MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżcie mi!

/pac/
- Pomóżcie mi. Ja nie mogę umrzeć we własnym domu, niczym zwierzę - płacze 84-letnia pani Michalina z Drogowli w gminie Raków, przykuta do łóżka i pozostawiona sama sobie.
- Pomóżcie mi. Ja nie mogę umrzeć we własnym domu, niczym zwierzę - płacze 84-letnia pani Michalina z Drogowli w gminie Raków, przykuta do łóżka i pozostawiona sama sobie. Aleksander Piekarski

- Nie mogę utrzymać moczu. Nogi i kręgosłup mnie tak rwą, że już nie mogę chodzić. Czasami z bólu czołgam się po podłodze. Gmina nie chce mi dać żadnej opieki, bo twierdzi, że od tego mam dzieci. Czasami sąsiedzi się zlitują i przyniosą wiadro wody, coś ciepłego do jedzenia - szlocha 84-letnia pani Michalina z Drogowli (gmina Raków).

- A skąd urzędnik ma wiedzieć, że ktoś potrzebuje opieki, skoro nie złożył wniosku w gminie - próbuje argumentować Teresa Jasińska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rakowie.

Panią Michalinę z Drogowli zastajemy leżącą w łóżku. Drzwi do jej domu są bez przerwy otwarte, bo jak sama twierdzi, samo dojście, a raczej przeczołganie się do nich zajmuje jej ponad godzinę. Obok łóżka stoi ławka i "dyżurne" czerwone wiadro. To w razie, gdyby zabrakło pampersów, których chora na kręgosłup 84-latka zużywa około sześciu dziennie. Od momentu, gdy upadła osiem lat temu na kręgosłup, nie jest w stanie utrzymać moczu. Koc, pierzynę i ubrania czuć intensywnie moczem. W starej, walącej się chałupinie mieszka sama i jest zdana na łaskę i niełaskę sąsiadów.

- Pani, co to za życie!

- Nogi mnie tak rwą, że ledwo chodzę, a raczej wspieram się bezwładnie na balkoniku. Kiedyś czołgałam się do drzwi ponad godzinę, bo nie miałam przy sobie wózka - płacze 84-latka z Drogowli i pokazuje czerwono-siną, napuchniętą nogę.

- Prosiłam gminę, żeby mi dała opiekunkę, która by mi uprała, umyła mnie, zrobiła coś ciepłego do zjedzenia i od czasu do czasu zakupy, ale usłyszałam, że od tego są dzieci, a nie opieka. A moje dzieci są na Śląsku. Córka, która mieszka niedaleko, cały dzień pracuje, a potem ma swoje problemy i nie jest w stanie się mną bez przerwy opiekować - dodaje rozżalona mieszkanka Drogowli.

- Ona potrzebuje fachowej, całodziennej opieki. Do tej pory ja jej pomagałem, ale nie mam już siły jej dźwignąć, bo jej ciało jest bezwładne, a ja sam mam 87 lat. Ktoś musi ją bez przerwy myć i robić pranie - mówi Andrzej Wójcik, najbliższy sąsiad chorej, pozostawionej samej sobie kobiety.

Skąd urzędnik ma wiedzieć?

- Ta pani ma rodzinę. Wcześniej zachodziła do niej opiekunka, ale córka pani Michaliny postanowiła ją wziąć do siebie do domu, więc zrezygnowaliśmy z opieki. Nie wiem dlaczego schorowana kobieta woli mieszkać sama - twierdzi Teresa Jasińska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rakowie. - I skąd urzędnik ma wiedzieć, że ktoś potrzebuje opieki, jak nie dostał podania o przydzielenie opiekunki i nie zgłosił tego sołtys wsi - dodała kierownik GOPS.

Na naszą uwagę, że to nie kobieta do gminy, ale pracownik opieki powinien jechać na miejsce do schorowanej kobiety i tam wypełnić wniosek, pani kierownik zadeklarowała, że wyśle pracownika do Drogowli, aby zbadał całą sytuację.

Wójt ratuje honor gminy

- Wróciła od córki późną wiosną. Widziałem ją kilkakrotnie, jak chodziła sobie o balkoniku. Wiem również, że doglądają ją sąsiedzi. Nikt mi nie sygnalizował, że stan kobiety się pogorszył - argumentował sołtys Drogowli. Z kolei Stanisław Okólski, wójt Rakowa, nie zadawał zbędnych pytań, tylko od razu zapowiedział, że zorganizuje dla staruszki opiekę.

- Tłumaczenie, że starsi ludzie mają dzieci od opieki nie jest żadnym argumentem. Kilka tygodni temu musiałem interweniować w sprawie 80-letniej staruszki, która miała sześcioro dzieci. Rodzina nie zawsze jest w stanie pomóc w takich przypadkach, szczególnie gdy mieszka daleko - twierdzi wójt Rakowa.

Za tydzień sprawdzimy, kto się opiekuje schorowaną kobietą z Drogowli.

Czy musi dojść do takiej sytuacji, jak półtora roku temu pod Szydłowem, aby pracownicy z opieki społecznej sami poszli w teren i sprawdzili, kto rzeczywiście potrzebuje opieki, a kto nie? Czy dalej będą siedzieć za stołkami i czekać aż to petent przyjdzie i złoży stosowne podanie? Przypomnijmy, że pod Szydłowem zmarli z wygłodzenia i wyniszczenia organizmu 53-letnia kobieta i jej 16-letni syn. Być może dałoby się uniknąć tragedii, gdyby pracownicy opieki jeździli w teren i sprawdzali sytuację mieszkańców gmin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie