2 maja w godzinach przedpołudniowych dyżurny straży pożarnej w Kielcach otrzymał zgłoszenie, że w Rembowie w gminie Raków znajdują się jakieś chemikalia. Do akcji pojechało kilka zastępów strażaków. Na miejscu okazało się, że sprawa znana jest już od co najmniej dwóch miesięcy wójtowi gminy Raków i Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Kielcach.
RADNY SIĘ ZGODZIŁ
- Mieszkańcy gminy powiadomili nas, że na terenie wspólnoty wsi Rembów ktoś wysypuje jakieś podejrzane odpady. Sprawdziliśmy tę informację i okazało się, że na przywiezienie ich wyraził zgodę radny z Rembowa. Zrobił to po to, by wyrównać zagłębienia w terenie, ale nie skonsultował tej decyzji z urzędem gminy - mówi Alina Siwonia, wójt Rakowa.
Ponieważ istniało podejrzenie, że odpady mogą być toksyczne i nie wiadomo było, kto je tu przywiózł, pracownicy Urzędu Gminy o wszystkim powiadomili Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach. - To wyglądało, jak zużyty pokruszony cement z fioletowo-niebieskimi elementami. Odpady miały nieprzyjemną woń i z pewnością wypełniłyby co najmniej trzy ciężarówki - opisuje Alina Siwonia.
Inspektorzy WIOŚ-u pobrali próbki do badania. Kilka dni temu w okolice Rembowa przyjechali turyści.
- Powiadomili straż pożarną, że składowane są tu jakieś chemikalia. Ratownicy przyjechali na miejsce i zbadali, co to za substancja. W odpadach wykryli związki chloru i azotu - informuje pani wójt.
JESZCZE BADAJĄ
Małgorzata Janiszewska, dyrektor Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, mówi, że badania jeszcze trwają. - Próbujemy ustalić, skąd pochodzą te odpady i jaki jest ich skład. Na razie wiemy już na pewno, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ludzi i środowiska - uspokaja.
Wyniki prawdopodobnie będą znane w przyszłym tygodniu. - Czekamy na decyzję. Jeżeli Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zdecyduje, że odpady trzeba stąd zabrać, będziemy próbowali wyegzekwować od radnego, żeby je usunął na własny koszt - kwituje Alina Siwonia.
NIE CZUJE SIĘ WINNY
Zbigniew Feldman, radny, który zgodził się na przywiezienie do Rembowa odpadów mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zrobiłem to dla dobra mieszkańców i nie miałem z tego żadnych korzyści. Na terenie wspólnoty wsi Rembów był duży dół, który zagrażał bezpieczeństwu ludzi i nikt się tym nie interesował. Pani wójt wiedziała, że chciałem go zasypać - tłumaczy.
Podkreśla, że ma dokumenty, z których wynika, jaka firma i skąd przywiozła odpady. - W grudniu ubiegłego roku przez Raków przejeżdżały tiry, które przewoziły popiół i szlakę pod budowę drogi. Kierowcy pytali o drogę na Śląsk. Powiedziałem, że mam do zasypania doły. Podałem im numer telefonu, skontaktowali się ze mną i pod koniec lutego przywieźli około 120 ton - relacjonuje i dodaje, że dostawcy zostawili mu również dokumenty z nazwą i adresem firmy oraz innymi danymi.
Kiedy odpady zaczęły nieprzyjemnie pachnieć, radny powiadomił urząd gminy. - Podałem wszystkie dane, nagrałem filmik i zrobiłem zdjęcia, kierowcy byli też wylegitymowani przez policję - twierdzi Zbigniew Feldman.
Usprawiedliwia się, że zanim odpady trafiły do Rembowa, dowiadywał się, co to za substancja. - Zapewniano mnie, że to nic szkodliwego. Od innych wiem, że z tego robi się pustaki. Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać, nigdy bym się na to nie zgodził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?