MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najwyższa Izba Kontroli o gospodarce wodą w Daleszycach: To skandaliczna sytuacja

Paweł WIĘCEK
Nie prowadzili pomiaru ilości wydobywanej wody, nie liczyli strat, podawali fikcyjne dane na cele statystyczne, naruszyli kilka przepisów - to ustalenia kieleckiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli po inspekcji w Zakładzie Usług Komunalnych w Daleszycach.

Kontrolerzy NIK sprawdzili, jak zakład gospodarował wodą pobraną z ujęć w latach 2007 do lipca 2009.

Według ustaleń inspektorów, w objętym kontrolą czasie ZUK w ogóle nie posiadał informacji o ilości wody wydobywanej na potrzeby gminy Daleszyce z sześciu ujęć wód podziemnych, bo były one nieopomiarowane. - Gmina naruszyła przepisy dwóch ustaw, w tym ustawy Prawo ochrony środowiska, która zobowiązuje do wnoszenia opłat z tytułu korzystania ze środowiska w wysokości uzależnionej od ilości wody, oraz warunki pozwoleń wodnoprawnych wydanych przez starostę kieleckiego - wyjaśnia Tadeusz Poddębniak, dyrektor kieleckiej delegatury NIK.

Zwrócono także uwagę na nierzetelnie wykazywane dane w sprawozdaniach dla Głównego Urzędu Statystycznego dotyczących wielkości wydobytej i sprzedanej wody. Roczne zestawienia sprzedaży wody też były mało wiarygodne, bo nie uwzględniono w nich nieznanej ilości wody, jaką pobrano na potrzeby siedziby Urządu Miasta i Gminy, jednostek straży pożarnej oraz samego ZUK.

- W sprawozdaniach za 2007 i 2008 rok nie wykazywano zużycia wody na własne cele technologiczne. W sprawozdaniach GUS wykazano natomiast fikcyjne informacje o wystąpieniu strat wody. W trakcie kontroli nie można było nawet wyliczyć przybliżonych wielkości strat wody i wody przeznaczonej na cele technologiczne. To skandaliczna sytuacja, że wydobywano wodę z nieopomiarowanych studni i poświadczano nieprawdę - zauważa Tadeusz Poddębniak, dyrektor kieleckiej delegatury NIK.

Zdaniem Wojciecha Furmanka, burmistrza Daleszyc, uwagi NIK nie są poważne. Zapewnia jednak, że większość zaleceń pokontrolnych już usunięto, a niektóre są właśnie usuwane. Brak wodomierzy na studniach tłumaczy brakiem pieniędzy na ten cel w miejskiej kasie. - Zakład przez lata był niedofinansowany. Dopiero teraz nadrabiamy to. Założenie wodomierzy na studnie to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dla zakładu to dużą suma - mówi.

Dodaje, że za jego rządów podjęto działania w kierunku uszczelnienia systemu gospodarki wodą. - Zmuszaliśmy mieszkanców do zakładania wodomierzy. Dużym problemem są złodzieje wody. Trudno ich wykryć i złapać, ale wiele takich nielegalnych ujęć udało się zlikwidować - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie