MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ognista namiętność i wielki strach

Sylwia BŁAWAT
Tak płonęła jedna z ciężarówek skarżyskiego Wtórpolu.
Tak płonęła jedna z ciężarówek skarżyskiego Wtórpolu. M. Bolechowski

Terroryzowane ogniem przez wiele miesięcy Skarżysko żyło w piekielnym strachu. Płonęły mieszkania, sklepy, samochody. Padały pytania - kto następny. A teraz wiele wskazuje na to, że ktoś płomieniami zarabiał na życie…

Nie ma w województwie świętokrzyskim ani drugiego takiego miasta, ani drugiego takiego powiatu, w którym przestępcy tak często używaliby ognia jako swoistej broni. To w Skarżysku jedna z największych firm co rusz była w ten sposób terroryzowana. To w pobliskim Suchedniowie dwa razy z dymem poszła kręgielnia. To tutaj paliły się mieszkania i sklepy, a za każdym razem przyczyna pojawiania się płomieni była taka sama - podpalenie. Co jednak z tego, skoro policja wydawała się być bezsilna? Do czasu - jak się okazało. Do aresztu trafiło trzech mężczyzn. Na razie zarzucono im trzy podpalenia. Na razie.

PIERWSZY ZA KRATY

Początkowo policjanci myśleli, że ogień podkłada ktoś, kto z jakiegoś powodu wybitnie nie lubi władz skarżyskiej firmy Wtórpol. To tu przecież płonęły samochody kierownictwa, TIR-y należące do firmy, wiata magazynowa. To dom jednego z kierowników ktoś ostrzelał, a na podwórko wrzucił granat. Ale gdy w mieście zaczęły płonąć też obiekty niezwiązane z przedsiębiorstwem, policjanci rozszerzyli krąg swoich poszukiwań.

Ostatnie podpalenie, po którym ognista seria się zakończyła, miało miejsce przy skarżyskiej ulicy Spółdzielczej. Wtedy nocą, prawdopodobnie przez otwór wentylacyjny, ktoś wrzucił do budynku szmatę nasączoną łatwo palną substancją. Budynek spłonął prawie do cna, straty oszacowano na 150 tysięcy złotych.

Już półtorej godziny po pożarze funkcjonariusze w tej samej części miasta zatrzymali młodego człowieka, 29-latka. Jeszcze nie wiedzieli, czy trafili w dziesiątkę. Ale opowiadali, że młody człowiek był ubrany tak, jak świadkowie opisywali podpalacza i tak jak tamten, 29-latek poruszał się na rowerze. W reklamówce mężczyzna miał gazety, stare ciuchy, zapałki, zapalniczkę. To wskazywało, że może mieć coś wspólnego z pożarem. A ślady znalezione na nim tylko to potwierdzały - musiał niedawno stykać się z substancją łatwo palną, taką, jakiej użyto do podpalenia sklepu przy Spółdzielczej.

Mężczyzna, mimo że nie przyznał się do jakiegokolwiek związku z ogniem, został aresztowany. Trafił za kraty, a policjanci szukali dalej.

UZBROJENI PO ZĘBY

Na podstawie rozmów ze świadkami i tego, jak opisywali to, co przy podpalanych w Skarżysku obiektach działo się w dramatycznych chwilach, można było - jak mówią policjanci - ustalać coraz więcej szczegółów. Gdzieś był widziany rower, gdzie indziej samochód. Po nitce do kłębka ustalali coraz więcej. Aż wreszcie stwierdzili, że tamten sklep, to nie jedyne, co na swym sumieniu ma 29-latek. Policjanci opowiadają też, że mężczyzna, chcąc odwrócić od siebie podejrzenia, już zza krat próbował zlecać podpalenia. Mówią też, iż nie działał sam.

- Ustaliliśmy nazwiska dwóch jego kolegów, którzy naszym zdaniem też mieli związek z podpaleniami - opowiada podinspektor Elżbieta Różańska-Komorowicz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji. Ci dwaj to 23- i 19-latek. Jeden mieszka w bloku w Skarżysku, drugi w domku w niewielkiej miejscowości w powiecie. Po nich policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach pojechali w piątek. Uzbrojeni po zęby, w obstawie antyterrorystów, zabieranych do najbardziej niebezpiecznych zadań.

- Podejrzani mogli być niebezpieczni, mogli też znajdować się pod wpływem środków odurzających, należało się więc spodziewać nerwowych reakcji - dodaje rzeczniczka. Okazało się jednak, że nadmierna to przezorność. Młodszego z mężczyzn zatrzymano przed blokiem, w którym mieszka, poddał się bez jednego słowa.

Drugiego, starszego, policjanci znaleźli w domu. Akurat był w garażu, w kanale robił coś pod samochodem.

- Na hasło "Policja! Ziemia!" natychmiast rozłożył się jak długi na dnie kanału i grzecznie pozwolił się skuć i wyprowadzić - opowiadają policjanci. Mówią też, że obaj młodzi ludzie, jakby wiedzieli, czemu są zatrzymani, od razu mówili, iż są niewinni i mają alibi.

NA RAZIE - TRZY PODPALENIA

Obaj mężczyźni, tak jak ich 29-letni kolega zza krat, trafili na przesłuchanie. Wszystkim trzem prokurator najpierw przedstawił zarzut "działania w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw, polegających na sprowadzaniu zdarzeń zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, mających postać pożarów budynków usługowych, mieszkalnych i mienia ruchomego w Skarżysku-Kamiennej". O kierowanie grupą podejrzany jest 23-latek - ten sam, który na widok nakrapianych szaro-czarnych mundurów sekcji antyterrorystycznej leżał w kanale twarzą do ziemi. Miejscowi policjanci mówią, że znają go od dawna i że mocny jest zwłaszcza wtedy, gdy obok ma kolegów. Sam nieco traci rezon.

Drugi zarzut, jaki prokurator postawił całej trójce, to trzy podpalenia. Pierwsze, z kwietnia tego roku, dotyczy podłożenia ognia na terenie bazy skarżyskiej firmy Wtórpol. Z pożaru udało się wtedy ocalić pięć ciężarówek. Cztery TIR-y wypełnione używaną odzieżą poszły z dymem, zniszczony został także mercedes, a straty przekroczyły 300 tysięcy złotych.

Drugi pożar od prawdziwego dramatu dzielił tylko włos. Chodzi o podpalenie pewnej majowej nocy mieszkania w bloku przy skarżyskiej ulicy Piłsudskiego. Gdy mieszkańcy się zorientowali, klatka schodowa wypełniona już była dymem. Wszystkich mieszkańców ewakuowano. Mieszkająca na ostatnim piętrze młoda kobieta z dwumiesięcznym dzieckiem cudem chyba tylko uszła z życiem - strażacy użyli podnośnika, w ten sposób tę dwójkę sprowadzili na ziemię. Dwoje młodych ludzi, w których mieszkaniu pojawiły się płomienie, ratowali się, schodząc z balkonu piętro niżej. Efekt był taki - zniszczone mieszkania i cztery osoby w szpitalu.

Trzecie podpalenie, jakie do tej pory zarzucono podejrzanym, to płomienie, które na początku lipca tego roku pojawiły się nocą w najnowocześniejszym skarżyskim gabinecie stomatologicznym - ktoś wrzucił do niego koktajl Mołotowa. Co prawda sąsiedzi w porę dojrzeli ogień i zdołali go zdusić, ale i tak nie bardzo to pomogło - zniszczony sprzęt wart był 250 tysięcy złotych.

CENA KOSZMARU

O tym, czemu młodzi ludzie podpalali, policjanci nie chcą na razie mówić. Podejrzanych nazywają "żołnierzami", czyli tymi, którzy byli tylko od wykonywania poleceń. Wskazuje na to także treść prokuratorskiego zarzutu. Wynika z niego, że podejrzani z wzniecania ognia uczynili sobie "stałe źródło dochodu", a to oznaczałoby, że ktoś im za to płacił. Kto? To policjanci wciąż ustalają.

- Zatrzymanie podpalaczy to bardzo trudna sprawa, choćby dlatego, że nie miejscu przestępstwa śladów prawie nie ma. Te, które zostawili przestępcy, niszczą potem płomienie, a jeśli nawet jakimś cudem mikroślady przetrwają pożar, niszczone są podczas akcji gaśniczej przez wodę, zadeptywane przez ratowników, którzy sprawdzają to, co najważniejsze - czy w płonących budynkach nie ma ludzi - mówi młodszy inspektor Jan Kowalski, zastępca świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji. Mimo tych trudności wygląda na to, że jego ludzie stanęli na wysokości zdania, ale przednimi jeszcze masę roboty. Po pierwsze - sprawdzenie, czy pozostałe podpalenia i te we Wtórpolu, i te w Skarżysku, i w powiecie, to dzieło tychże zatrzymanych, którzy notabene zostali w sobotę aresztowani na trzy miesiące. Po wtóre - najważniejsze - ustalanie, kto zlecał terroryzowanie miasta ogniem. I ile gotów był zapłacić za to, żeby płomienie śniły się mieszkańcom w koszmarnych snach o przerażeniu.

Podejrzani o trzy pożary

- Nocą z 22 na 23 kwietnia w bazie Wtórpolu spłonęły między innymi cztery TIR-y z używaną odzieżą, straty oszacowano na 314 tysięcy złotych.

- Nocą z 23 na 24 maja przy skarżyskiej ulicy Piłsudskiego płonęły mieszkania w wieżowcu. Straty przekroczyły 65 tysięcy złotych.

- Nocą z 7 na 8 lipca przy ulicy Sokolej w Skarżysku ktoś wrzucił koktajl Mołotowa do najnowocześniejszego w mieście gabinetu stomatologicznego. Straty - 250 tysięcy złotych.

Ogień we Wtórpolu

Skarżyska firma Wtórpol, zatrudniająca kilkaset osób, jedna z największych firm w Świętokrzyskiem, zajmuje się przede wszystkim handel używaną odzieżą. W tym roku podpalacze nękali ją lub jej pracowników pięć razy. Już na początku roku spłonął spłonęły dwa samochody należące do kierowników firmy. W lutym na terenie Wtórpolu z dymem poszły dwa luksusowe mercedesy, dwa miesiące później ktoś ostrzelał dom jednego z funkcyjnych pracowników firmy, a na posesję wrzucił granat. W tym samym miesiącu podpalono ciężarówki stojące na terenie przedsiębiorstwa - cztery TIR-y spłonęły doszczętnie. W czerwcu ktoś podpalił nowy magazyn Wtórpolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie