MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Święta Mariusza Jurkiewicza: - Zawsze czekałem na koniec wieczerzy (WIDEO)

Dorota Kułaga
Mariusz Jurkiewicz, nowy kapitan reprezentacji Polski w piłce ręcznej, święta spędzi w Trójmieście
Mariusz Jurkiewicz, nowy kapitan reprezentacji Polski w piłce ręcznej, święta spędzi w Trójmieście Krzysztof Krogulec
Mariusz Jurkiewicz z Vive Tauronu Kielce jest nowym kapitanem reprezentacji Polski w piłce ręcznej. Rozmawialiśmy z nim o kadrze, rodzinie, świętach Bożego Narodzenia i hobby, czyli czytaniu książek.

Mariusz Jurkiewicz urodził się 3 lutego 1982 roku w Lubinie. Utytułowany piłkarz ręczny, reprezentant kraju, od 2015 roku zawodnik Vive Tauronu Kielce. Jest wychowankiem SMS Gdańsk, grał też w Zagłębiu Lubin, Ciudad Real, JD Arrate, SDC San Antonio, Atlético Madryt i Wiśle Płock. Żonaty, ma córkę Laurę. W wolnych chwilach lubi czytać książki.

W kadrze Polski doszło ostatnio do kilku ważnych zmian kadrowych. Z występów w reprezentacji na razie zrezygnowali Karol Bielecki, Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski, a kontuzjowany jest Michał Jurecki. Jak odnajdujesz się w odmłodzonej reprezentacji?

To nie jest sytuacja, która spadła na nas z dnia na dzień, bo wiele osób liczyło się z tym, że niektórzy zawodnicy powiedzą „dość”. I tak się stało. Są młodzi szczypiorniści, którzy muszą zdobywać doświadczenie i tego typu zgrupowania, każdy kolejny mecz, to jest dla nich cenne doświadczenie. Fajnie się złożyło, że akurat na zgrupowaniu jesteśmy w Kielcach. Trenujemy w Hali Legionów. Znam tutaj każdy kąt. To dobrze, że jesteśmy w miejscach, które dobrze znamy, z ludźmi, których lubimy.

A jak czujesz się w roli kapitana?

To jest dla mnie ogromny zaszczyt, ale też odpowiedzialność za całą drużynę, za młodszych kolegów, szczególnie tych, którzy debiutują w reprezentacji na tego typu zgrupowaniu. Nasza rola polega też na tym, żeby jak najszybciej wprowadzili się do drużyny i żeby tremę odstawili na bok i skupili się na najlepszym przygotowaniu do mistrzostw świata.

Co będzie atutem nowej reprezentacji?

Trudno powiedzieć. Na pewno ta młodość też będzie o sobie dawała znać, bo jako drużyna będziemy chyba jedną z najmniej doświadczonych na tego typu turnieju jak mistrzostwa świata. Ale to jest oczywiste, jeżeli myślimy o walce o igrzyska olimpijskie w Tokio, to trzeba doświadczenie zbierać na każdym kolejnym turnieju. To jest ważne, żeby jak najwięcej zawodników zdawało sobie sprawę z tego, że jest przyszłością tej reprezentacji.

Kilka ostatnich dni spędziliście na zgrupowaniu reprezentacji w Kielcach. Na święta dostajecie jednak wolne od trenera Tałanta Dujszebajewa. Gdzie spędzisz te wyjątkowe dni?

Z rodziną w Trójmieście. Nie mamy zbyt dużo wolnego, ale jestem do tego przyzwyczajony. Ostatnie dziesięć lat wygląda tak samo, czyli krótka przerwa między zgrupowaniami kadry i w styczniu turniej mistrzowski. I to jest coś, co w sumie mnie cieszy, bo oznacza, że jestem zdrowy, że mogę pomóc drużynie. Mimo że to jest jakaś niedogodność i wyrzeczenia jeśli chodzi o kwestie rodzinne, to z perspektywy profesjonalnego podejścia do sportu jest to pozytywne.

Z czym przede wszystkim kojarzy Ci się Boże Narodzenie?

Z krótką przerwą między zgrupowaniami kadry. Ze spotkaniami całej rodziny, bo na co dzień nie ma na to czasu. Każdy jest zabiegany. A w wigilię i święta zwykle jest tak, ze sporo osób z rodziny, czy też znajomych spotyka się w jednym miejscu. To jest bardzo ważne i fajnie, że są takie dni w roku, kiedy możemy się nacieszyć obecnością bliskich. Najważniejsze, żeby w te dni być z rodziną.

Na wigilii będziesz z żoną, z córeczką Laurą. A czy będzie też Twój brat Wojtek, który gra w siatkówkę w Łuczniczce Bydgoszcz?

Niestety, Wojtka nie będzie. Tak jest kalendarz rozgrywek ułożony, że siatkarze w tym czasie grają sporo spotkań. Treningi uniemożliwiają mu przyjazd na wigilię, a tym samym spotkanie w szerszym rodzinnym gronie. Kolejny raz święta spędzimy osobno.

Śledzisz występy brata, kibicujesz mu?

Oczywiście. Mamy ze sobą kontakt, rozmawiamy, ale - jeśli chodzi o częstsze spotkania przeszkodą są kalendarze rozgrywek. Wtedy kiedy ja mam kilka dni wolnego, on jest w rozjazdach. Poza wakacjami mamy mało możliwości do tego, żeby się spotkać.

Michał Jurecki i Bartosz Jurecki wybrali piłkę ręczną, podobnie jak inni bracia - Marcin Lijewski i Krzysztof Lijewski. Jak to się stało, że postawiliście na różne dyscypliny?

Tak się potoczyły nasze losy. Mój brat stosunkowo późno, bo dopiero w wieku 19 lat, zaczął grać w siatkówkę. Ja z piłką ręczną byłem związany od małego dziecka, bo już w wieku dziesięciu lat rozpocząłem treningi w Szkolnym Klubie Sportowym. I zostałem przy tym sporcie, bardzo go polubiłem i stąd teraz takie moje zajęcie. Losy brata potoczyły się inaczej, gra w siatkówkę i cieszę się, że też odnosi sukcesy w swoim zawodzie.

Powiedziałeś, że bardzo ważne jest to, żeby w wigilię nacieszyć się obecnością bliskich. Ale zdarzały się takie wigilie, które spędzałeś poza Polską...

Tak. Pamiętam zwłaszcza pierwszą wigilię w Hiszpanii. To było w 2003 roku. Spędziliśmy ją z żoną. To taki dosyć smutny epizod, bo byliśmy przyzwyczajeni do tego, że w święta zawsze byliśmy razem, z naszymi rodzinami, a było inaczej. Ale najważniejsze, że mimo to indywidualnie potrafiliśmy stworzyć świąteczną atmosferę.

Jaka jest Twoja ulubiona potrawa wigilijna?

Barszcz z uszkami, bo za karpiem akurat nie przepadam. Skosztuję go w wigilię, ale nie będę się nim objadał. To nie jest to, na co czekam przez cały rok.

Na dobre ciasto będziesz sobie mógł pozwolić, czy musisz uważać na kalorie?

Na pewno skosztuję. Tak naprawdę jeszcze nie wiem, co znajdzie się na świątecznym stole, bo z racji moich obowiązków nie biorę udziału w przygotowaniach do świąt. Myślę, że skuszę się na ciasto, chociaż dla nas to jest taki okres, kiedy nie możemy sobie pozwolić na zbytnie obżarstwo.

Słuchacie kolęd w czasie wieczerzy wigilijnej? A może je śpiewacie?

Ja nie śpiewam. Kiedyś, jak jeździliśmy do dziadków, był to element obowiązkowy świąt. Myślę, że jakieś kolędy z radia, czy telewizji polecą i posłuchamy ich w rodzinnym gronie.

A będą prezenty pod choinką?

Oczywiście, tę tradycję akurat kultywujemy w naszej rodzinie. Szczególnie najmłodsze pokolenie niecierpliwi się, żeby otworzyć prezenty.

Który prezent z dzieciństwa szczególnie utkwił Ci w pamięci?

Szczególnego prezentu nie pamiętam, ale pamiętam właśnie atmosferę wyczekiwania na koniec wieczerzy wigilijnej, żeby otworzyć prezenty. To było największe wyzwanie dla nas - dzieci, żeby spokojnie wysiedzieć przy stole w czasie wigilii i dostać hasło, że prezenty można już otwierać. Każde z dzieci czekało na tę chwilę.

Jesteś oczytanym zawodnikiem, znany jesteś z tego, że w wolnym czasie sięgasz po dobrą książkę.

Faktycznie, sporo czasu spędzamy w podróżach. Książka często nam towarzyszy. Z tym oczytaniem to bym jednak nie przesadzał (śmiech). Po prostu lubię przeczytać dobrą sensację, czy kryminał, ale to w ramach relaksu, czy miłego spędzenia czasu w trakcie podróży.

A co jeszcze lubisz robić w wolnych chwilach?

Spędzam czas z rodziną, chętnie chodzimy na spacery. Raczej nie siedzimy w domu.

W Vive Tauronie jest sporo wędkujących zawodników. Ty też masz takie hobby?

Jest spora grupa wędkujących. Ja się do niej nie zaliczam, aczkolwiek raz na jakiś czas wędkuję, na przykład z wujkiem. Swojej wędki jednak nie posiadam, jeżeli biorę udział w jakimś wyjeździe na ryby, to raczej w roli gościa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie