W styczniu ubiegłego roku po ulewie zalane zostały ściany i sufit mieszkania Elżbiety Olejarczyk. - Wszystko przez nieszczelny dach - opowiada kobieta.
BEZ REAKCJI
- Sprawę zgłosiłam do administracji osiedla Jagiellońskie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej Armatury. Przez kilka miesięcy nie było żadnego odzewu, dlatego w lipcu zwróciłam się z zapytaniem do spółdzielni, dlaczego szkoda nie została zlikwidowana - opowiada Elżbieta Olejarczyk. - Ku mojemu zdziwieniu pracownik administracji odpowiedział mi, że szkoda została zgłoszona w kwietniu do firmy ubezpieczeniowej Generali. Firma niestety nie zareagowała, dlatego urzędnicy wysyłali kolejne zgłoszenia. Niestety, po raz kolejny bezskutecznie. Nie pomogły również moje rozmowy z brokerem ubezpieczeniowym Generali. Wysyłałam również pisma do kieleckiego oddziału tejże firmy, ale i one nie przyniosły zamierzonego skutku - relacjonuje Elżbieta Olejarczyk.
ZGŁOSZENIA… NIE BYŁO?
Pierwsze pismo z prośbą o usunięcie szkody zostało złożone przez panią Elżbietę (wcześniej robiła to spółdzielnia) do kieleckiego oddziału we wrześniu - Ponieważ zostało ono po raz kolejny bez odpowiedzi, zdecydowałam pod koniec roku ponownie udać się do siedziby towarzystwa ubezpieczeniowego w Kielcach. Dyrektor oddziału Jolanta Durlik podpisała dokument z moją prośbą i obiecała, że ktoś na pewno zajmie się tą sprawą - mówi pani Olejarczyk pokazując pismo podpisane przez dyrektor Durlik.
Tymczasem w rozmowie z nami Jolanta Durlik stwierdziła, iż… nikt do niej nigdy podobnej sprawy nie zgłaszał. - Żaden tego typu dokument nie przeszedł przez moje ręce. W Kielcach zajmujemy się jedynie sprzedażą, a nie sprawami związanymi z usunięciem szkód. Tego typu problemy rozwiązuje odpowiedni departament w Warszawie - stwierdza.
JEDNAK POMOGĄ
W poniedziałek po naszej interwencji pracownicy Generali sprawą zajęli się w trybie ekspresowym.
- Zadzwonił do mnie pracownik towarzystwa ubezpieczeniowego, zapowiedział, że jeszcze dziś ktoś przyjdzie oszacować szkodę, zostałam przeproszona za to, że sprawa ciągnie się tak długo - mówi Elżbieta Olejarczyk.
- Dłuższy termin oględzin wyniknął z błędu ludzkiego, polegającego na przydziale sprawy do niewłaściwego likwidatora szkód. Z faktu pomyłki zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe - poinformował Paweł Wróbel, rzecznik prasowy grupy Generali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?