W gminie Suchedniów się nie przelewa. Pieniędzy brakuje na wiele rzeczy. Jakby tego było mało, trwa konflikt między burmistrzami a większością radnych. Kością niezgody jest między innymi sprawa dbałości o czystość i porządek w mieście. Brak dbałości o tereny zielone, fatalne koszenie trawników to niektóre przykłady. Samorządowcy głośno mówili, że taki wizerunek Suchedniowa to wstyd.
Powtarzające się na sesjach interpelacje nie przynosiły zadowalających efektów. Kiedy w czerwcu okazało się, że gmina ma 24 tysiące niespodziewanego dochodu, trzeba było tę niewielką kwotę na coś przeznaczyć. Zarówno burmistrz Tadeusz Bałchanowski, jak i radni, mieli na ten temat odmienne zdania.
OD RAZU ZA TRZY LATA
Szef gminy uznał, że pieniądze trzeba wpłacić jako trzyletnią składkę do Lokalnej Grupy Działania Wokół Łysej Góry. - Zmieniły się przepisy, teraz grupa musi sama pokrywać koszty inwestycji, a potem otrzymamy refundację. Stąd decyzja, by od razu gminy należące do organizacji wpłaciły trzyletnie składki - wyjaśnia Stanisław Kania, wiceburmistrz Suchedniowa.
- Lokalna Grupa Działania przynosi nam wiele korzyści. Dzięki niej dostaliśmy dofinansowania budowy ścieżki spacerowej wokół zalewu w Mostkach, festynu Świętojanki i remontu budynku po szkole w Michniowie - wylicza wiceburmistrz. Większość radnych miała na wykorzystanie 24 tysięcy inny pomysł.
LEPIEJ POSPRZĄTAĆ
- Mieszkańcy wciąż interweniują w sprawie porządku w mieście. Dlatego postanowiliśmy, że lepiej przeznaczyć tę kwotę na sprzątanie, koszenie - tłumaczy Eugeniusz Bugała, przewodniczący Rady Miejskiej. W głosowaniu przyjęto właśnie to rozwiązanie. Szybko okazało się, że burmistrzowie nie zamierzają odpuścić. Sprawę zgłoszono do Regionalnej Izby Obrachunkowej.
- Nie może być tak, że wprowadza się niekontrolowane zmiany w budżecie - twierdzi Stanisław Kania. Izba poświęciła sporowi dwa posiedzenia, podczas których przesłuchiwano kilku radnych. W końcu zapadł werdykt - radni mieli prawo przeznaczyć pieniądze na co innego, niż chciał burmistrz. - regionalna izba nie dopatrzyła się błędu, ale mamy wykładnię Regionalnej Izby Obrachunkowej w Olsztynie w podobnej sprawie i jest inna, niż świętokrzyskiej. Kierujemy sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - zapowiada wiceburmistrz Kania.
O CO TA AWANTURA?
Stosunki między większością radnych a burmistrzami są od początku kadencji mocno napięte. O współpracy mówić trudno. - Radni nie rozumieją, że budżet nie jest z gumy, a pieniędzy nie ma tyle, ile by się chciało. Porozumienia nie ma - uważa Stanisław Kania. Eugeniusz Bugała współpracę z włodarzami miasta ocenia jednoznacznie negatywnie. Obie strony usztywniły swoje stanowiska. W ambicjonalny spór o drobną w skali samorządu kwotę zaangażowano już dwie wojewódzkie instytucje. Nie można wykluczyć, że sprawa oprze się o Naczelny Sąd Administracyjny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?