Po serii napadów w Kielcach: Ekspedientki się boją

W środę wieczorem do apteki w centrum miasta wszedł młody mężczyzna. Miał około 30-35 lat i 160 centymetrów wzrostu. Ubrany był w ciemną kurtkę, a na głowie miał kaptur obszyty futerkiem. Wyciągnął przedmiot wyglądający na broń i zażądał wydania pieniędzy. Jedna z farmaceutek dała mu 200 złotych. Mężczyzna zabrał pieniądze i uciekł.

Do podobnych zdarzeń doszło w czwartkowy wieczór w delikatesach i w piątek w sklepie odzieżowym.

Policjanci mają rysopis

Zaraz po pierwszym napadzie policjanci rozpoczęli poszukiwania mężczyzny. W centrum Kielc pojawiło się więcej radiowozów i pieszych patroli policyjnych. Funkcjonariusze odwiedzają sklepy i przedstawiają sprzedawcom rysopis poszukiwanego mężczyzny.

- Odbieramy sygnały od osób, które twierdzą, że widziały mężczyznę, który wyglądał jak poszukiwany. Nie bagatelizujemy żadnej informacji i każdą sprawdzamy. Jednak na razie żaden z sygnałów się nie sprawdził - informuje Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.

Obserwują klientów

Właściciele i sprzedawcy sklepów w centrum miasta przyznają, że trochę obawiają się napadu. - Wiem, że były trzy takie zdarzenia. Od tamtej pory baczniej obserwuję klientów, którzy wchodzą do naszego sklepu - mówi jedna z ekspedientek sklepu odzieżowego. - Poza tym nigdy nie jest tak, że któraś z nas jest sama w sklepie. Zawsze jesteśmy we dwie lub trzy, żeby w razie czego było raźniej - dodaje kobieta.

- Sklep jest monitorowany. Mamy też ochronę, ale dobrze, że policja prowadzi teraz wzmożone kontrole. Może dzięki temu szybciej uda się złapać tego mężczyznę - tłumaczy ekspedientka sklepu spożywczego.
Policjanci apelują do wszystkich, którzy byli świadkami napadów, bądź mogą pomóc w schwytaniu rabusia, o zawiadomienie najbliższej jednostki policji pod numerami 997 albo 112.