Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niecodzienna pamięć - w głowie ma wszystkie wyniki

Rafał SOBOŃ [email protected]
Każdy sezon jest dokładnie rozłożony na czynniki pierwsze i opisany w specjalnie przygotowanych tabelach.
Każdy sezon jest dokładnie rozłożony na czynniki pierwsze i opisany w specjalnie przygotowanych tabelach. Rafał Soboń
Władysław Mazur nie wyobraża sobie życia bez sportu. Od kilku lat udziela się jako kierownik drużyny w pierwszoligowym żeńskim zespole siatkówki AZS WSBiP KSZO Ostrowiec, choć zaczynał od piłki nożnej. Jednak, jak przyznaje, miłością jego życia jest speedway, a wyścigi po żużlu mógłby oglądać bez przerwy.

Władysław Mazur

Władysław Mazur

Urodził się 16 maja 1949 roku. Był inicjatorem wskrzeszenia Kasztelani Santok. To tam zapoznał się z mechanizmami prowadzenia klubu sportowego, które do dziś z powodzeniem wykorzystuje w pracy z pierwszoligowym AZS WSBiP KSZO Ostrowiec.

To co wyróżnia Władysława Mazura od szeregu innych fanów sportu, to przeogromna wiedza na temat wydarzeń sportowych oraz niezliczona liczba statystyk, tabel, wyników, a także innych informacji i ciekawostek. A wszystko starannie posegregowane. Choć można powiedzieć, że to jedynie kopia tego, co kryje się w głowie. Wystarczy zadać panu Władysławowi konkretne pytanie i zaraz można uzyskać odpowiedź popartą konkretnymi wynikami, statystykami, dodatkowo okraszoną ciekawą historią lub anegdotą. W dzisiejszych czasach ciężko o tak szczegółową wiedzę nawet przy korzystaniu z dobrodziejstw Internetu.

- Urodziłem się w Krasowcu koło Gorzowa Wielkopolskiego, ale wychowałem się na wsi Santok. Jak pisał Gall Anonim, najbardziej wysunięta na północny zachód kasztelania, położona w ujściach Noteci i Warty. Wielkim sentymentem darzę tamte rejony. Zresztą, do dziś zbieram wszystko, co tego rejonu dotyczy, czy to z literatura, czy inne artykuły, podobnie jak o Ostrowcu. Można by rzec, że jestem regionalistą. Jeśli chodzi o Santok - z nostalgii, natomiast Ostrowiec - z wyboru, bo gdzie chleb, tam ojczyzna - mówi Władysław Mazur, który do Ostrowca przyjechał w 1978 roku i z miejsca trafił na stadion KSZO.

- Moje zamiłowanie do sportu zaczęło się bardzo wcześnie. Miałem wtedy siedem lat, ale do dziś pamiętam olimpiadę w Melbourne w 1956 roku i skok Elżbiety Krzesińskiej, w którym robi na piasku znak warkoczem i tylko przez to zdobywa srebrny medal, a nie złoty. Srebrny medal Janusza Sidło w oszczepie, czy Jarosławy Jóźwiakowskiej-Bieda w skoku wzwyż. Pamiętam jakby to było wczoraj. W 1960 roku rozryczałem się jak bóbr podczas transmisji radiowej z pięściarskiego turnieju finałowego olimpiady w Rzymie, gdzie sędziowie ewidentnie skrzywdzili Tadeusza Walaska z Amerykaninem Edwardem Crookiem. Później komisja przyznała Walaskowi medal dla najlepszego zawodnika turnieju, jednak złoto przepadło. To stare dzieje, ale dzięki tej pasji wciąż są w mojej głowie - wspomina historię polskiego sportu.

Ale oprócz kibicowania i śledzenia losów polskich i światowych zawodników, Władysław Mazur starał się także czynnie uczestniczyć w tworzeniu - może mniejszej wagi, ale jednak - historii rodzimego sportu.

O ile obecnie trwają spory, czy dyscypliną narodową winna być piłka nożna - z racji najliczniejszego grona kibiców - czy też piłka siatkowa - z racji większych sukcesów, wówczas zwłaszcza w rejonach wiejskich królowała piłka kopana. - Jak wspominałem, wychowałem się na wsi, a tam funkcjonowała w zasadzie tylko jedna dyscyplina - piłka nożna. Chociaż u nas w zimie popularne były łyżwy. Najlepszym przykładem naszej fascynacji do sportu niech będzie rajd, który urządziliśmy sobie pewnej zimowej niedzieli wzdłuż rozlewiska rzeki Noteć. Z Santoka do Krzyża, czyli około 40 kilometrów po lodzie. W lecie próbowaliśmy też lekkiej atletyki, a najlepiej czułem się w bieganiu - odtwarza ówczesne realia. Zresztą, to zamiłowanie do poruszania się na własnych nogach pozostało mu do dziś i choć teraz już nie biega, to wszędzie chodzi piechotą.

Ratownik sportu

Na przełomie szóstej i siódmej klasy szkoły podstawowej, był jednym z inicjatorów reaktywacji Ludowego Zespołu Sportowego. Klub powstał w 1946 roku, ale bardzo szybko zaniechał swojej działalności. Wskrzesił go z pomocą znajomych właśnie Władysław Mazur. - W moim domu znajdowało się praktycznie całe zaplecze klubu: sprzęt, dokumentacja. Mój młodszy brat zajmował się konserwacją piłek, butów piłkarskich, mama prała koszulki, a ja prowadziłem całą buchalterię. Czyli to co lubiłem robić, robię do dziś, z tym że teraz na rzecz AZS WSBiP KSZO Ostrowiec. Do tej pory mam całą dokumentację LZS-u, może nie tak dokładną, jak tą akademicką, ale w każdej chwili mogę pokazać kto wówczas grał, w której minucie został zmieniony, czy strzelił bramkę. Sporym osiągnięciem było wprowadzenie tej drużyny od klasy W - pod taką nazwą funkcjonowała liga, w której uczestniczyły zespoły ze wsi - poprzez klasy C, B, A, aż do klasy okręgowej byłego województwa zielonogórskiego. To były jednak zupełnie inne czasy i podejście do sportu. Wówczas nikt nie myślał ile będzie miał za mecz, a podróż z Santoka na mecz do oddalonej o 120 kilometrów Zielonej Góry odbywała się z uśmiechem na twarzy, choć… traktorem z przyczepą. Gdy pogoda była mniej sprzyjająca, mogliśmy liczyć na Stara z plandeką.

Zostało to docenione. W wieku 18 lat Władysław Mazur dostał srebrną odznakę LZS za zasługi dla rozwoju sportu na wsi lubuskiej.

Gdzie jest stadion?

Po wojsku wylądował w Gliwicach, gdzie podjął pracę w Hucie 1 Maja, ukończył studia i dowiedział się o naborze w Hucie imienia Marcelego Nowotki w Ostrowcu. Po przyjeździe do grodu nad Kamienna zamieszkał w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu piłkarskiego KSZO. Można zresztą powiedzieć, że Śląsk, a później także całą Polskę poznawał przez pryzmat sportu i obiektów sportowych. - Gdy ktoś próbował mi wytłumaczyć jak dotrzeć w dane miejsce prosiłem, by zaczął kreślić trasę od jakiegoś stadionu. Będąc na Śląsku nie opuściłem żadnego spotkania Górnika Zabrze z Ruchem Chorzów. Wiadomo, że wilka ciągnie do lasu. Po przyjeździe do Ostrowca przez pierwsze dwa miesiące mieszkałem w hotelu robotniczym tuż obok stadionu przy Świętokrzyskiej. Naturalnie więc, dość szybko włączyłem się w działalność sekcji piłki nożnej KSZO - odkrywa swoje początki w Ostrowcu.

Tak to się zaczęło

Jeśli w Ostrowcu była wówczas mowa o siatkówce, to jedynie w kontekście mężczyzn. W latach sześćdziesiątych ostrowiecka drużyna - niestety bez powodzenia - walczyła o awans do drugiej ligi. Stanisław Nadziałek, Wiesław Kepel, grający trener Andrzej Zborowski czy obecnie dyrektor Plus Ligi kobiet Jacek Kasprzyk to ostrowczanie, którzy stanowili o sile ówczesnej drużyny. Jeśli chodzi o siatkówkę kobiecą, nie było jakiegoś większego zainteresowania. - W połowie lat dziewięćdziesiątych pojawiła się uzdolniona grupa dziewcząt z roczników 1980-82: Karolina Mazepa, Olga Bednarska, Agata Tomczak, Anna Brożek czy Katarzyna Karabin. Ta drużyna w 1998 roku zakwalifikowała do półfinału Mistrzostw Polski w swojej kategorii wiekowej, a zgłoszona była jako MKS Ostrovia. Wtedy doszło do rozmowy z Markiem Karabinem, że szkoda zmarnować taki potencjał. Sam nie byłby w stanie tego ogarnąć, ale z pomocą już owszem. Udało się zmobilizować wspomnianych tu wyżej ludzi zaangażowanych w ostrowiecką siatkówkę i na bazie uczelni WSBiP stworzyliśmy podwaliny pod ten zespół - przytacza kulisy powstania żeńskiego zespołu piłki siatkowej w Ostrowcu.

Pierwszy obóz odbył się w 1999 roku w Dziwnówku, a pojechały tam również ostrowickie seniorki, które studiowały na ostrowieckiej uczelni: Ola Kaczmarska i Iza Adamska. - Rozpoczęliśmy występy w III lidze pod nazwą AZS Ostrovia. Było to podyktowane tym, że młode dziewczyny wciąż mogły grać w grupach młodzieżowych, a jednocześnie występować w drużynie seniorek. Pierwszy mecz rozegrany został 30 października 1999 roku w hali ówczesnej Szkoły Podstawowej numer 6, a obecnie Gimnazjum numer 3. To w tej hali trenowały grupy młodzieżowe Ostrovii i naturalną koleją rzeczy było, że seniorki również tam się zadomowiły. Gdy trener Andrzej Zborowski ogłosił nabór dziewcząt z rocznika 1986, na pierwsze zajęcia przyszły 63 dziewczęta. Z tego naboru do dnia dzisiejszego w zespole jest Ewelina Świerszcz i Ksenia Mazur.

Sport a zdrowie

Na turnieju ćwierćfinałowym w Rawie Mazowieckiej o wejście do drugiej ligi przegraliśmy pierwszy mecz z Mazovią Rawa Mazowiecka, następnie wygraliśmy z Wisłoką Dębica i AZS AWF Kraków i awansowaliśmy do półfinałów rozgrywanych w Ostrowcu. W pierwszym meczu przegraliśmy z TPS Lublin 0:3, a dwa kolejne mecze wygraliśmy po 3:2, jednak to nie wystarczyło do awansu. W ostatnich meczach Olimpia Jawor grała z TPS Lublin, a następnie my z Czarnymi Słupsk. Lublinianki prowadziły w setach 2:0, w tie-breaku 11:5 i 14:11 a ostatecznie przegrały do 14. Dla nas to oznaczało, że o awansie możemy zapomnieć. Tamten mecz był dla mnie - najdelikatniej mówiąc - wielkim rozczarowaniem, które zakończyło się dla mnie lekkim zawałem serca. Sam nie zwróciłem nawet na to większej uwagi - oblały mnie poty, osunąłem się na ławkę. Wokół zrobiło się zamieszanie, ale po chwili wróciłem do siebie. Dopiero po pewnym czasie przy badaniach okresowych w pracy lekarz stwierdził, że przeszedłem zawał serca. Przeanalizowałem wszystko no i wyszło, że to musiała być ta sytuacja.

Awans udało się wywalczyć w 2001. W drugiej lidze spędziliśmy trzy sezony. W pierwszym zajęliśmy czwarte miejsce w grupie i walczyliśmy o wyższe cele w play off z Dalinem Myślenice. Tam rywalizacja zakończyła się stanem 1:1, w Ostrowcu wygraliśmy pierwsze spotkanie, a w drugim prowadziliśmy 2:0, jednak przegraliśmy. Decydujący piąty mecz w Myślenicach oddaliśmy w zasadzie bez walki. Zespół z Myślenic prowadził wówczas Ryszard Litwin, który słynął z tego, że był doskonałym strategiem. Obecnie pracuje on jako drugi trener w Muszynie. Z tego co mi wiadomo, noc przed meczem w Ostrowcu nie spał, tylko rozpracowywał nasz zespół. Z efektem.

1 sierpnia ostrowieckie siatkarki powróciły do treningów. W trakcie urlopu Władysław Mazur nie próżnował. Podczas wizyty w Gorzowie Wielkopolskim 23 czerwca nie odmówił sobie wizyty na stadionie imienia Edwarda Jancarza i obejrzenia żużlowego Grand Prix. Teraz wpadła już w wir przygotowań drużyny do nowego sezonu w pierwszej lidze. Dzięki jego wiedzy i doświadczeniu, kibice będą mieli okazję dowiedzieć się kolejnych ciekawostek o drużynie AZS WSBiP KSZO Ostrowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie