Tarabanienie zaczyna się rokrocznie w kościele pod wezwaniem Katarzyny Aleksandryjskiej w Iwaniskach, przy grobie Chrystusa.
- Zawsze trwa to około pół godziny. W bęben biją wszyscy po kolei - tłumaczy Daniel Kijanka, prezes Ochotniczej Straży pożarnej w Iwaniskach, która, zwyczajowo, sprawuje patronat nad tarabanieniem.
Kiedy już świątynia drży w posadach od miarowych uderzeń, uczestnicy wydarzenia kultywującego starą tradycję ją opuszczają.
Dla panien i kawalerów i... księdza
- Kiedy wychodzimy z kościoła nastaje czas, gdy o Zmartwychwstaniu Chrystusa trzeba powiadomić proboszcza, z obawy, że jeszcze o nim nie wie- żartuje prezes. - Ale może na nas liczyć, bo w końcu od czego ma strażaków i młodzież? Tarabanimy tak długo pod oknem księdza, aż uznamy, że już na pewno się dowiedział - śmieje się Daniel Kijanka.
Uczestnicy co roku pamiętają także, by oznajmić wieść o pustym grobie chrystusowym reszcie mieszkańców Iwanisk. Ale w tarabanieniu biorą udział głównie młodzi mężczyźni. Zatem cała zabawa z bębnem odbywa się głównie pod domami młodych panien na wydaniu z całej wsi.
- Staramy się obejść wszystkie domy, gdzie mieszkają niezamężne dziewczęta. Nie zdarzyło się chyba, żebyśmy którąś ominęli. Zjawiamy się też u kawalerów, ale tylko takich, o których wiadomo, że właśnie w nadchodzącym roku zmierzają wziąć ślub - tłumaczy Daniel Kijanka. W tej chwili w Iwaniskach jest około 90 domostw, gdzie mieszkają takie osoby obydwu płci. Tarabaniarze rozplanowują bębnienie tak, żeby ze wszystkimi wyrobić się do szóstej rano. Właśnie wtedy w kościele pod wezwaniem Katarzyny Aleksandryjskiej zaczyna się rezurekcja. Zazwyczaj zjawia się na niej każdy z tarabaniących. Ich liczba, zależnie od roku, waha się od kilkunastu do nawet pięćdziesięciu osób.
Taraban jest starodawny
W całej wsi nikt nie pamięta, skąd się wziął bęben do tarabanienia. Ma około metra średnicy i może na raz uderzać w niego czterech dorosłych mężczyzn. To bardzo stary instrument, lecz nie wiadomo, kto go zrobił. Bez wątpienia był to jednak bardzo solidny rzemieślnik. Jedyną rzeczą, która w tarabanie ulega zużyciu, jest skóra.
- Podczas całonocnego bicia w bęben ulega dużym naprężeniom. Wymieniamy ją co jakiś czas. Jedna wytrzymuje tylko rok, druga dziesięć lat. Wykonane są ze skóry byka. U nas mówi się, że najlepiej, kiedy zwierzę ma czerwone umaszczenie - tłumaczy Daniel Kijanka. Okresowa wymiana skóry jest konieczna, by dźwięk wydawany z tarabanu był jak najdonioślejszy. Na co dzień bęben przechowywany jest w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej.
W tarabanieniu bardzo ważna jest także technika uderzeń. Ta, którą wybija się w Iwaniskach jest unikalna w skali kraju. - Rytm jest tylko nasz. Pod Iłżą też tarabanią, ale robią to zupełnie inaczej. Trzeba powiedzieć, że obcy nie mógłby z nami walić w bęben, bo czterech facetów musi się odpowiednio zgrać i każdy musi robić to w odpowiedni sposób, „po naszemu” - tłumaczy Daniel Kijanka.
Starają się utrzymać tradycję
Zwyczaj tarabanienia jest pielęgnowany przez lokalną społeczność.
- To prastara tradycja i dobrze by było ją utrzymać- mówi o tarabanieniu Marek Staniek, wójt Iwanisk. - Wiem, że bębniło się i za okupacji i wstanie wojennym, choć wtedy władza robiła problemy. To nasz lokalny koloryt i warto się nim chwalić. Na pewno święta mają dzięki tarabanowi bardziej podniosły wymiar, niż tam, gdzie zwyczaje wielkanocne są takie, jak wszędzie - dodaje wójt Marek Staniek.
Zobacz najpiękniejsze dziewczyny Studniówek 2018 w Świętokrzyskiem
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE:Wzruszające Misterium Męki Pańskie w koneckim domu kultury
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?