Po polsku mówią na razie bardzo słabo, ale dzień po dniu uczą się nowych słów i jakoś można się z nimi porozumieć. Ale bez słownika polsko-chińskiego trudno się obejść. Sprawdziliśmy kim są mieszkający i pracujący w Kielcach przybysze z Chin.
FLAKI ZAMIAST CHIŃSZCZYZNY
Chińczyk Ye Jia Wen ma dopiero 25 lat, a biznesu może mu już pozazdrościć niejeden doświadczony przedsiębiorca. Do Polski przyjechał najpierw jego ojciec. Zbadał grunt pod inwestycje i otworzył cztery sklepy. Syna sprowadził z Chin z miasta Zhe Jiang Li Sui cztery lata temu. Ye Jia Wen wybrał Kielce. Na tutejszy rynek wkroczył z dużym rozmachem prawie rok temu, 9 marca 2011 roku, otwierając Ketlon Chińskie Centrum Handlowe obok kieleckiego Reala. Chociaż z wykształcenia jest kucharzem, postawił na inną branżę. W jego sklepie na powierzchni kilkuset metrów kwadratowych można kupić buty, ubrania, torebki, zabawki – słowem, wszystko czego dusza zapragnie. Zatrudnia 14 osób, wszystkie na umowę o pracę. Wśród nich są też jego rodacy.
Przeczytaj też: Galerię Korona będą otwierać przez 5 dni! Zapowiada się mnóstwo atrakcji.
O biznesie, jak na bardzo młodego człowieka, myśli niezwykle poważnie. Jest pracowity i poświęca mu cały czas. Skrupulatnie przestrzega przepisów, a wszystkie urzędowe sprawy załatwia na czas. Bez znajomości języka polskiego nie jest to łatwe, ale ma tu zaufanego człowieka, który jako jego pełnomocnik wszystkiego pilnuje. Jest nim kierownik sklepu Er-win Gut, prawa ręka w interesach: – To bardzo dobry pracodawca – docenia właściciela Chińskiego Centrum Handlowego kierownik. – Dobrze płaci i co dzisiaj bardzo ważne, zawsze na czas – podkreśla Erwin Gut.
Ye Jia Wen lubi sport, więc w wolnych chwilach kibicuje Realowi Madryt czy AC Milan. Piłkarzy kieleckiej Korony jesz-cze nie oglądał w akcji, ale pewnie z czasem stanie się ich kibicem, bo z Kielcami czuje się coraz bardziej związany. Jest otwarty na nowe kontakty, chociaż potrzebuje trochę czasu zanim w nowym towarzystwie poczuje się swobodnie. Kielce na razie zna słabo. Dobrze czuje się w Galerii Echo. To ulubione miejsce, które często odwiedza, gdzie robi zakupy i jada. Stawia przede wszystkim na chińskie dania, ale zasmakował też w polskich potrawach. Uwielbia na przykład flaki.
Tęskni za swoim krajem, bo zostawił tam, jak podkreśla, bardzo ładną narzeczoną. Ale polskie dziewczyny też mu się podobają. Na razie przyszłość wiąże z Kielcami, bo interesy idą tu dobrze. Planuje nawet nowe inwestycje. Już wkrótce w sklepie wymieni towar na nowy. Zapowiada też wiele promocji. - Klientów wprawdzie nie brakuje, ale żeby utrzymać zainteresowanie, trzeba dbać o asortyment - podkreśla.
KIELCE ICH CIEKAWIĄ
Liao Zheng Yan z mężem Chen Xin Liang przyjechali do Polski w 2011 roku. Kupili w Kielcach sklep przy ulicy Bodzentyńskiej i od października prowadzą tu swój biznes.
Przeczytaj też: Poznaj Solidne Firmy regionu świętokrzyskiego 2011.
- To młodzi, trzydziestokilkuletni ludzie. Przyjechali do Polski, bo znajomi powiedzieli im, że tu jest dobry klimat dla biznesu. Mają tu rodzinę i znajomych, więc łatwiej było im od razu odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości – mówi Iwona Michalak, kierownik sklepu. – Ale chyba wcale nie jest im tu łatwo, bo w Chinach zostały ich dzieci. Mają syna, który chodzi już do szkoły i dwuletnią córeczkę. Marzą, żeby chociaż ona była z nimi. Planują, że sprowadzą ją do Kielc, tu pójdzie do przedszkola i tu będzie chodzić do szkoły. Synowi byłoby trudno teraz przystosować się do innego świata - opowiada.
- Sklep w tym miejscu funkcjonuje już trzy lata, pracuję w nim od początku. Poprzedni właściciele, także Chińczycy, zwi-nęli interes. Nowi mają duże plany. Znajomi powiedzieli im, że w Polsce można zrobić niezły biznes, ale rzeczywistość nie jest taka różowa, jak się spodziewali. W sklepie na dwóch poziomach jest ponad trzy tysiące asortymentu, który cenami konkuruje z innymi sklepami tej branży, ale nawet to nie jest w stanie przyciągnąć wielu klientów. Owszem, ludzie kupują, bo promo-cja goni promocję, ale chyba trudno mówić o sukcesie – dodaje nasza rozmówczyni.
Chińczycy powoli przełamują wrodzoną ostrożność w kontaktach z obcymi. Nawet jedzą nasze, polskie jedzenie, chociaż oczywiście sprowadzają też żywność z Chin. Mieszkają na piętrze, nad sklepem. Tak jest taniej i zawsze są na miejscu.
Przeczytaj też: Ostrowiecka fabryka Weissa bez dotacji. Będzie mniej miejsc pracy.
- Są bardzo uczciwi i skrupulatni w prowadzeniu działalności gospodarczej. Stosują się do przepisów w najdrobniejszych szczegółach. Mówią, że nie chcą mieć kłopotów z urzędami. Skrupulatnie i na bieżąco prowadzą nawet listę obecności pracowników. Można się od nich tego uczyć. Lubią Kielce, i widać że dobrze się tu czują, chociaż tęsknią za swoim krajem. Robią mnóstwo zdjęć na spacerach po mieście. Chętnie chodzą do parku, lubią atmosferę kieleckiej ulicy Sienkiewicza – opowiada.
CHIŃSKIE PIĘTRO
Na tę samą branżę postawił właściciel Chińskiego Supermarketu w Galerii Czarnowskiej w Kielcach. Ma dwa sklepy - jeden w Kielcach, a drugi w Tarnowie. Życie spędza na ciągłych podróżach z miasta do miasta. W kieleckim dużym sklepie zatrudnia zaledwie siedem osób. Wśród nich 24-letniego rodaka o imieniu Jambie. Pracownicy dbają o posady, bo trudno o inne na świętokrzyskim rynku, ale o warunkach, w jakich pracują, wypowiadać się raczej nie chcą.
SPRAWDZILIŚMY
Miasto Kielce próbuje spółki
Na interesy z Chińczykami liczyło też miasto Kielce, które wraz z Rejonowym Przedsiębiorstwem Zieleni ma w polsko-chińskiej spółce Yu Long Construction około 49 procent udziałów. Spółka buduje osiedle mieszkaniowe w Kielcach. Teraz jednak sytuacja się skomplikowała i prezydent Wojciech Lubawski chce sprzedać udziały miasta. Wśród radnych pojawiają się jednak głosy, że wprawdzie chińskie inwestycje w Polsce na razie się nie udają, ale potrzeba czasu, aby ten rodzaj współpracy dopracować.
JEDNO PYTANIE
Konkurencja czy zagrożenie?
Jak widzi obecność chińskich sklepów w Kielcach Robert Kołomański, właściciel sklepów odzieżowych w Kielcach: - Moim zdaniem, konsekwencje wejścia chińskiego biznesu na nasz rynek mogą być za jakiś czas tragiczne dla lokalnych przedsiębiorców. Europa już cierpi, bo rynki zalewa tani i złej jakości towar ze Wschodu. Upada na przykład branża włókiennicza, która nie wytrzymuje takiej konkurencji. Niczego dobrego dla nas nie można się po tym spodziewać.
Przeczytaj też: Chłodnie Kieleckie upadły. Co z pracownikami przedsiębiorstwa?

Andrzej Duda spotkał się z przedsiębiorcami w Jasionce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?