- Gdyby zapytać historyków o pierwsze strajki w PRL-u, odpowiedzieli by zapewne, że wybuchły w czerwcu 1956 roku w Poznaniu. Natomiast mało kto wie, że pierwszy strajk ogłosiliśmy my, młodzi - mówi pan Henryk. - Trzy lata wcześniej, w Siemianowicach Śląskich.
Poszło o pieniądze
Był wtedy luty 1953 roku. Miesiąc przed śmiercią radzieckiego przywódcy Józefa Stalina uczniowie Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Siemianowicach ogłosili, że strajkują.
- Powodem było to, że mieliśmy trzy dni nauki w szkole i trzy dni pracy w hucie Jedność, a za tę pracę nie otrzymywaliśmy wynagrodzenia - wspomina Henryk Duda. - Dowiedzieliśmy się, że wynagrodzenie nam przysługuje, zwróciliśmy się w tej sprawie do dyrekcji, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wtedy, jako pierwsi w Polsce, ogłosiliśmy strajk.
Strajk uczniów trwał cztery godziny. Przyjechali towarzysze z Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Katowicach i funkcjonariusze służb specjalnych. Robiło się gorąco, lecz młodzi ani myśleli ustąpić.
- Dzięki naszej zdecydowanej i niezłomnej postawie wygraliśmy. Dopiero po podpisaniu porozumienia podjęliśmy pracę - opowiada.
Na czarnej liście
Sprawa rozeszła się po kościach, ale niepokorny Henryk Duda niedługo potem znowu trafił na czarną listę. Za sprawą... Wolnej Europy. Stacji radiowej, której słuchanie w epoce "peerelu" było zakazane.
- Ponieważ audycje Radia Wolna Europa były zagłuszane, koledzy przynieśli z huty do internatu przewód na mocniejszą antenę. Nakryli nas panowie ze służb specjalnych i zaczęło się: przesłuchania, meldowanie się w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej - opowiada. - Ale i tu pomogło zgranie internatowej braci i dzięki temu wyszliśmy na całość.
Po raz trzeci miał styczność ze specsłużbami w sierpniu 1953 roku. Młody Henio Duda został powołany na turnus do obozu Służby Polsce i przez miesiąc harował w "pegeerze" w Łobezie.
- Powiedziałem wtedy, że nie przyjechałem tu, by pracować jak wół. Doniesiono o tym pani komendant obozu, przyjechali funkcjonariusze ze Szczecina. Ale... tym razem było łagodniej. Na uświadamianiu młodego się skończyło - uśmiecha się pan Henryk.
Znicz w rocznicę
W Kazimierzy Wielkiej mieszka od 1959 roku. Pracował w "pekaesie", angażując się także w działalność związkowego podziemia. W "gorącym" roku 1980, razem z kolegami budował struktury NSZZ Solidarność. Rok później został wybrany na delegata na pierwszy walny zjazd regionu świętokrzyskiego. Przeżył koszmar stanu wojennego, był świadkiem transformacji ustrojowych.
Dzisiaj Henryk Duda ma 79 lat. Nadal działa społecznie; także na niwie sportowej - jest żywą legendą klubu Sparta. I co roku - 13 grudnia, w rocznicę stanu wojennego - zapala znicz przed bramą cukrowni, oddając hołd pamięci kolegów.
Solidarność w pamięci
- Nie zapominajmy ludzi Solidarności tamtych lat. Dzięki nim mamy wolną i niepodległą ojczyznę - apeluje pan Henryk.
Z okazji 35. rocznicy podpisania porozumnień sierpniowych wystąpił do władz miasta. By rondo w centrum Kazimierzy Wielkiej nazwać imieniem Solidarności.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KAZIMIERSKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?