MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie ludzie, to tygrysy

Adam Ligiecki
Buski oddział Żuawów Śmierci - pod dowództwem Roberta Osińskiego - to jedyna taka formacja w Polsce.
Buski oddział Żuawów Śmierci - pod dowództwem Roberta Osińskiego - to jedyna taka formacja w Polsce. A. Ligiecki
150 lat temu odnosili niebywałe sukcesy na polach bitew całego świata. Dzisiaj buscy żuawi kultywują chlubne tradycje.

Korzenie mają w plemieniu Zouava w górach Atlasu, w północnej Afryce. Okrzyknięto ich "koroną armii", "cudem waleczności", a w połowie XIX wieku stali się modni na całym świecie. Dzisiaj Busko może pochwalić się jedynym w Polsce oddziałem Żuawów Śmierci, który przygotowuje się do ósmej bitwy pod Grochowiskami.

A jeśli buscy żuawi, to Robert Osiński. Historyk, regionalista, urzędnik, samorządowiec i społecznik w jednym. Człowiek, dzięki którego pasji i zaangażowaniu kultywuje się wspaniałe tradycje oręża.

SZTUCER ZA "TRZYNASTKĘ"

Sam jednak przyznaje, że o jego "przygodzie" z żuawami zadecydował... przypadek. Znalazł się kiedyś na wystawie kolekcjonerskiej w Kielcach i postanowił dokupić coś do swojego bogatego zbioru militariów.

- Wypłacono akurat w urzędzie trzynastą pensję, miałem trochę grosza. Na wystawie zobaczyłem piękny sztucer z bagnetem. Bardzo chciałem go mieć - wspomina. - Kupiłem ten karabin, po ostrych targach. Za duże pieniądze, nawet większe niż moja "trzynastka" (śmiech)!

Na Grochowiskach - w miejscu największej bitwy powstania styczniowego na Ponidziu - pojawił się podczas pierwszej imprezy plenerowej. Jeszcze samotnie, "dzieląc pole" z Januszem Głombińskim, znajomym i kolekcjonerem militariów z Pawłowic koło Jędrzejowa. W marcu 2002 roku miał na sobie mundur żuawa. Uszył go z czarnego sukna, potem uzupełniał o kolejne elementy. Zebrał też grupę przyjaciół, z którymi utworzył buski oddział.

KOMANDOSI Z AFRYKI

"To nie ludzie, to tygrysy!" - tak mówiło się o żuawach w połowie XIX wieku. To jedyna swego rodzaju formacja wojskowa, która przeszła do historii dzięki niespotykanej odwadze, waleczności, wręcz brawurze na polu bitwy.

- To tacy współcześni komandosi. Wyjątkowi. Świetnie wyszkoleni i świetnie uzbrojeni. Korona armii - opisuje Robert Osiński. - Niezwykle zdyscyplinowani, odważni żołnierze, którzy nie znali słowa strach. Takie oddziały specjalne. Ponosili ogromne straty, ale nigdy się nie cofali. Mieli swój honor. Woleli umrzeć na polu bitwy niż się poddać.
Niewiele chyba osób wie, że korzenie żuawów sięgają... Afryki. Pierwsze oddziały tworzyli Berberysi i walczyli w armii francuskiej. W 1830 roku były ich już cztery pułki (1200 osób). Zasłynęli odwagą i wspaniałym rzemiosłem podczas wojny krymskiej (1853-1865), zwłaszcza przy oblężenia Sewastopola. I nagle stali się... bardzo "modni". Jako oddziały specjalne walczyli na całym świecie. Nawet w wojnie secesyjnej w Stanach Zjednoczonych, po obu stronach.

GUWERNER ŻOŁNIERZEM

W Polsce żuawi pojawili się za sprawą Francoisa de Rochebrune'a. Francuski guwerner przyjechał do Polski w 1852 roku. Uczył dzieci zacnych krakowskich rodów, po czym... wybrał się na wojnę do Chin. Tam zdobył oficerskie szlify, a po powrocie do Polski, jesienią 1862 roku, otworzył w Krakowie szkołę fechtunku. Cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród młodzieży, stąd był tylko krok do utworzenia elitarnego oddziału.

W pierwszej bitwie - pod Miechowem - żuawi ponieśli wielkie straty. 18 marca 1863 roku walczyli pod Grochowiskami - po stronie powstańczej, w armii generała Mariana Langiewicza. I tu pokazali niezwykłą męstwo. Powstrzymali przeważające siły wojsk rosyjskich, nacierających od strony Galowa, zdobyli też armaty wroga.

ŻUAW TO ZASZCZYT

Buska grupa rekonstrukcyjna Żuawi Śmierci, założona została w 2002 eoku przez Roberta Osińskiego i Roberta Matusika - historyka, nauczyciela "mechanika". Z tej właśnie szkoły rekrutują się nasi żuawi.

W pierwszym składzie było ich pięciu. Także Grzegorz Zawada, dragon Mariusz Bezak i strzelec - uczeń, którego nazwiska dzisiaj nikt już nie pamięta. Potem dochodzili inni, w tym nauczyciele Piotr Zawadziński, Jarosław Pasternak, kolejni uczniowie. W sumie przez oddział przewinęło się 35 osób. W tym - uwaga - trzy białogłowy!

Pierwsza z dziewcząt "zakotwiczyła" tylko na chwilę. Dorota Zawada i Marta Karaś na dłużej. Choć panny traktowane są nieco bardziej ulgowo (dostają na przykład lżejsze karabiny), w oddziale obowiązuje wojskowy ład i porządek.

- Musi być pewna hierarchia. Na przykład kandydat na żuawa zaczyna od czyszczenia broni. Jeśli to zaliczy, może awansować na strzelca, potem na dragona - wylicza Robert Osiński. - Żuaw jest na końcu tej drabinki. Być żuawem to zaszczyt i najwyższy stopień wtajemniczenia.

DONICZKA Z BARANKIEM

Buski żuaw 2008 roku "kosztuje" około 3 tysięcy złotych. Sam karabin to wydatek rzędu 500 euro, drogie są też elementy umundurowania.

Ciemnoczerwony turecki fez na głowie ma charakterystyczny kształcie odwróconej doniczki, obszytej polskim "barankiem". Czarna kamizelka zapinana jest na osiem srebrnych lub białych guzików. Zewnętrzna czamara - bez kołnierza, na stójce - ma z kolei sześć guzików. Czarne spodnie szarawary wpuszczone są w wysokie buty.

Do tego pas skórzany - oficerowie nosili pod nim kiedyś pas z jedwabiu, który pełnił rolę... kamizelki kuloodpornej i chronił przed odmrożeniem nerek. Na zimę można założyć stylizowaną chłopską kapotę. W wyposażeniu znajdują się szabla, sztucer z bagnetem "liściastym", tornister.

No i okazałych rozmiarów, biały krzyż na czarnym mundurze. Nosili go jedynie w Polsce Żuawi Śmierci. Teraz także nasi, z Buska, którzy - co podkreślają z dumą - występują pod repliką oryginalnej chorągwi z XIX wieku.

GROCHOWISKA PÓŹNIEJ

Nasi żuawi znani są w całej Polsce. Nie licząc Grochowisk, biorą regularnie udział w największej w kraju imprezie rekonstrukcyjnej, w Muzeum Wsi Radomskiej. Także w Lelowie, pod Tarnobrzegiem, w Igołomii i wielu innych miejscach. - Odnoszę wrażenie, że tylko w Busku niektórzy traktują nas jak... nieszkodliwych wariatów - uśmiecha się Robert Osiński. - Ale nie szkodzi, robimy swoje.

We wtorek, 18 marca, żuawi wezmą udział w mszy w buskim kościele Świętego Brata Alberta - w intencji powstańców styczniowych. Po raz ósmy będą też walczyć pod Grochowiskami. Choć w tym roku termin imprezy został przesunięty na 29 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie