MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinny biznes - dziewczyny i prochy

Sylwia Bławat
Amfetamina znaleziona przy zatrzymanym kielczaninie.
Amfetamina znaleziona przy zatrzymanym kielczaninie. policja
Głośne zatrzymanie w kieleckim "półświatku". 28-letni kielczanin dołączył do brata, który siedzi w więzieniu. Obaj wpadli na... dworcu.

Starszy brat siedzi, przyjaciółka brata siedzi. Pierwsze za strzelanie, drugie - za narkotyki. Rodzinny biznes przejął on, młodszy brat, dziś człowiek 28-letni. I też siedzi, bo policja w poniedziałek znalazła przy nim… kilogram amfetaminy.

Dla tych braci kielecki dworzec to bardzo złe miejsce. Pierwszy - jak ustalili prokuratorzy - tu właśnie pociągnął za spust w walce o wpływy w seks-podziemiu. Drugi, dziś 28-letni, tu właśnie w poniedziałkowy wieczór spokojnie siedział na ławeczce, a w plecaku spokojnie leżały dwa półkilowe pakunki z amfetaminą. I tu, na tym nieszczęsnym dworcu, wyrośli nagle przed nim kieleccy policjanci… Amfetamina przepadła.

WPŁYWY W SEKS BIZNESIE

Pierwszy z braci w zainteresowaniu kieleckiej policji pojawił się w 2001 roku. To wtedy przed kieleckim dworcem padły strzały - wydawałoby się - znikąd. Kilku mężczyzn z bronią podjechało do 23-letniego mężczyzny, chcieli by wsiadł do ich auta, a gdy odmówił, zaczęli strzelać. 23-latek oberwał w klatkę piersiową i udo. Cudem chyba przeżył postrzał.

Kilka miesięcy później śledczy odtworzyli motywację "snajperów" i tło tamtych wydarzeń. Ludzie z auta trudnili się - najprościej rzecz ujmując - sutenerstwem. W stajni mieli kilka prostytutek, te pracowały w wynajmowanym mieszkaniu w Skarżysku, potem sprzedawały się kierowcom przy drogach, zwłaszcza w Barczy, a na koniec przeniosły się do Kielc. Połowę swoich zarobków oddawały opiekunom. Za ochronę.

Amfetamina w lodówce

Amfetamina w lodówce

W ubiegłym roku, w jednym z mieszkań w Kielcach, w zamrażalniku lodówki policjanci znaleźli trzy pakunki pełne białego proszku, jak się potem okazało - amfetaminy. Na kuchennym stole stała waga ze śladami proszku na szalce, a w zamkniętym wiadrze po farbie odnaleźli torbę zielonego suszu i 260 tabletek ekstazy. Łącznie tego wieczoru w ręce policji wpadło wtedy 3,5 kilograma amfetaminy oraz pięć kilogramów marihuany, warte setki tysięcy złotych. Zresztą pieniądze też - prócz złotówek, także 20 tysięcy euro (równowartość 80 tysięcy złotych). Za kraty trafiło kilka osób.

Pewnego dnia w 2001 roku do mieszkania, w którym prostytuowała się jedna z nich, przyszedł 23-latek. Śledczy mówili, że młodzian wraz z bratem i innymi chłopakami w Kielcach miał konkurencyjne agencje towarzyskie. Bardzo mu się nie podobało, że jakieś inne dziewczyny na jego terenie sprzedają swe wdzięki, a ani on, ani jego koledzy nie mają z tego ani złotówki. Prokurator ustalił, że chłopak przyszedł do prostytutki po haracz. A ona zadzwoniła do swoich opiekunów. Co było dalej, wiadomo. Ci we czterech wsiedli do auta, wzięli broń - dwaj krótką, jeden długą. Wyczaili, że 23-latka znajdą w okolicach dworca. Podjechali, prawie nie gadali, tylko strzelali.

Mężczyzn zatrzymano, a potem oskarżono o usiłowanie zabójstwa, a także o czerpanie korzyści z nierządu i nielegalne posiadanie broni. - Czterech podejrzanych usłyszało wyroki od 10 do 12 lat więzienia - mówi Krzysztof Skorek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Jednym z nich był właśnie brat 28-latka.

SPECJALISTKA OD NARKOTYKÓW

Ów brat miał przyjaciółkę. Przyjaciółka miała pewien pomysł, jak można zarabiać na życie, tak żeby zarobić, ale się nie narobić. Efekty jednak były mizerne - kilka lat temu wpadła z narkotykami w centrum Kielc. To były czasy, gdy przez Polskę przetoczyła się psychoza, związana z tabletkami zwanymi UFO - "udoskonalonymi" ecstasy, z działaniem ubocznym: ludzie po nich umierali.

- Po kilku śmiertelnych przypadkach ludzie bali się kupować narkotykowe pigułki, więc kobieta… mieliła je w maszynce do kawy i sprzedawała jako amfetaminę. Znaleźliśmy tego u niej kilogram - opowiadali policjanci. Kobieta dostała wyrok: dwa lata więzienia. Nie podobało jej się jednak za kratami, oj nie podobało. I zdrowiu nie służyło odosobnienie, dostała więc przerwę w odbywaniu karę - właśnie z przyczyn zdrowotnych. Wyszła i… wracać nie miała zamiaru.

Rozesłano za nią list gończy, a policjanci złapali ją w mieszkaniu w centrum Kielc, w maju 2004 roku. W chwili, gdy wraz z zaprzyjaźnionym małżeństwem porcjowała marihuanę, a było tego w domu pięć kilogramów! W śledztwie ustalono potem, że to małżonkowie przemycali zielony susz z Holandii - łącznie podczas siedmiu kursów mieli przywieźć do Kielc 35 kilogramów, wartych prawie pół miliona złotych.

