Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieżowiec Exbudu miał stać gdzie indziej

Jarosław PANEK, [email protected]
Witold Zaraska wraz ze swoją żoną Moniką
Witold Zaraska wraz ze swoją żoną Moniką
W czasie gdy w Polsce szalał ekonomiczny kryzys, a na półkach nie było nic, Witold Zaraska podziwiał makietę swojego nowego, wymarzonego biurowca, na którego ostatnim piętrze, miał się mieścić luksusowy gabinet.

Exbud był jedną z niewielu firm w połowie lat 80 – tych, która miała wolną gotówkę i mogłą postawić swój wieżowiec. Witold Zaraska ze swoimi rozległymi kontaktami nie widział też żadnych problemów ze zdobyciem materiałów budowlanych, w większości zresztą kupionych za tak zwane dewizy. Problemem pozostawało miejsce nowej siedziby.

 Pierwsze w regionie centrum biznesu, w którym szef Exbudu przyjmował potem nawet głowy państw, musiało być na tyle duże, aby pomieścić sale konferencyjne, pierwszy w województwie i jeden z niewielu w ówczesnej Polsce dwupoziomowy parking, dwa skrzydła hotelowe oraz lądowisko dla helikoptera. Witold Zaraska już widział siebie w roli gospodarza witającego swoich zacnych kolegów właśnie przy takim lądowisku. I witał. Prezesów wielkich zagranicznych firm, prezesów największych polskich banków, prezydenta Ukrainy. Ale najpierw trzeba było znaleźć odpowiednio duży teren. I pojawił się problem.

Witold Zaraska upatrzył sobie działkę należącą do Politechniki Świętokrzyskiej, dokładnie tę gdzie teraz stoi Galeria Echo. Na owe czasy sprawa sprzedaży gruntu firmie, nie była taka prosta. Politechnika początkowo wyraziła zgodę na transakcję. Witold Zaraska już widział swoją makietę jako realny biurowiec, gdy nagle coś się popsuło. Do transakcji nie doszło. Władze Politechniki powiedziały „nie”.

Witold Zaraska był wściekły. Ale nie przejął się zbytnio tą porażką. Szybko bowiem odkrył, że właściwie całekim niedaleko, po drugiej stronie ulicy Manifestu Lipcowego, która wówczas jeszcze nie była nawet dwupasmowa, są do wzięcia wolne wielkie tereny. Ale te należały do kilku prywatnych właścicieli. Szef Exbudu polecił skupić je po dobrej cenie, tak aby można było wejść z budową. Tak się też stało.

Kielczanie zobaczyli najpierw eleganckie białe ogrodznie budowy, dośc szokujący jak na tamcze czasy standard, gdy place pod inwestycje po prostu zabijano dechami. Drewniane przęsła na ogrodzeniu budowy biurowca Exbudu były tymczasem pomalowane na biało, z elegancko wyrysowanym logo firmy. O nowej budowie zaczęły krążyć legendy. Zwłaszcza, że istotnie zastosowano tu zagraniczne technologie, prawie w Polce nie znne. Dotyczyło to między innymi ogrzewania i chłodzenia budynku. Ciekawscy zaglądali przez dziury w ogrodzeniu, jak powstaje to cudo. Wieżowiec jeszcze nie był skończony a już stał się obiektem odwiedzin między innymi wycieczek szkolnych.

Te szklane elewacje, te luksusowe ciche windy, ta recepcja i legendy krążące o gabinecie prezesa z ogrodem na dachu i prywtaną łazienką, szybko rozeszły się po Kielcach, Zwłaszcza, że w dużej mierze były prawdziwe. Wieżowiec wreszcie powstał. Choć nie cały, bo Witold Zaraska wciąż nie miał pomysłu, jak zagospodarować teren obecnego patio. Ale szef Exbudu i tak promieniał z dumy. W tym czasie biurowiec Exbudu był prawdopodobnie najnowcześniejszym obiektem tego typu w Polsce, niczym nie rózniącym się od podobnych obiektów Zachodnich Niemczech czy Francji.

Witold Zaraska przyjeżdżał to do pracy niczym król. Jeśli szefowa amerykańskiego Vogue’a Anna Wintur myśli, że jest prekursorem w efektownym przychodzeniu do pracy, pozostaje w błędzie. Równie spektakularnie pojawiał się codziennie Witold Zaraska. Wjeżdzał tu potem swoim luksusowym mercedem, za nim jechało drugie auto z ochroniarzami. Obie windy biurowca był ściągnięte na parter i czekały, którą z nich wybierze szef. Cały budynek wstrzymywał oddech. Dopiero gdy Witold Zaraska dotarł na swoje ostatnie piętro, wszyscy oddychali z ulgą, zaczynał się dzień pracy dla innych. Szef Exbudu był równie nieprzewidywalny, co Anna Wintour. W drodze z parteru do swojego gabinetu nikt nie mógł jechać z nim windą. Lepiej też było nie rzucać mu się w oczy. Bo czasem krótka przypadkowa wymiana zdań z nim kończyła się nieoczekiwaną przychylnością, albo… utratą pracy.

W poniedziałek kolejny odcinek naszego cyklu.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia