Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Widziałam tej nocy śmierć"

Michał NOSAL <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>, współpraca /PCH/
W poniedziałek po północy na ulicy Sandomierskiej życie straciła czwórka młodych ludzi.
W poniedziałek po północy na ulicy Sandomierskiej życie straciła czwórka młodych ludzi. A. Piekarski
Tak wyglądała łada samara po tym jak na jej tył w Piasecznej Górce najechał TIR.
Tak wyglądała łada samara po tym jak na jej tył w Piasecznej Górce najechał TIR. A. Piekarski

Tak wyglądała łada samara po tym jak na jej tył w Piasecznej Górce najechał TIR.
(fot. A. Piekarski)

Sześć osób zginęło w poniedziałek na świętokrzyskich trasach. Najstraszliwsza w skutkach była kraksa, do jakiej doszło na kieleckiej ulicy Sandomierskiej. Życie straciło trzech pasażerów i kierująca autem. Najstarsza z ofiar miała 25 lat.

Z fiata bravy została kupa złomu. Kierowca tego auta nie miał szans na przeżycie
Z fiata bravy została kupa złomu. Kierowca tego auta nie miał szans na przeżycie P. Chechelski

Z fiata bravy została kupa złomu. Kierowca tego auta nie miał szans na przeżycie
(fot. P. Chechelski)

Dnia tak tragicznego, jak ostatni poniedziałek dawno nie było na świętokrzyskich drogach. Zaczęło się pięć minut po północy na kieleckiej ulicy Sandomierskiej. W stronę centrum miasta mazdą 323 jechała piątka młodych ludzi. Prowadziła 24-latka ze Skarżyska. Pasażerami byli trzej kielczanie i jeden młody człowiek ze Skarżyska. W przeciwnym kierunku oplem kombi do domu wracali Dorota i Krzysztof Burak. On prowadził. Jechali powoli. W bagażniku mieli jeszcze ciepły sernik. Do celu zostało może 300 metrów.

- Choć pora była późna, z przeciwka sunął ciąg aut. Naliczyłam sześć. Ostatni z szeregu zaczął wyprzedzać. Zobaczyliśmy go przed sobą, na naszym pasie - opowiada pasażerka opla. To była mazda.

- Przez chwilę myślałem, że zdąży wyprzedzić i wrócić na swój pas, wpadła jednak w poślizg. Zaczęło nią miotać po jezdni. Nie miałem gdzie uciekać. To wąska ulica. Zderzyliśmy się - relacjonuje kierujący oplem Krzysztof Burak.

Huk i śmierć

Efekt był makabryczny. Trzej pasażerowie mazdy, mający od 20 do 25 lat, zginęli na miejscu. Wyciągniętą zza kierownicy samochodu 24-latkę karetka zabrała do szpitala. Dziewczyny nie udało się uratować. Jedyna osoba z mazdy, która przetrwała kraksę, 22-letni kielczanin, był w ciężkim stanie.

- Był wielki huk. Gdyby nie zapięte pasy i to, że uruchomiły się poduszki powietrzne, nas pewnie też już by nie było. Kiedy się zatrzymaliśmy, mąż zapytał czy żyję - opowiada Dorota Burak.

Odpowiedziała, że umiera. Tak bolały popękane żebra. Poobijany mężczyzna wyskoczył z samochodu, a potem wyciągnął z niego żonę.

- But spadł mi z nogi. Prosiłam męża, żeby go przyniósł. Widziałam tej nocy śmierć. Źle jest umierać. To straszne, że zginęło tyle młodych osób. Ale przecież wystarczyło jechać w ciągu samochodów, a nie wyprzedzać. Wtedy by przeżyli - opowiada. Mówi chętnie, bo ma nadzieję, że ktoś wyciągnie z jej historii naukę, że zapnie pasy, pomyśli zanim zdecyduje się na drodze na ryzykowny manewr.

Młodzi ludzie zginęli na Sandomierskiej rok i jeden dzień po innym śmiertelnym wypadku, jaki rozegrał się na tej ulicy. Potem okazało się jeszcze, że pani Dorota i jeden z chłopaków jadących mazdą być może mieli się spotkać w poniedziałkowe południe w prowadzonej przez nią cukierni. Czekał tam tort zrobiony na zamówienie. 20-latek miał tego dnia urodziny.

Tragedia w rocznicę

A nie był to tej nocy ostatni zbieg okoliczności. Dwie godziny po masakrze na ulicy Sandomierskiej, służby ratunkowe odebrały sygnał o kolejnej śmiertelnej tragedii. Tym razem z Piasecznej Górki. Z miejsca nieopodal odcinka otoczonego czarną sławą po wypadku, w jakim równo cztery lata wcześniej - 14 sierpnia 2002 roku, zginęło dziewięć osób. Tym razem śmierć zabrała 17-letnią dziewczynę.

- Czwórka młodych ludzi jechała ładą samarą w stronę Morawicy. Kiedy zabrakło paliwa, włączyli światła awaryjne i zaczęli pchać samochód. Nastolatka szła z boku. Mężczyźni pchając wóz prawdopodobnie zasłonili zapalone światła awaryjne - opowiadali policjanci.

W tym samym kierunku co młodzi ludzie, jechał mercedes z naczepą prowadzony przez kierowcę z Żyrardowa. Policjanci tłumaczyli potem, że mężczyzna był trzeźwy, a jego maszyna miała na liczniku około 50 kilometrów na godzinę. Tragedia rozegrała się na lekkim łuku trasy. Z ustaleń policjantów wynikało, że 37-latek nie zauważył "osobówki" i uderzył w nią. Trzech chłopaków w wieku 18-25 lat przewieziono do szpitala. Nastolatka pochodząca z gminy Kije zginęła na miejscu.

Nie miał szans

Ale poniedziałkowy spacer śmierci po świętokrzyskich drogach na tym się nie skończył. Na nowo wyremontowanym odcinku krajowej "siódemki" pomiędzy Ignacówką a Jędrzejowem, gdzie zginęły już cztery osoby, dziesięć minut po godzinie 8 doszło do kolejnej tragedii.

23-latek z gminy Suchedniów jechał fiatem brava. Samochód - opowiadali policjanci - kupił trzy dni wcześniej od mieszkanki Ostrowca. Nie wiadomo na razie dlaczego stracił nad nim panowanie i wjechał pod ciągnik siodłowy marki DAF.

- "Zarwał" pobocza i nagle odbił wprost na mnie. To wyglądało tak jakby zasnął albo zasłabł. Kierowca jadący za nim mówił, że jechali z prędkością około 80 kilometrów na godzinę - relacjonował kierowca ciężarówki.

Prowadzący DAF-a starał się uniknąć zderzenia, nie miał jednak na to szans. Ciągnik wpadł do rowu, ale młody człowiek z osobowego auta i tak stracił życie.

* * *

Łącznie od piątkowego popołudnia do wczorajszego ranka zginęło na świętokrzyskich drogach siedem osób. 24 były ranne. To bilans 19 wypadków. W ręce policjantów wpadła ponad setka pijanych kierowców.

- Do kierowców, szczególnie tych młodych, z mniejszym doświadczeniem, apelujemy o ostrożność i jazdę z wyobraźnią - mówiła wczoraj Ewa Jurkiewicz z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.

Rok i dzień

13 sierpnia 2005 roku na kieleckiej ulicy Sandomierskiej zginęła 50-letnia matka trójki dzieci. Policjanci opisywali, że 25-letni kierowca mitsubishi, mający 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, planował wyprzedzić fiata uno. Manewr się nie powiódł. Mitsubishi uderzyło w uno. Fiat zatrzymał się na słupie, a kierowca i trójka pasażerów wypadli z pojazdu.

Rower i ciężarówka

W powiecie jędrzejowskim do śmiertelnego wypadku doszło również w sobotę. Krótko przed godziną 8.30 w Pawęzowie w gminie Oksa zginął rowerzysta. Policjanci relacjonowali, że mężczyzna z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas wprost pod nadjeżdżające z przeciwka ciężarowe iveco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie