[galeria_glowna]
Mówią trenerzy:
Mówią trenerzy:
Sławomir Grzesik, trener Orlicza Suchedniów: - Mimo iż wygraliśmy 5:0, to mogę powiedzieć, że nie były to nasze najlepsze zawody w rundzie wiosennej. Lepiej piłkarsko prezentowaliśmy się np. w Libiążu, tam jednak nie mieliśmy szczęścia i brakowało skuteczności pod bramką rywali. Dziś było odwrotnie, taka jest piłka nożna - nieprzewidywalna.
Mariusz Ludwinek, trener MKS-u Stąporków: - Jestem dumny z postawy chłopaków, uważam, że wynik niezupełnie odzwierciedla przebieg wydarzeń na boisku. Nawet gdy Orlicz prowadził już 2:0, mecz mógł się inaczej ułożyć. Cóż, porażka jest wysoka, ale może być też bodźcem do dalszej pracy..
W poprzedniej kolejce Orlicz przegrał z wiceliderem w Libiążu 0:2, a trener Sławomir Grzesik wytykał swym podopiecznym brak skuteczności. Z kolei stąporkowski zespół Mariusza Ludwinka był uskrzydlony dwoma wiosennymi zwycięstwami.
POPISY "KAKI"!
MKS zachowywał czyste konto tylko przez trzy minuty. Wtedy to dośrodkowanie Łukasza Kaczmarka z rzutu rożnego świetnie sfinalizował Ukrainiec Maksym Pokotyliuk, który strzałem głową pokonał stąporkowskiego golkipera. Orlicz bardzo wiele w tym meczu zawdzięczał Kaczmarkowi. Po upływie 22 minut zawodnik ten ponownie ustawił piłkę w narożniku boiska, tym razem popisał się efektownym "rogalem" bezpośrednio z rzutu rożnego. Piłka wpadła Rafałowi Kwietniowi "za kołnierz", odbiła się jeszcze od słupka i wleciała do bramki. Trzy minuty później Kaczmarek urwał się obrońcom Stąporkowa na lewym skrzydle, ujrzał nieobstawionego na szóstym metrze Radosława Wilka, podał mu piłkę, a napastnik miejscowych ze stoickim spokojem dobił ją do siatki. W przypadku MKS-u nieszczęścia przychodziły seriami. Oto bowiem w 36 minucie Krzysztof Pach - chcąc ratować zespół przed utratą gola - zatrzymał w polu karnym piłkę, która już zmierzała do bramki jego zespołu. Otrzymał automatycznie czerwony kartonik i musiał udać się do szatni. Piłkę ustawił na "wapnie" Michał Kubiec i podwyższył na 4:0 dla Orlicza.
DOBIŁ WILK
Pojedynek ułożył się dla miejscowych fantastycznie, choć przecież czekała ich jeszcze druga odsłona. Piłkarzom MKS-u trzeba oddać, że walczyli nawet w beznadziejnej sytuacji, wiele kłopotów sprawiał suchedniowskim defensorom Mateusz Kokosza. Zapędy jego i kolegów z drużyny na niewiele się jednak zdały. Orlicz tymczasem dobił rywala po godzinie gry. Wilk został zupełnie bez opieki, kiwnął Kwietnia i za chwilę wraz z kolegami z drużyny mógł cieszyć się z piątego gola! Kibice gospodarzy opuszczali stadion w świetnych nastrojach. Co innego piłkarze MKS - oni w końcówce stracili jeszcze Mariusza Arczewskiego, który ujrzał drugą żółtą kartkę i przedwcześnie musiał udać się do szatni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?