MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok zbyt łagodny?

Monika Wojniak
Podczas procesu oskarżeni przepraszali rodzinę Agatki. Na ogłoszenie wyroku nie przyszli. - Oskarżona naruszyła elementarne reguły ostrożności - mówił sędzia Michał Poborski.
Podczas procesu oskarżeni przepraszali rodzinę Agatki. Na ogłoszenie wyroku nie przyszli. - Oskarżona naruszyła elementarne reguły ostrożności - mówił sędzia Michał Poborski. Ł. Zarzycki
Sąd wymierzył kary za tragiczny wypadek na zalewie w Chańczy. Oskarżeni - radomianin z narzeczoną nie przyjechali na rozprawę.

- Tatuś, oni chyba w nas wjadą - to były ostatnie słowa 12-letniej Agatki. W uszach jej ojca będą dźwięczeć do końca życia. Skończył się proces sądowy, zapadł wyrok, ale ból rodziców trwa nadal.

Upalna lipcowa niedziela 2006 roku. Nad zalew w Chańczy ciągną tłumy ludzi. Całe rodziny szukają ochłody nad wodą. 12-letnia Agatka przyjechała tu z Tarnobrzega ze starszą o osiem lat siostrą i rodzicami. Dojechali jeszcze znajomi. Opalają się, rozmawiają, czytają gazety, dzieci się kąpią. Sielska niedziela. Ostatnie tak szczęśliwe chwile w życiu tej rodziny.

Nad tym samym zalewem odpoczywa 42-letni wówczas radomianin i jego 28-letnia narzeczona. Wspólnie z przyjaciółmi i ich dziećmi grillują, śmieją się. Na wodzie stoi motorówka. Duża, sześciometrowa. Radomianin pożyczył ją od znajomej.
W pewnej chwili dzieciaki zaczęły prosić o lody. Przed godz. 18 czwórka dorosłych i dziecko wsiedli do łodzi. Podpłynęli przed jeden z barów.

OSTATNIA PROŚBA…

W tym samym czasie… - Znajomi chcieli już wracać do domu. Ale Agatka prosiła, żeby jeszcze popływać kajakiem. Wcześniej nie pozwoliłem jej pływać na bananie, ciągniętym przez motorówkę, bo uznałem, że to niebezpieczne - ojciec Agatki, pan Adam, prawie rok później przywoływał w sądzie wspomnienia tego dnia.

Uległ prośbie córki. Poszli razem do wypożyczalni. Tu okazało się, że tata zapomniał dowodu. Więc Agatka pobiegła szybko z powrotem. Przyniosła dokument. Założyli kapoki. - Córka usiadła z przodu, ja z tyłu - wspominał ojciec. - Płynęliśmy wzdłuż brzegu, żeby pokazać się żonie.

Było około godziny 18. - Zobaczyłam, jak wypłynęli z zatoczki. To był ostatni moment, gdy widziałam córkę żywą... Uspokojona, położyłam się na kocu - wspominała w sali rozpraw pani Ewa, mama Agatki. Nie mogła powstrzymać głośnego szlochu.

HUK I ŚMIERĆ

W motorówce był już wtedy tylko radomianin i jego narzeczona. Pozostali wysiedli. - Ktoś zaczął krzyczeć z brzegu, że łódź przeszkadza - opowiadała później policjantom kobieta. Nie umiała sterować motorówką, nie miała uprawnień. Pomimo tego…- Odruchowo coś wcisnęłam. Łódka popłynęła do tyłu. Wystraszyłam się, usłyszałam huk. Więc coś przełączyłam i łódź ruszyła do przodu. Musiała płynąć szybko, bo inaczej bym nie panikowała. Słońce świeciło mi prosto w twarz, nie widziałam, co było przed nami.

Później ustalono, że motorówka ruszyła tak ostro, iż uniesiony w górę dziób zasłaniał to, co działo się z przodu, na wodzie. A tamtędy właśnie płynął kajak…

- Agatka powiedziała: "Tatuś, oni chyba w nas wjadą". Sekundę lub dwie później zobaczyłem nad twarzą dziób łodzi. Wpadliśmy do wody - pan Adam nigdy nie zapomni ostatnich słów córki.

- Usłyszałam głośny huk. Zobaczyłam pływające na wodzie kapoki. Zaczęłam krzyczeć. Domyślałam się, że w tych kapokach mogą być ludzie… - kobieta z motorówki ten obraz będzie mieć przed oczami do końca życia.

Choć natychmiast na pomoc rzucili się ratownicy wodni, Agatka nie miała żadnych szans na przeżycie. Zmiażdżyła ją śruba łodzi. Jej ojciec został ciężko ranny.

NIEDOBRANA PARA

Młoda, ładna, wrażliwa - tak wygląda kobieta, która stanęła przed sądem, oskarżona o spowodowanie wypadku, w którym zginęła Agatka. Ukrainka, ale w Polsce mieszka już od wielu lat. Zna pięć języków, skończyła kilka kierunków studiów. Przez pięć lat pracowała z dziećmi, uczyła w szkole. Potem została tłumaczem. Tuż przed wypadkiem kupiła w Polsce mieszkanie. - Chcę tu mieszkać, pracować, żyć uczciwie - mówiła policjantom już po tragedii.

Obok niej na ławie oskarżonych zasiadł jej narzeczony. Wykształcenie zawodowe, kawaler, ale ma dwójkę dzieci, mówi, że utrzymuje się z zasiłku. Nieraz miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Był już karany, między innymi za przemyt samochodów. Teraz zarzucono mu, że jako użytkownik łodzi pozwolił, aby sterowała nią osoba bez uprawnień. Nie sposób uwolnić się od pytania - co połączyło dwoje tak różnych ludzi?

Ona przyznała się do winy. On nie. W sądzie oboje przepraszali rodzinę Agatki.
Ona: - Jest mi bardzo przykro, bardzo żałuję tego, co się stało.
On: - Pomimo że w świetle prawa nie cieszę się normalną opinią, chcę przeprosić rodziców Agatki. Czuję się moralnie odpowiedzialny za tragedię.

MORZE ŁEZ

Rzadko zdarzają się procesy, które tak bardzo wstrząsają nawet osobami postronnymi. W sali sądowej wylano morze łez. Zwłaszcza podczas zeznań rodziny Agatki.

- Przez megafon usłyszałam, że wzywają mamę. Na brzegu zebrała się grupa osób. Była karetka. Przez otwarte drzwi zobaczyłam w niej zakrwawionego ojca. W pewnej chwili mama zauważyła Agatkę. Leżała w wodzie, przy brzegu, przykryta białą kołderką. Wystawały tylko jej nóżki. Zaczęłyśmy je całować - ta opowieść starszej siostry Agatki poruszyła całą salę sądową. Płakała rodzina, płakała oskarżona, oczy wycierali dziennikarze i pani prokurator.

A dla rodziny każde słowo, które padało w sądzie na nowo rozdrapywało i tak nie zabliźnioną ciągle ranę. - Miałam pretensje do Boga, że zabrał mi córkę. Ale teraz wiem, że to nie wina Boga, tylko ludzi. Ich bezmyślności i nieodpowiedzialności - mówiła w dniu rozpoczęcia procesu mama Agatki. - Agatce należy się sprawiedliwość.

Na pierwszej rozprawie oskarżona Ukrainka chciała dobrowolnie poddać się karze - dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Ale sąd się na to nie zgodził.

ZŁAMANE REGUŁY I SUROWA KARA

Wyrok, jaki ostatecznie usłyszała kobieta, jest o wiele surowszy. Taki, jakiego żądała prokuratura - trzy lata bezwzględnego więzienia. - Oskarżona naruszyła podstawowe, elementarne reguły ostrożności. A te zasady wymagają chociażby, aby kierując tak potężną łodzią zapewnić sobie odpowiednią widoczność - mówił sędzia Michał Poborski, uzasadniając wczoraj wyrok 3 lat więzienia dla kobiety. - Naruszenie reguł było umyślne. Ale samo zarzucane przestępstwo (spowodowanie śmiertelnego wypadku - przyp. red.) było nieumyślne. Nie chciała skutku, jaki nastąpił. Rozmiar tego skutku nie może przesłonić nieumyślności przestępstwa.

W trakcie procesu pojawiła się wersja, że to nie kobieta kierowała motorówką. Że kłamie, przyznając się do winy i być może osłania narzeczonego. - Sąd nie miał jednak żadnych wątpliwości, że to oskarżona kierowała łodzią - podkreślił sędzia Poborski.

Radomianina skazano na półtora roku więzienia. Bo - jak uznał sąd - miał pełną świadomość, że jego narzeczona nie umie sterować, a pomimo tego pozwolił jej płynąć.

Oskarżeni nie przyszli na ogłoszenie wyroku, który na razie jest nieprawomocny.

NIE JEST LŻEJ…

Rodzice Agatki przychodzili na każdą rozprawę. Udręczeni bólem, ale jednocześnie wyciszeni. Nigdy nie padło z ich ust obelżywe słowo w stosunku do oskarżonych. Cierpią tak, jak cierpieć mogą tylko rodzice po stracie dziecka. Ale poza bólem sa też w nich ogromna dojrzałość i głęboka mądrość.

- Nikt nam nie zwróci Agatki. Ale mamy namiastkę poczucia sprawiedliwości - powiedziała po ogłoszeniu wyroku pani Ewa. - Wiem, że nikt nie chciał zabić naszej córeczki. Ale dorosły człowiek musi mieć poczucie odpowiedzialności za swoje czyny. Ważny jest aspekt społeczny tej sprawy. Może kolejna osoba zastanowi się, zanim wsiądzie do łodzi bez uprawnień, albo do samochodu bez prawa jazdy.

Życie bez Agatki jest pasmem udręki. - Ludzie mówili, że jak minie trochę czasu, to będzie lżej. Ale nie jest. Dopiero teraz dociera do mnie boleśnie, że jej naprawdę nie ma - płacze pani Ewa. - Czy wybaczę oskarżonym? Nie jestem jeszcze na to gotowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie