Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy kochają Julkę, ale zrobili jej mętlik w głowie

Iwona Rojek
6-letnia Julka chodzi do pierwszej klasy i mieszka ze swoją babcią. Chciałaby mieć też mamę, tatę i bezpieczny dom. Na razie dorośli walczą między sobą o swoje racje i prawa.
6-letnia Julka chodzi do pierwszej klasy i mieszka ze swoją babcią. Chciałaby mieć też mamę, tatę i bezpieczny dom. Na razie dorośli walczą między sobą o swoje racje i prawa. Łukasz Zazrycki
6-letnia Julka z Kielc jest zdolna, mądra i ładna. I potwornie zagubiona. Nie wie, kogo może kochać, a kogo nie. Nie wie, z kim powinna rozmawiać, do kogo się przytulać. Nie ma pojęcia, z kim powinna na co dzień żyć.

Dziewczynka mieszka obecnie na jednym z kieleckich osiedli z 70-letnia babcią, która od roku jest jej rodziną zastępczą. Babcia uważa, że Julka, aby mogła prawidłowo się rozwijać, nie powinna w żadnym wypadku mieć kontaktu z ojcem, który mieszka w bloku obok ani ze swoją matką, a jej jedyną córką, która wpadła w uzależnienie od alkoholu i przebywa na terapii antyalkoholowej.

- Ja będę ją wychowywać i poradzę sobie, mimo że dokuczają mi różne schorzenia i nieraz jestem już bardzo zmęczona - mówi pani Danuta. - Ale przy tym dziecku, które kocham nad życie, mobilizuję się i ono mi daje nadzwyczajne siły - mówi pani Danuta. - Staram się zapewnić jej wszystko, co najlepsze, gotuję, piekę, zaprowadzam ją do szkoły, odrabiamy razem lekcje, wnuczka jeździ konno, wieczorem czytam jej bajki, a wszystko po to, żeby nie powieliła życia swojej matki i nie poszła w jej ślady.

Na pytanie czy pani Danuta miała jedno dziecko, odpowiada, że na szczęście tylko jedno, bo córka ją całkiem wykończyła.

Anoreksja, alkohol

- Od kilkunastu lat są z nią same kłopoty - opowiada. - Najpierw, gdy miała 11 lat wpadła w anoreksję, potem były jakieś narkotyki, a na koniec alkohol. Chociaż jest bardzo zdolna, bez problemu skończyła studia i zaczęła robić doktorat, to poszła niewłaściwą drogą, a na matkę moim zdaniem w ogóle się nie nadaje. Po prostu nie ma instynktu macierzyńskiego.

Pani Danuta ma ogromny żal do swojej córki.

- W ten ostatni nałóg, w picie wciągnął ją jej mąż, który teraz na siłę chce odwiedzać Julkę, a ja się na to nigdy nie zgodzę - podkreśla zdecydowanie.

- Takie kontakty oznaczałyby tylko jeszcze większe kłopoty dla wszystkich. Jak on będzie się widywał z moją wnuczką, to ja definitywnie rezygnuję z jej wychowywania, bo nic z niej nie będzie. Oni mają patologiczny model życia, a ja chcę to dziecko ustrzec od zła i od tych ludzi, zarówno rzekomego ojca, jak i dziadków z jego strony. To, co oni reprezentują, dla mnie jest nie do przyjęcia. Ja miałam bardzo dobre relacje z moją mamusią, która sama mnie wychowała i nie mogę tego wszystkiego przeżyć, że moja własna córka traktuje mnie jak wroga i sprawiła mi tyle strasznych problemów.

Pragnie miłości

Na pierwszy rzut oka widać, że mała Julka jest bardzo spragniona miłości. Mówi, że czasami jeździ do mamy do szpitala i czasami spotyka na osiedlu drugich dziadków, ale z nimi nie rozmawia. Co chwila podbiega do babci i tuli się do niej. Ma bardzo dużo pomysłów, ciężko jej usiedzieć w jednym miejscu.

- Całą noc śpię przy zapalonej lampce, tak jest dla mnie lepiej, czuję się wtedy bezpieczna - zwierza się przesympatyczna dziewczynka. - Nie wiem czy kiedyś będę mieszkała z mamą, wiem tylko tyle, że jutro idę na basen.

Babcia cały czas chce przychylić nieba wnuczce, przynosi jej pyszny sernik, daje flamastry do pisania, przypomina, że jutro jedzie na wycieczkę ze szkoły.

- Trochę się martwię z tego powodu, że Julcia jest taka nadpobudliwa, trudno jest jej się nauczyć literek w szkole, ale może w końcu je opanuje - mówi zatroskana. - Już nie liczę na to, że moja córka się opamięta i będzie umiała zająć się dzieckiem, bo tyle razy mnie zawiodła. Ja dałam jej mnóstwo szans i wszystkie zaprzepaściła. To jej ósmy pobyt na oddziale odwykowym, a ma dopiero 29 lat. Skończyla studia, ale do pracy się nie garnęła. Do mojego mieszkania na pewno jej teraz nie przyjmę, nie wyobrażam sobie też tego, że miałabym jej oddać Julkę, ona ją tylko zmarnuje.

Babcia dodaje, iż wie, że każde dziecko pragnie się wychowywać w szczęśliwej, kochającej się rodzinie, chce mieć mamę i tatę, wspierających dziadków, bezpieczny dom i jej Julka tego nie ma, a cała jej życiowa historia coraz bardziej się komplikuje.

- Rok temu okazało się, że mężczyzna, którego wszyscy uważaliśmy za biologicznego tatę Julci i u którego mieszkała przez pierwsze cztery lata życia z mamą i drugimi dziadkami, nim nie jest - relacjonuje pani Danuta. - Biologicznym ojcem jest ktoś zupełnie inny. Ale nie rości sobie żadnych praw, ma własne życie rodzinne.

Kobieta nie ukrywa, że dla niej była to wspaniała wiadomość.

- To znaczy, że ten człowiek, który zresztą zmarnował życie mojej córce, też jest uzależniony od alkoholu i leczył się, nie ma do mojej wnuczki żadnych praw - podkreśla zdecydowanie.

- I on, i jego rodzice powinni się wreszcie od nas odczepić i dać nam spokojnie żyć. A on ni z tego ni z owego, chyba tylko z zemsty na złość, oni zresztą są potwornymi materialistami, wcześniej chcieli, żebym odpisała im mieszkanie, jeszcze wystąpił do sądu o przyznanie kontaktów z Julą, która nie jest przecież jego biologicznym dzieckiem. Nie wiem, dlaczego je otrzymał, odwołałam się od tego postanowienia. Miałabym mu umożliwić widzenie się z wnuczką w każdy weekend od piątku do niedzieli i w święta. To skandal.

Chciałaby odzyskać dziecko

Julka opowiada, że ma bardzo urozmaicony plan dnia, babcia wszystkiego dopilnowuje.

- Ostatnio, jak muszę gdzieś wyjść, coś załatwić, to wynajęłam do pomocy starszą panią i bardzo się sprawdza w opiece nad dzieckiem - wspomina babcia.

Według badania przeprowadzonego w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno- Konsultacyjnym w Kielcach dziewczynka przeżywa konflikt lojalnościowy. Najbardziej utożsamia się z babcią i jej wizją świata, zasadami, podejściem do innych, ale chciałaby mieć też kontakty z tatą i mamą.

- Kiedy Julia rozmawia ze swoją mamą i spotkała swojego ojca na badaniach, ma obawy, że może swoją sympatią do nich skrzywdzić ukochaną babcię - można przeczytać w opinii.

Z Natalią, mamą dziewczynki, rozmawiamy na oddziale odwykowym.

- Oczywiście, że chciałabym odzyskać moje dziecko, ale wiem, że narazie mam na to małe szanse - mówi młoda kobieta. - Narobiłam w życiu sporo problemów, najpierw miałam anoreksję, potem brałam amfetaminę, w końcu wpadłam w alkoholizm, z którego bardzo pragnęłabym wyjść. Zaraz po tej terapii chciałabym pójść na kolejną, na zapobieganie nawrotom. Do tej pory było tak, że udawało mi się zachowywać trzeźwość, dopóki ponownie nie zamieszkałam z mamą, która jest bardzo despotyczna i nadopiekuńcza. Taka sama była zawsze w stosunku do mnie, urodziła mnie wieku czterdziestu lat, tata był od niej o prawie 20 lat starszy, z nim dogadywałam się najlepiej, ale niestety już nie żyje. Takie same wzorce zachowań powiela w stosunku do Julki. Mama wyręczała mnie we wszystkim, nie mogłam nawet szklanki umyć, bo zrobiłabym to źle i stale miała w stosunku do mnie ogromne wymagania. Teraz zagarnęła całą miłość Julki, z niej też chce zrobić idealne dziecko, tylko, że nie tędy droga. Ja uważam, że moja córka, dla jej dobra, powinna widywać się z moim mężem, chociaż nie jest jej biologicznym tatą. Niepotrzebnie robiliśmy te testy na ojcostwo, powstała jeszcze większa tragedia. Ale chodzi o to, że mój mąż, choć jesteśmy w seperacji, jest związany z Julką, a ona z nim. Mieszkaliśmy razem przez cztery lata i córka go w jakimś sensie jako ojca potrzebuje. A o nim bardzo dobrze świadczy to, że nawet po tym, jak poznał prawdę, kocha dziecko i chciałby mieć wpływ na jego wychowanie. Tak samo jak drudzy dziadkowie, którzy też są z Julią zżyci.

Natalia mówi, że jeszcze nie wie, gdzie będzie mieszkać jak wyjdzie ze szpitala. - Nie mam pracy, choć skończyłam dobre studia, chemię, i swojego kąta, żeby kiedyś, jak stanę na własne nogi móc zabrać do siebie dziecko - martwi się. - Mama nie chce już mnie przyjąć do domu, bo wiele razy nadużyłam jej zaufania, byłam pijana, mało odpowiedzialna, ja chyba też nie chciałabym już z nią mieszkać, bo działamy na siebie nie najlepiej.

Mężczyzna, który nie jest biologicznym ojcem dziewczynki, ale chce ją wychowywać mieszka ze swoimi rodzicami. - Proszę powiedzieć czy to normalne, że wczoraj widzieliśmy pod blokiem naszą wnuczkę, z którą mieszkaliśmy cztery lata, ja wołam do niej: „dzień dobry, Julciu”, a ona idąc z babcią odwraca od nas głowę w drugą stronę - żali się druga babcia. - Będę się starał o pełnię władzy rodzicielskiej i zabranie córki do siebie - dopowiada młody mężczyzna. - Mimo że wyszło na jaw, że to nie jest moja biologiczna córka, to wychowywałem ją i kocham jak własne dziecko. Ale najpierw zacznę od zabierania jej na weekendy. Jak trzeba będzie pójdę po córkę z policją. Chyba żyjemy w państwie prawa i ta kobieta musi je przestrzegać.

Przyszłość dziewczynki

Babcia najbardziej obawia się tego, że mogłabym przestać być rodziną zastępczą dla swojej wnuczki, bo wtedy jej zdaniem jej los i życie byłyby zagrożone. W chwili obecnej uważa, że nie ma nikogo odpowiedzialnego, kto zapewniłby jej wnuczce dobrą przyszłość. Obydwoje rodzice mają ograniczoną władzę rodzicielską. Jest w stałym kontakcie ze szkołą i wychowawczynią. Rozmawia też z przedstawicielami Ośrodka Pieczy Zastępczej, którzy zdecydują czy może nadal sprawować funkcję rodziny zastępczej. Jest przekonana o tym, że musi nadal walczyć o dobro i szczęście swojej jedynej wnuczki. Jak mówi chciałaby dla niej jak najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie