Katarzyna Łęcka w ubraniach z poprzedniej kolekcji.
(fot. Scott Stulberg, Los Angeles)
Katarzyna Łęcka
Urodziła się w Kielcach. Tu skończyła technikum hotelarskie w Zespole Szkół imienia Oskara Langego w Kielcach. Absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Wiedzę w zakresie projektowania i stylizacji zdobyła studiując we Włoskim Instytucie Mody "Polimoda" we Florencji, a także w Saint Martins College of Art w Londynie. Zanim założyła markę L.Catherine, pracowała dla grupy Louis Vuitton w domu mody Emilio Pucci. Jako dziennikarz pisze i filmuje modę, od lat czynnie uczestnicząc w Tygodniach Mody i wydarzeniach z nią związanych.
Dziś Katarzyna Łęcka dzieli swoje życie między dwa miasta: Florencję, gdzie mieszka i skąd czerpie inspirację oraz Londyn, gdzie powstała jej firma. Ale pierwsze kroki związane z modą postawiła w swoim rodzinnym mieście - Kielcach.
NA POCZĄTKU BYŁ… PŁASZCZ
Będąc już w szkole podstawowej Kasia zamarzyła sobie, że będzie projektantką. Wszystko zaczęło się od Młodzieżowego Domu Kultury w Kielcach.
- Dobrze pamiętam: sala na końcu korytarza na drugim piętrze - śmieje się. - Trafiłam tam z ciekawości. Uczęszczałam do MDK-u na zajęcia z tańca. Pewnego dnia weszłam do znajdującej się tam pracowni krawieckiej i oznajmiłam, że chcę uszyć sobie płaszcz. Pani spojrzała na mnie i oznajmiła, że to krawiectwo ciężkie, i że trzeba dużego doświadczenia, aby uszyć sobie płaszcz! Ale fakt faktem, że tak się to zaczęło i nie ukrywam, że tak zostało do dziś, bo w mojej kolekcji jest dużo płaszczy i sukienek.
Kilka lat później zainteresowanie modą przełożyło się na udział w różnych kursach, gdzie już nieco starsza Katarzyna poznawała tajniki krawiectwa.
- Kiedy ja stawiałam pierwsze kroki, rynek mody nie był tak rozwinięty jak dziś. Marki, dom mody - to wszystko było takie niedostępne. Jednak udawało mi się kończyć różne kursy, cały czas się przy kimś uczyłam, podglądałam. W pewnym momencie stwierdziłam, że moda to jest właśnie to, z czym się chcę zmierzyć, w czym chciałabym się wyspecjalizować - zdradza.
CIEKAWOŚĆ ŚWIATA
Mimo to wybrała się na studia na dziennikarstwo, na Uniwersytet Warszawski.
- Jestem człowiekiem ciekawym świata, reaguję na wszystko, co się wokół mnie dzieje - wyjaśnia. - W zawodzie dziennikarza trzeba cały czas obserwować, być na bieżąco ze wszelkimi informacjami, śledzić wydarzenia zarówno w kraju jak i na świecie. Ten zawód nie ma godzin biurowych. Dziennikarzem się jest, albo się nie jest. Tak samo jest z modą. Tu też musimy reagować na to wszystko, co się dzieje na świecie. Moda nie może być wzięta znikąd. Proszę zauważyć, jak stały się modne uczesania z warkoczem na przodzie, a to przecież nic innego jak znak solidarności z Julią Tymoszenko więzioną na Ukrainie. Moda wiernie odzwierciedla czasy, w których żyjemy, dlatego te dwie profesje u mnie się zazębiają. Jedna pomaga drugiej. Jestem ciekawa wszystkiego, a ciekawość świata mody doprowadziła mnie do tego, że ta moda stała się głównym punktem w moim życiu.
Podczas pobytu w Warszawie rozpoczęła pracę jako dziennikarz newsowy. Najpierw staż w telewizyjnej "Panoramie" później praca w "Teleexpressie". Udzielała się też przy różnych programach i talk-showach. Mieszkała w Tokio, Los Angeles i Chicago. Właściwie kontrakt telewizyjny w Chicago uświadomił jej, że od tematu mody nie może się jakoś uwolnić. To tam zdecydowała, że chciałaby w tę modę jeszcze bardziej się zaangażować. Nad wyborem studiów długo się nie zastanawiała. Wybrała Włochy i prestiżowym Instytut Mody "Polimoda" we Florencji. To tam zdobyła drugi tytuł magistra, a po skończeniu studiów rozpoczęła pracę dla grupy Louis Vuitton w domu mody Emilio Pucci.
NIESPODZIEWANA PROPOZYCJA
- Otrzymałam propozycje z trzech różnych domów mody. Wybrałam jednak dom mody Emilio Pucci, ponieważ tam mogłam pracować w dziale menadżera produktu, który łączy wszystko to, co się dzieje w firmie: pilnuje, jak powstaje produkt, jak dyrektor kreatywny zarządza stylistami, czuwa nad wszystkim, od przymiarek z modelkami, ma wpływ na to, co idzie na wybieg, a co do sklepów - przedstawia tajniki pracy. - Moje marzenia o modzie powoli się spełniały.
Z czasem jednak pojawiła się chęć usamodzielnienia się.
- Razem z koleżanką odeszłyśmy z Domu Mody Emilio Pucci, by założyć coś własnego. Nasze drogi jednak szybko się rozeszły - dodaje Katarzyna Łęcka, obecnie właścicielka marki L.Catherine. - Ale to zdecydowanie dało mi odwagi do dalszego działania, miałam też później dużo szczęścia w znalezieniu odpowiednich osób do współpracy - przyznaje. - I kiedy prowadziłam już wszystko sama, na początku stycznia dostałam telefon z Londynu z pytaniem, czy chcę wystąpić na Tygodniu Mody. Nie ukrywam, że byłam... przerażona - zdradza Kasia. - Poprosiłam o parę godzin na zastanowienie, a pierwszy telefon jaki wykonałam był do rodziców do Kielc. To rodzice, siostra Karoliną i brat Konrad namówili mnie do pokazu. Zresztą później razem z chłopakiem Arturem wiernie dopingowali mnie w Londynie.
PRESTIŻOWY LONDYN
London Fashion Week był dla niej imprezą znaną. Od kilku lat stale była na nim obecna.
- Jako projektant wystawiałam się pierwszy raz, natomiast wcześniej jeździłam tam jako dziennikarz co roku, od czterech czy pięciu lat - zdradza. - Jeszcze kilka lat temu nie mówiło się o Londynie tak dobrze w kategorii mody, jak o Paryżu, czy Mediolanie. On zawsze zostawał trochę z tyłu. A przecież tu znajduje się najlepsza szkoła projektowania Saint Martins College of Art w Londynie, gdzie również miałam okazję studiować, z której wychodzą znani twórcy. Dziś do Londynu na Fashion Week przyjeżdżają wszyscy, nawet Anna Wintour - naczelna amerykańskiego "Vogue'a", co się wcześniej nie zdarzało. Londyn stał się mekką młodych twórców. Cieszyłam się, że to Londyn, ale też miałam pewne obawy, bo przebić się w Londynie, zmierzyć się z londyńską publiką nie jest łatwo, tym bardziej, że moja moda jest bardziej modą włoską, we Włoszech zresztą są sprzedawane moje rzeczy. Pokazanie się w Londynie było dla mnie wyzwaniem, ale chyba się udało.
W arystokratycznym klubie przy Saint James Square w Londynie zaprezentowała kolekcję swojego autorstwa na sezon jesienno - zimowy 2012/2013, zatytułowaną "Grey Winter".
TERAZ KIELCE
- Powstawała we Francji, gdzie wybierałam materiały, we Włoszech, gdzie mieszkam i gdzie powstają moje projekty oraz Polsce... w Kielcach przy dużej pomocy moich zaufanych pań krawcowych i modelistce. Główną inspiracją do powstania kolekcji była polska, szara zima stąd nazwa "Grey Winter", a motyw przewodni wzorów na jedwabiach był inspirowany obrazami Kossaka - wyjaśnia.
Teraz ta sama kolekcja, prosto z Londynu, zostanie pokazana w Kielcach, podczas koncertu finałowego XI edycji Międzynarodowego Konkursu dla Projektantów i Entuzjastów Mody Off Fashion.
- Jestem bardzo dumna z bycia kielczanką i szczęśliwa, że to właśnie w Kielcach na gali Off Fashion zostanie pokazana moja kolekcja. Tutaj zaprezentuję swoją kolekcję przed większą grupą rodziny a także przyjaciółmi, dlatego myślę, że w Kielcach będzie jeszcze większy stres niż w Londynie - podkreśla z uśmiechem Katarzyna Łęcka.
Kolekcja "Grey Winter" została pokazana w arystokratycznym klubie przy Saint James Square w Londynie podczas London Fashion Week.
(fot. archiwum prywatne )
Pokaz w Londynie
(fot. archiwum prywatne )
Z kolekcji "Grey Winter"
(fot. Wiktor Franko)
Z kolekcji "Grey Winter"
(fot. Wiktor Franko )
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?