W czerwcu ubiegłego roku zapadł w tej sprawie wyrok. Małżonków, po równo, sąd skazał na karę po pięć lat więzienia. Ich koleżanka też została uznana winną działania w zorganizowanej grupie przestępczej trudniącej się handlem narkotykami. Usłyszała wyrok czterech lat więzienia.

Kurier na granicy

Kurier na granicy

W styczniu tego roku świętokrzyscy policjanci z Centralnego Biura Śledczego na granicy z Czechami w Cieszynie zatrzymali 25-letniego kuriera z województwa świętokrzyskiego, przy którym znaleźli 2,5 tysiąca tabletek ecstasy i 350 gram amfetaminy. Później zatrzymali jeszcze siedmiu mężczyzn - zarzucono im przemyt substancji psychotropowych oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej handlującej twardymi narkotykami nie tylko w kraju, ale też w Europie Zachodniej. Wówczas sześciu podejrzanych zostało aresztowanych.

WYCIECZKA NA PODKARPACIE

- I to po niej "interes" przejął brat jej niegdysiejszego przyjaciela - opowiada komisarz Krzysztof Skorek. W 2005 roku, gdy ów brat liczył sobie 26 wiosen, wraz z kolegą pojechał autem na wycieczkę. Wybrali Podkarpacie, bo pięknie tu jest niesłychanie. Podobał im się zwłaszcza Mielec, ale nie wiedzieli, że to miasto przyniesie im pecha. Tu mianowicie jeden z nich został zatrzymany.

- Policjanci z Mielca pod koniec 2005 roku zatrzymali 23-letniego mieszkańca województwa świętokrzyskiego - opowiada komisarz Mariusz Skiba, rzecznik prasowy podkarpackiej policji. - Przy mężczyźnie znaleźli 250 gramów marihuany i 100 gramów amfetaminy.

Na poczet przyszłej kary zabezpieczono wówczas samochód mężczyzny i 40 tysięcy złotych. Dla niego ta sprawa dawno się już skończyła. - Dobrowolnie poddał się karze. Został skazany na rok więzienia w zawieszeni na trzy lata, 1500 złotych grzywny i 500 złotych nawiązki na rzecz zwalczania narkomanii - dodaje komisarz Skiba.

Jednak już w śledztwie ustalono, że tym, który wtedy się wymknął, był nie ktoś inny niż nasz 26-letni wtedy kielczanin. - Mężczyzna miał jednak pecha, w tamtym samochodzie, którym pojechał na Podkarpacie, zostawił swój dowód osobisty - dodaje Krzysztof Skorek ze świętokrzyskiej policji. Za mężczyzną rozesłano list gończy, ale młody człowiek przepadł jak kamień w wodę. Minęły prawie dwa lata…

Krzaczki u braci

Krzaczki u braci

Niedawno w powiecie sandomierskim policjanci zatrzymali trzech mężczyzn - dwóch braci i ich kolegę. Na terenie posesji braci znaleziono uprawę ciągłą narkotykowych roślin - 140 krzaków konopi indyjskich w różnym stadium wzrostu. Narkotyki uzyskane po ich wysuszeniu warte by były tysiące złotych.

WPADKA NA DWORCU

Kielecka policja na poniedziałek zaplanowała, nie pierwszą ani ostatnią, akcję "Poszukiwany". Cel jest prosty - doprowadzić przed oblicze Temidy tych, którzy bardzo nie chcą się z nią spotkać.

Na liście poszukiwanych znalazło się też nazwisko kielczanina, któremu wtedy w Mielcu udało się uciec. 28-letniego dziś człowieka w poniedziałek najwyraźniej szczęście opuściło. - Policjanci kryminalni zauważyli go, gdy jechał taksówką przez centrum Kielc - opowiada Karolina Sot, oficer prasowy kieleckiej policji. Pojechali za nim. Kurs zakończył się w rejonie kieleckiego dworca. Czy mężczyzna miał gdzieś stąd ruszyć, czy też przeciwnie - czekał na kogoś, kto miał przyjechać, tego do końca nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie tknięty żadnym złym przeczuciem zasiadł sobie na ławeczce, obok położył plecak.

- I wtedy podeszli do niego policjanci. Poprosili o dokumenty, ale ich nie miał. Nic dziwnego, przecież zostawił je w samochodzie w Mielcu - mówią policjanci. Człowieka jednak poznali, mieli jego zdjęcie, a tą twarz trudno zapomnieć. To był ten sam młody człowiek poszukiwany przez prokuraturę rejonową w Mielcu. Funkcjonariuszom, którzy byli na dworcu, pewnie do głowy nie przyszło, że nie tylko tamtą sprawę mężczyzna ma sumieniu. Otworzyli plecak i bardzo się zdziwili. Bo w dwóch pakuneczkach, zgrabnie sprasowanych, znajdował się biały proszek. W pierwszej 505 gramów, w drugiej - 515 gramów. Testy wykazały, że to czyściutka amfetamina.

No i teraz 28-letni dziś kielczanin nawarzył sobie piwa, że hej. Nie dość, że przyjedzie mu odpowiedzieć za przestępstwo, o jakie podejrzany jest w Mielcu, to jeszcze i kielecka Temida się o niego upomni. Śledztwo w tej ostatniej sprawie dopiero się rozpoczyna. Pytanie - skąd młody człowiek miał towar, od kogo kupił, komu miał go przekazać - wciąż stoją przed śledczymi.

Rodzinny, niewątpliwie dochodowy interes póki co przestał istnieć. Bracia obaj świat oglądają zza krat. - W tej rodzinie tylko nimi się interesowaliśmy. 27-letnia siostra nie ma kłopotów z prawem - mówią policjanci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie