MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najlepszy jest świętokrzyski karp. Jak rozpoznać dobrą rybę?

Paweł WIĘCEK [email protected]
Ryby to życiowa i zawodowa pasja Ryszarda Zawadzkiego, właściciela Gospodarstwa Rybackiego "Zacisze” w gminie Fałków w powiecie koneckim oraz wiceprezesa Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Producentów Ryb Żywionych Metodą Tradycyjną Ziarnami Zbóż.
Ryby to życiowa i zawodowa pasja Ryszarda Zawadzkiego, właściciela Gospodarstwa Rybackiego "Zacisze” w gminie Fałków w powiecie koneckim oraz wiceprezesa Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Producentów Ryb Żywionych Metodą Tradycyjną Ziarnami Zbóż. Paweł Więcek
To nie był łatwy rok dla producentów karpia w regionie. Na szczęście pokonali problemy. I najsmaczniejsza na świecie ryba znów trafi na wigilijne stoły

Jak rozpoznać ekologicznego karpia

Ryszard Zawadzki prezentuje certyfikat, którym legitymują się świętokrzyscy hodowcy karpia królewskiego. Tylko ten dokument gwarantuje, że ryby były
Ryszard Zawadzki prezentuje certyfikat, którym legitymują się świętokrzyscy hodowcy karpia królewskiego. Tylko ten dokument gwarantuje, że ryby były karmione zbożem.
Paweł Więcek

Ryszard Zawadzki prezentuje certyfikat, którym legitymują się świętokrzyscy hodowcy karpia królewskiego. Tylko ten dokument gwarantuje, że ryby były karmione zbożem.

(fot. Paweł Więcek)

Jak rozpoznać ekologicznego karpia

Karp świętokrzyski, karmiony naturalną paszą, ma charakterystyczny złoty brzuszek. Skąd ten kolor? Po prostu tłuszcz z pszenicy odkłada się w dolnej części karpia. Świętokrzyscy hodowcy przy swoich stoiskach umieszczają certyfikaty. Na każdym znajduje się na nich imię i nazwisko hodowcy, nazwa gospodarstwa, gmina, w której jest prowadzone, oraz numer telefonu. To najprostszy sposób sprawdzenia "rodowodu" ryby.

Zaczęło się od słabej zimy. Potem było suche lato i jesień. Koszty produkcji drastycznie wzrosły. Swoje dołożył minister środowiska, który objął ochroną kormorana, czaplę i wydrę - największych "rybożerców". Na koniec nastąpił zalew taniego karpia z Czech i Węgier.

- Biznes jest coraz mniej opłacalny - przyznaje ze smutkiem w głosie Tadeusz Kasperek, właściciel dużego gospodarstwa rybackiego w Korytnicy, powiat jędrzejowski. Hoduje karpia, lina, amura. Jest członkiem założonego w 2009 roku Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Producentów Ryb Żywionych Metodą Tradycyjną Ziarnami Zbóż. Skupia ono kilkudziesięciu hodowców kontynuujących dzieło profesora Franciszka Staffa, który 100 lat temu w Rudzie Malenieckiej "stworzył" karpia królewskiego - tego bez łuski.

- To najlepszy gatunek na świecie. Jesteśmy dumni, że powstał w naszym województwie i że my go hodujemy - podkreśla Ryszard Zawadzki, wiceprezes Stowarzyszenia, właściciel Gospodarstwo Rybackiego "Zacisze" w powiecie koneckim.

ŚWIĘTOKRZYSKI KONTRA ZAGRANICZNY

Hodowców zrzeszonych w Stowarzyszeniu łączy dążenie do zachowania tradycyjnych metod hodowli karpia. Są wierni Staffowskiej tradycji technologii chowu oraz sposobu żywienia. Zasada jest prosta: zero sztucznej paszy. Ryby karmią tylko zbożem.

- Karp żywiony zbożem rośnie trzy lata. W trzecim roku osiąga wagę do półtora kilograma. Z hektara można wyhodować maksymalnie jedną tonę ryby. Walorem takiego karpia jest złoty kolor w linii nabocznej, czyli tak zwany "złoty brzuszek". Mięso z niego nie rozpada się przy smażeniu. Białko jest dwukrotnie lepiej przyswajalne przez organizm człowieka niż inne mięsa. Zawiera kwasy omega 3, które są wielkim dobrodziejstwem dla organizmu człowieka - mówi Ryszard Zawadzki.

- Ekologiczna metoda produkcji odróżnia karpia świętokrzyskiego od "zagranicznego", tego z Czech czy Węgier, którego pełno w hipermarketach. Tam chów trwa maksymalnie 18 miesięcy. Ryba jest karmiona granulatem, czyli wysokobiałkową paszą, która powoduje gwałtowny przyrost masy ciała. Z hektara lustra wody można wyhodować nawet cztery tony ryby. Ale ona nie ma żadnego smaku. Różnica między karpiem świętokrzyskim a "przemysłowym" jest taka jak między kurczakiem z hipermarketu a kurczakiem, który biega sobie na wsi po podwórku - mówi Stanisław Wnuk, współwłaściciel Gospodarstwa Rybackiego "Rzeszówek" koło Oksy, powiat jędrzejowski.

- Człowiek umiera na to, co je. Można powiedzieć, że łyżką czy widelcem kopie sobie grób. Konsumowanie świętokrzyskiego karpia bez wątpienia wpływa pozytywnie na kondycję zdrowotną zjadacza ryb - dodaje Tadeusz Kasperek.
KONKURENCJA I POGODA

Karp świętokrzyski przegrywa jednak z konkurencją z zachodu. O wszystkim decydują oczywiście pieniądze.
- Koszt wyhodowania kilograma karpia żywionego zbożem przez trzy wynosi średnio 10,50-11 złotych. Na grobli i w hurcie sprzedajemy naszą rybę po 12 złotych. W polskich sklepach, na stoiskach ulicznych i na targach - po 15. Nie podnieśliśmy w tym roku cen ze względu na tysiące ton, które idą z Czech, mimo że koszty produkcji wzrosły. Tymczasem karpia z południa w hipermarkecie można kupić już za niecałe 8 złotych za kilogram - żali się Ryszard Zawadzki.

Nieubłagane prawa rynku to nie jedyny problem, z którym borykają się świętokrzyscy hodowcy. W tym roku stali się ofiarami kaprysów pogody. To także wpłynęło na wzrost kosztów produkcji i spadek opłacalności.

- To był trudny rok. Zaczęło się od słabej zimy. Mało śniegu, roztopy nie nawadniały stawów w odpowiedniej ilości. Musieliśmy dotleniać wodę za pomocą aeratorów. Konsekwencją tej zimy był niski poziom wód gruntowych. Potem nadeszło suche lato i jesień. Przy dużej ciepłocie wody trzeba używać wapna, które likwiduje zakwit i oczyszcza. To kolejne koszty - opowiada Tadeusz Kasperek.

MINISTER ICH DUSI

Jakby tego było mało, w 2011 roku swoim rozporządzeniem minister środowiska objął ochroną między innymi takie gatunki zwierząt jak: kormoran, czapla siwa i wydra. - A to oznacza, że najwięksi "rybożercy" mogą teraz żerować na naszych stawach, kiedy chcą i ile chcą - denerwuje się Ryszard Zawadzki. - U mnie czaple codziennie urządzają sobie stołówkę - dodaje Stanisław Wnuk.

W lipcu tego roku Stowarzyszenie o pomoc zwróciło się do dyrektora generalnego do spraw środowiska w Komisji Europejskiej. "Kilka miesięcy obowiązywania rozporządzenia pozwala nam stwierdzić, że los polskich gospodarstw rybackich jest przesądzony. Jeśli nie dojdzie do zmiany prawa, wszystkie gospodarstwa upadną. Spowoduje to zaprzestanie produkcji zdrowej, ekologicznej żywności, zachwieje równowagą środowiska, a także pozbawi miejsc pracy tysiące osób" - napisali.

Przedstawili przerażające statystyki opracowane na podstawie ankiet wypełnionych przez trzech losowo wybranych właścicieli gospodarstw rybackich w regionie świętokrzyskim o różnych powierzchniach lustra wody. Jak się okazało, kormoran nielęgowy zjada dziennie pół kilograma ryb, kormoran lęgowy - 2,5 kilograma na jedno gniazdo, czapla siwa - 0,45 kilograma, a wydra - kilogram.

Hodowcy odnieśli sukces. W odpowiedzi Komisja Europejska poinformowała, że "dyrektywa ptasia" zapewnia margines elastyczności, który pozwala na uwzględnienie interesów ekonomicznych właścicieli stawów rybnych. Zmianie mają ulec także przepisy dotyczące kormoranów.

- To chore, że broniąc się przed polskim rządem, który nas dusi, musieliśmy szukać pomocy w Unii Europejskiej. Najważniejsze, że udowodniliśmy swoje racje. Dostaliśmy zgodę na odstrzały na te drapieżniki - mówi Ryszard Zawadzki.

- Pomimo wszelkich trudności nie poddajemy się. Hodowla ryb to całe nasze życie. Z tego żyjemy i utrzymujemy swoje rodziny i pracowników. Za rok znów dostarczymy na wigilijne stoły najsmaczniejsze karpia świętokrzyskiego, karmionego oczywiście zbożem - dodaje Ryszard Zawadzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie