Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielone parki i jeziora Etiopii (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Jeden z mieszkańców jeziora Chamo
Jeden z mieszkańców jeziora Chamo Marzena Kądziela
Hipopotamy podpływały tak blisko, że miałam wrażenie, iż nasza łódź zaraz będzie przez nie staranowana. Przejeżdżając przez "Most Boga", dzielący dwa jeziora, śmiałam się ze swoich wcześniejszych wyobrażeń o Etiopii. Gdzież ta pustynia, gdzie wyschnięte rzeki? - pytałam sama siebie patrząc na bujną roślinność, jeziora i zielone wzgórza.
Zielona Etiopia

Zielone parki Etiopii

Poranek w Arba Minch

Stoję na tarasie hotelowym, z którego roztacza się widok na dwa sąsiadujące ze sobą jeziora: Chamo i Abaye. Wokół kwitną bugenwille, tulipanowce i inne drzewa, których nazw nie znam. Wieczorem nie widziałam niczego, bo na terenie hotelu złożonego z niewielkich domków, wyłączono prąd. Jestem w Arba Minch, jednym z największych miast południowej Etiopii.

Po ulicach "metropolii" chodzą krowy, kozy, owce. Ktoś niesie kury zakupione na targu, ktoś próbuje wcisnąć nam jakieś pamiątki. Nad dachami skromnych domostw górują wieże kościołów chrześcijańskich i minarety meczetów. Dzieciaki ubrane w jednakowe stroje wędrują do szkoły. Niewiele z nich ma plecaki. Większość niesie pod pachą zaledwie jeden zeszyt. Niektórzy przez błotnistą drogę brną boso.

Droga do Nechistar

Ruszamy na podbój parku narodowego Nechistar. Najpierw musimy pokonać most na wezbranej rzece. W nocy padał deszcz i poziom wody dochodzi prawie do ułożonych na metalowym stelażu żerdzi. Trzeba opuścić jeepy, by je odciążyć. Gdy stajemy za mostem, naprzeciw nas wychodzi liczna gromada pawianów. Patrzą na nas zdziwione i odchodzą. Potem obserwuję, jak skaczą pomiędzy gałęziami potężnych drzew.

Kamienista droga wije się pośród zielonych wzgórz. Kręcę z niedowierzaniem głową wspominając wcześniejsze wyobrażenie o Etiopii. Nie myślałam, że spotkam tu tak bujną roślinność.

Jeden z samochodów zakopuje się w błocie, wędrujemy więc chwilę pieszo, to z góry to pod górę oglądając jezioro Chana. Z tafli wody wyrastają pojedyncze wzgórza, a na pierwszym planie widoczne są rozłożyste akacje. Miejsce, w którym jesteśmy, zwane jest "Mostem Boga", bo dzieli dwa jeziora: Chamo i Abaka. Nasz przewodnik Habtamu informuje nas, że Nechistar jest najbardziej kolorowym parkiem Etiopii, pełnym ptaków i zwierząt. Ponoć w lasach żyje nawet 20 lwów abisyńskich, ale ujrzenie ich graniczy z cudem.

Kwaśny chleb i "gitarowy" koncert

Wspinamy się na wysokie wzgórze. Nagle wśród krzaków dostrzegamy szare namioty. Do tej pory na terenie parku nie wiedzieliśmy ani jednego człowieka. Obok namiotów zauważamy czarnoskórego mężczyznę pochylonego nad niewielkim ogniskiem.

Jak się okazuje, to robotnik, który pracuje przy kamienistej drodze. Na ognisku piecze sobie chleb z mąki zrobionej ze zboża tief. Gdy placek jest gotowy, mężczyzna dzieli się nim z nami. Placek jest nieco kwaśny i niezbyt mi smakuje, ale uśmiecham się do mężczyzny życzliwie. "Drogowiec" widząc nasze zadowolenie wyciąga "gitarę" czyli drewnianą ramkę, na której rozciągnięte są struny. Aż dziw, że z tego prymitywnego instrumentu wydobywa całkiem miłe dla ucha dźwięki.

Drugim człowiekiem, jakiego spotkaliśmy wśród wzgórz, był kilkunastoletni chłopak. W jeden ręce niósł zeszyt, w drugiej pokaźną maczetę. Habtamu tłumaczy to, co mówi onieśmielony, bosy młodzieniec, który wraca ze szkoły mając do pokonania jeszcze może dziesięć, może 12 kilometrów. Wzrusza mnie jego skromność i wręczam mu upominek - latarkę. Chłopak cieszy się jak małe dziecko…

Zwierzęta w sawannie

Bujne lasy ustępują sawannie. Oto krajobraz, jaki kojarzył mi się zawsze z Afryką. Rozległe zielone doliny, na końcu których wyrastają góry. To nic, że zieleń jest trochę przygaszona, jest przecież koniec pory suchej. Wśród wysokich traw dostrzegamy stado zebr, potem drugie, trzecie. Przy drodze natykamy się na żółwie powoli spacerujące w poszukiwaniu świeżego pokarmu, gdzieś przymykają niewielkie antylopy.

Oko w oko z wodnymi potworami

Wracamy do miasta i hotelu, którego pilnują uzbrojeni strażnicy. Trochę śmiesznie wyglądają ich karabiny zawieszone na sznurkach, ale groźne miny nie pozwalają nam na jakąkolwiek drwinę. Za chwilę dalsza część wycieczki. Tym razem naszym celem jest jezioro Chamo, które do tej pory obserwowaliśmy tylko z sąsiadujących z nim wzgórz.

Wsiadamy do łodzi i rozkoszujemy się widokiem wodnego świata. To, co mówił Habtamu o kolorach parku Nechistar, teraz pokazuje się nam w całej krasie. Ileż tu barw, zapachów. Z zamyślenia wyrywa mnie kuksaniec koleżanki. Podpływamy blisko brzegu, na którym wylegują się krokodyle. Próbujemy je liczyć, ale przy piętnastym dajemy za wygraną. W zupełnej ciszy obserwujemy kilkumetrowe drapieżniki. Jedne z otwartymi pyskami wystawiają się do słońca, inne wypatrują zdobyczy w wodzie. Kilka powoli kroczy na krótkich łapkach do jeziora. Nie chciałabym stawać oko w oko z takim potworem.

Zapatrzeni na krokodyle nie dostrzegamy innych mieszkańców jeziora. Nic dziwnego, znad tafli wody wystają jedynie czubki ich głów. To hipopotamy. Znów próba liczenia nie udaje się. Nagle zauważam, że pokaźna grupka zbliża się do łódki. Nasz wodny pojazd nie miałby chyba w zderzeniu z silnymi zwierzakami szans. Pewnie tak samo myśli sternik, który włącza motor i wyprowadza łódź nieco dalej od brzegu.

Ale to nie koniec przyrodniczego spektaklu. Na innym brzegu kilkadziesiąt pelikanów brodzi po płytkiej wodzie. Na tle błękitnego nieba i zielonych wzgórz wyglądają jak namalowane przez zdolnego malarza. Dalej przewodnik wskazuje czaple, marabuty i inne wielkie ptaki. Ależ to raj dla fotografów - myślę i robię kolejną serię zdjęć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie