- Cieszymy się z tych chodników, bo można bezpiecznie chodzić i więcej naszych dzieci nie zginie pod kołami samochodów. Ale tą inwestycją skrzywdzono nas - mówi Jan Staszewski z Cedzyny.
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wykonała chodniki oraz nowe przepusty, ale tylko dwa, a wcześniej były trzy, a te, co zrobili, są ślepe. Teraz woda opadowa, która spływa z Kielc, tafia do jednej rury. Aby umożliwić jej odpływy, własnymi rękami wykopaliśmy rowek. Teraz na utwardzonej drodze, która prowadzi do naszych domów, płynie strumień, drążący koryto. Nawierzchnia została już zniszczona. Woda zalewa podwórka moich dzieci i sąsiadów. Ogrodzenie domu, który stoi jako pierwszy przy ulicy, jest już całkowicie zdezelowane, bo na początek ono stawia opór spływającej wodzie.
POWÓDŹ PO MAŁYM DESZCZU
Przed wybudowaniem chodników także woda dostawała się na posesje, ale bardzo rzadko. - To zdarzało się tylko po wielkich ulewach, a teraz powódź jest po najmniejszych opadach. Ponosimy wielkie straty - mówi Zbigniew Luciak. - Drogowcy mówią, że problemu nie byłoby, gdyby domy nie stały między drogą a rzeką. Ale one tam stoją od 20-30 lat. Ludzie mają je wyburzyć, bo nie zrobiono kanału odprowadzającego wodę z drogi?
Mieszkańcy nie mają jednak pretensji do drogowców, ale do wójta Górna. - Wiemy, że była zawarta umowa między Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad a wójtem, który zobowiązał się do wybudowania kanału odprowadzającego wodę z drogi do Lubrzanki. Minęły dwa lata, a on nic nie zrobił. Śmieje się z nas, że możemy go podać do sądu. My nie mamy na to czasu i pieniędzy. Kto nam pomoże? - pyta Jan Staszewski.
ONI TYLKO W DRODZE
Drogowcy przyznają, że umowa taka jest, ale oni nie mają możliwości wyegzekwowania jej. - Przy takich inwestycjach zawsze zawieramy porozumienie z samorządem, my możemy wymienić czy wybudować infrastrukturę w istniejącym pasie drogowym, a to, co znajduje się poza nim, a w tym przypadku kanał odprowadzający wodę, należy już do samorządu - tłumaczy Małgorzata Pawelec, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Kielcach. Z naszych dokumentów wynika, że w Cedzynie były dwa przepusty i one zostały odtworzone.
Wójt twierdzi, że nie ze swojej winy nie może rozpocząć budowy kanału. - Zleciłem wykonanie projektu i złożyłem wniosek o pozwolenie wodno-prawne na odprowadzanie wody z drogi do rzeki Lubrzanki. Starosta kielecki nie wydał mi go, ponieważ uznał, że to Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powinna wystąpić o nie albo udzielić mi pełnomocnictw. I ręce mam związane - tłumaczy wójt Jarosław Królicki.
- O pozwolenie wodno-prawne powinien wystąpić inwestor, czyli wójt albo właściciel gruntu. My tego zrobić nie możemy, nie mamy też prawa udzielić pełnomocnictw - utrzymuje Małgorzata Pawelec.
DROGOWCY ZABLOKOWALI POZWOLENIE
Jednak to drogowcy zablokowali wydanie pozwolenia wodno-prawnego. - Otrzymaliśmy od nich stanowisko, iż udzielenie pełnomocnictw wójtowi nie jest uzasadnione. Po dwóch miesiącach drogowcy zmienili zdanie i przysłali pismo, że pełnomocnictwo jest niepotrzebne. Wójt powinien jak najszybciej ponownie wystąpić o wydanie pozwolenia wodno-prawnego. Jeśli wszystkie dokumenty będą w porządku, a zainteresowani odbiorą zawiadomienia o postępowaniu w terminie, to w ciągu 1,5 miesiąca jesteśmy w stanie zakończyć procedurę - tłumaczy Dorota Skalska z Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Kielcach.
- Do mnie takie pismo nie dotarło. Skoro drogowcy zmienili zdanie, to w ciągu kilku dni złożę nowy wniosek. Jeśli dostanę pozwolenie, to w tym roku zrobimy odprowadzenie wody, przynajmniej z tego najbardziej zalewanego odcinka - zapowiada wójt Królicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?