy raz byliśmy trzy tygodnie temu, teraz znowu przyjechaliśmy na kilka dni. Ja tu dobrze odpoczywam. Znam każdy kąt, biegam po miejscowych wioskach. Bardzo mi się tu podoba. Jest jeszcze trochę problemów komunikacyjnych. Dojechać do Kielc, wyjechać, wjechać do centrum, to jest wielki problem. Na razie musimy sobie z tym radzić. Doczekamy się i tego, że Kielce będą miały obwodnicę, komunikacja w mieście będzie super, tylko trochę cierpliwości. Cieszy mnie też to, że powstają obiekty sportowe, nie tylko Orliki. Boisko w Samsonowie jest już w innym stanie, piłkarze przychodzą, też o nie dbają. Ta wspólnota zaczyna się coraz bardziej integrować. I dobrze, bo we wspólnocie siła.

* Nie myślisz o tym, żeby zainwestować na ziemi świętokrzyskiej, na przykład otwierając szkółkę piłkarską?
- Szkółka to jest marzenie, które od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. Przyjdzie taki moment, myślę, że już niedługo, kiedy zacznę ten plan realizować. Ale jeszcze nie wiem, gdzie. Na razie mogę powiedzieć, że swoje życie będziemy powoli organizować w Krakowie, pomiędzy Śląskiem a Kielcami, żeby wszyscy mieli do nas blisko. Szukamy szkoły dla syna, przedszkola dla córek. Powoli trzeba to organizować. Poza tym trzeba też poświęcić trochę czasu na inne sprawy, bo od niedawna jestem ambasadorem marki Castrol, ambasadorem wolontariatu UEFA Euro 2012 oraz Przyjacielem Euro. Na pewno nie będę się nudził. Może być najwyżej problem z tym, żeby to wszystko pogodzić. Powoli myślę też o tym, żeby w inny sposób realizować się w piłce nożnej. Mam sporo doświadczeń, kontaktów i dobrze byłoby je wykorzystać.

* Bardziej jako menedżer, czy trener?
- Trenowanie to bardzo ciężka robota. Od momentu jak do Liverpoolu przyszedł Rafael Benitez, zacząłem podpatrywać warsztat trenerski. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Zobaczyłem, że zawód trenera jest ciekawy, można zrobić wiele fajnych rzeczy. Później miałem okazję współpracować z Jose Mourinho. Mam mnóstwo materiałów i przemyśleń. Jak odchodziłem, to Mourinho powiedział, że jeśli kiedykolwiek będę chciał zacząć pracę w roli trenera, to nawet jak będzie w Chinach, to mogę przyjechać, zawsze będę miał u niego otwarte drzwi. To są kontakty, które fajnie będzie w przyszłości wykorzystać, nie tylko dla własnych korzyści.

* A co z twoim hobby, czyli grą w golfa?
- Tej przyjemności sobie nie odmówię. Jak wyjechałem do Madrytu, nauczyłem się grać w golfa. Tak mnie to wciągnęło, że w miarę możliwości uczestniczę w różnych imprezach. Teraz będą indywidualne mistrzostwa Polski w Krakowie, mam zamiar wziąć udział w tym turnieju. Okazuje się, że jest Golfowy Puchar Celebrytów w Szczecinie. Gra tam dużo znanych ludzi, między innymi Wojciech Gąsowski, Mariusz Czerkawski. Oni wszyscy znają ten sport, podoba im się, być może ja też zagram w tym turnieju.

* W piłkę grałeś dwadzieścia lat, to szmat czasu.
- Zgadza się, dwadzieścia lat grałem w piłkę, a piętnaście spędziłem za granicą. Szmat czasu, a zleciało bardzo szybko. Dobrze, że żona pozbierała kilka pamiątek, wycinków z gazet, materiałów filmowych, to kiedyś sobie je zobaczę i przypomnę dobre czasy (śmiech).

* Kilka lat temu na zgrupowaniu reprezentacji Polski poznałeś księdza biskupa Mariana Florczyka z Kielc. Wiem, że jak tylko jesteś w naszych stronach, to się spotykacie.
- Mamy serdecznie relacje. Ksiądz biskup przypomina swoją osobowością naszego papieża Jana Pawła II. Jest bardzo otwarty, serdeczny dla wszystkich, ma świetny kontakt z młodzieżą. Byłem ostatnio na bierzmowaniu w Samsonowie, bo akurat nasz syn przyjmował ten sakrament. I byłem pod wrażeniem serdeczności księdza biskupa do tych młodych ludzi, ich rodzin, parafian. Mogę powiedzieć, że jestem wdzięczny Bogu za to, że mam okazję - również dzięki swojej pozycji, na którą przez lata pracowałem - poznawać takich wspaniałych ludzi jak ksiądz biskup Marian Florczyk. Ja nigdy nie ukrywałem, że wiara odgrywa ważną rolę w moim życiu. Zawsze miałem też wielkie wsparcie rodziny. U nas wszyscy są katolikami. Mieliśmy to szczęście, że żyliśmy w czasach Jana Pawła II. To jest największy skarb. Powinniśmy jak najwięcej czerpać z Jego nauki, a reszta jest w naszych rękach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie