Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił z miłości

Redakcja
Mecenas Krzysztof Degener, obrońca Michała:- Michał nie jest człowiekiem zdemoralizowanym. Jego zachowanie wynikało z silnych emocji, których nie był w stanie opanować.
Mecenas Krzysztof Degener, obrońca Michała:- Michał nie jest człowiekiem zdemoralizowanym. Jego zachowanie wynikało z silnych emocji, których nie był w stanie opanować.
W piątek ma zapaść wyrok na 42-latka spod Sobkowa, oskarżonego o zabójstwo mężczyzny, z którym mieszkała jego żona.

Mówi, że to wszystko z miłości i z zazdrości. Że nie chciał zabić. Że teraz mu wstyd, że dręczą go wyrzuty sumienia. Obwinia żonę - że to z jej powodu wbił nóż w serce rywala. Dziś w sądzie usłyszy, czy najbliższe lata swojego życia spędzi za kratami.
Ania i Michał pobrali się w 1999 roku. Zamieszkali razem, urodziła im się córeczka. I wtedy zazgrzytało między nimi mocno po raz pierwszy. Żona zdecydowała, że wprowadza się do rodziców.

Co się popsuło? Michał obwiniał o wszystko teściów - twierdził, że to oni byli przeciwni temu małżeństwu. - My z Anią żyliśmy w zgodzie, widywaliśmy się codziennie. To teść nie pozwalał mi mieszkać z żoną - opowiadał później przed sądem. Gdy teść umarł, Michał wprowadził się do Ani. Ale ich życie nie układało się sielankowo. W marcu 2006 roku doszło do awantury z teściową. Skończyło się rękoczynami, starsza kobieta miała złamaną rękę. Michał usłyszał za to wyrok - pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. A żona kazała mu się wyprowadzić z domu.

JEDEN CIOS

Wyprowadził się. - Ale ciągle nachodził żonę, nękał ją telefonami - dowodził przed sądem prokurator. - We wrześniu przyjechał do matki i dowiedział się, że u Anny zamieszkał inny mężczyzna. Potem potwierdzili to sąsiedzi.

Rzeczywiście. Ania próbowała układać sobie życie na nowo. Od około tygodnia mieszkał wtedy u niej 27-letni Artur. Tego feralnego dnia Michał podjechał samochodem przed dom żony. - Wysiadając z auta zabrał kuchenny nóż - opisywał prokurator przebieg wydarzeń. Z tym nożem Michał zaczął szukać rywala. Znalazł go w końcu na podwórku. - Przebieg tych kilku kluczowych chwil zna tylko sam oskarżony - kontynuował przed sądem prokurator. - Gdy na podwórko nadbiegła żona, zobaczyła jak mąż przygniata do ziemi jej przyjaciela. I pyta: Wbić ci ten nóż? Czujesz jak wchodzi?

Później Michał sam poszedł na posterunek policji. Badanie alkomatem wykazało, że był pijany - miał 1,6 promila alkoholu. Został oskarżony o zabójstwo. Bo Artur nie przeżył ciosu, który trafił go w serce.

CHCIAŁ ZABIĆ?

Proces Michała toczył się przed kieleckim Sądem Okręgowym. Mężczyzna przyznawał, że zadał Arturowi cios nożem. Ale zapewniał, że nie chciał zabić. Mówił, że do nieszczęścia doszło z zazdrości. - Nie panowałem nad swoimi emocjami. Byłem zdenerwowany, w życiu czegoś takiego nie przeżyłem - wyznał w sądzie. - Artur pierwszy zaczął mnie przyduszać. Ja chciałem go tylko nastraszyć. Przykro mi, że nie żyje. Do tej pory nie mogę sobie z tym poradzić - mówił.

Na ostatniej rozprawie prokurator i obrońca wygłosili kończące proces mowy. - Oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia drugiego człowieka. Nóż, którym się posłużył, ma 20 centymetrów długości. Zadał nim ofierze cios w serce. Dorosły człowiek o przeciętnym poziomie intelektualnym powinien zadawać sobie sprawę, że użycie noża w taki sposób prowadzi do śmierci - dowodził prokurator, żądając dla Michała kary 25 lat więzienia.

ZBYT SILNE EMOCJE

Obrońca, mecenas Krzysztof Degener przekonywał sąd, że Michał nie chciał zabić. - Był zdenerwowany. Chciał sprawę wyjaśnić, ale doszło do starcia z tym drugim mężczyzną. Do walki, w czasie której został w nieszczęśliwy sposób użyty nóż - dowodził. - Mój klient przez cały czas był poddawany silnej presji ze strony rodziny żony, był w konflikcie z teściową, został zmuszony do wyprowadzenia się z domu. Próbował porozumieć się z żoną, ale ona znalazła sobie innego. Michał nie jest człowiekiem zdemoralizowanym. Jego zachowanie wynikało z silnych emocji, których nie był w stanie opanować.

Adwokat prosił sąd o zmianę zarzutu - z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ze skutkiem śmiertelnym. Najwyższy wyrok, jaki za to ostatnie grozi, to 12 lat więzienia. Zamykając proces sąd uprzedził, że taka zmiana jest możliwa. I że może przy tym zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

NADAL KOCHA ŻONĘ

Sam Michał mówi, że jest mu wstyd. - Nie żyje człowiek. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Przykro mi także dlatego, że kobieta, którą kochałem swym niecnym zachowaniem zmusiła mnie do takiego kroku - zwracał się do sądu na ostatniej rozprawie. - Wstyd mi za to, co zrobiłem. Muszę żyć z piętnem mordercy. Nie wiem dlaczego, ale nadal kocham żonę. Życzę jej, aby ułożyła sobie życie. Swój los oddaję w ręce wysokiego sądu.

Sąd ma ogłosić wyrok dzisiaj. Proces rozwodowy Ani i Michała ciągle się jeszcze toczy.
PS. Personalia bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie