Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. Była prezes Banku Spółdzielczego w Grębowie: - Nie ukradłam klientom ani jednej złotówki

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu w środę 17 stycznia swoje wyjaśnienia w dalszym ciągu składała 70-letnia Janina K., główna oskarżona w procesie dotyczącym wielomilionowych przekrętów bankowych, które w konsekwencji doprowadziły do bankructwa Banku Spółdzielczego w Grębowie. - Nie ukradłam klientom ani jednej złotówki - podkreślała Janina K.

Ciąg dalszy przesłuchania oskarżonej Janiny K.

W sposób nieskładny i bardzo chaotyczny rozpoczęła właściwe składanie wyjaśnień (wcześniej ustosunkowywała się do odczytanych protokołów przesłuchań w śledztwie) Janina K., kolejno odnosząc się do punktów aktu oskarżenia. Na wstępnie zaznaczyła, że nigdy nie kierowała zorganizowaną grupą przestępczą, bo takowej w Grębowie nie było.

- Nie przywłaszczyłam nigdy pieniędzy z lokat klientów, nie ukradłam klientom ani jednej złotówki. Nie zakładałam również żadnych kont fikcyjnych, to Bożena Sz. zakładała takie konta między innymi na członków swojej rodziny. Nie wydawałam również żadnych poleceń pracownikom banku (w związku z przestępstwami - przyp. autora), nie płaciłam też nikomu dodatkowych pieniędzy, osiągali takie wynagrodzenie, jak wynikało z listy płac. Ja też nie osiągnęłam żadnych korzyści materialnych - wyjaśniała była prezes grębowskiego banku, Janina K. - Tym aktem oskarżenia odebrana została moja wolność i godność człowieka.

Była prezeska banku przyznała się do zarzutu wyrażania zgody na udzielenie kredytów dla siebie i bliskich z naruszeniem prawa bankowego.

Oskarżona Janina K. ponownie stwierdziła, że wszystkie problemy, które doprowadziły do upadłości banku, zaczęły się za sprawą współoskarżonej Bożeny Sz. Była dyrektor banku nie ma wątpliwości, że to właśnie Bożena Sz. zakładała w latach 2004 - 2005 fikcyjne rachunki i również ona likwidowała lokaty klientów banku. Jak stwierdziła, nieprawidłowości zaczęły wychodzić na jaw po odejściu Bożeny Sz. na emeryturę w 2021 roku (została członkiem Ray Nadzorczej banku).

- Chyba pod koniec 2012 roku albo na początku 2013 do banku przyszedł klient i okazało się, że choć ma książeczkę potwierdzającą lokatę, faktycznie lokaty tej już nie było. Poleciłam Danucie R. wypłacenie pieniędzy klientowi z mojego prywatnego konta ROR. To było może 20, może maksymalnie 30 tysięcy złotych, nie pamiętam. Zadzwoniłam do Bożeny Sz.i powiedziałam o sprawie, wówczas powiedziała, że nic o tym nie wie i być może jakiś błąd w systemie bankowym jest. Później sprawdzaliśmy to, ale błędu nie było, okazało się, że to Bożena Sz. zlikwidowała lokatę klienta - wyjaśniała Janina K.

Jak relacjonowała, takich klientów z czasem było ponad stu. Janina K. mówiła, że każdemu takiemu klientowi wypłacano (na polecenie jej samej) pieniądze z jej prywatnego konta. Tyle tylko, że na koncie pieniędzy już nie było, więc ona zaczęła zaciągać kredyty na siebie i innych członków rodziny, zasilając własne konto a z niego - konta klientów, których lokaty zostały zlikwidowane.

- To już ogólnie były grube miliony. Ja się ciągle zadłużałam, to się spiętrzało. Ja cały czas miałam nadzieję, że Bożena Sz. odda te wszystkie pieniądze. A my byliśmy tam wszyscy zżyci ze sobą. To był mój błąd, że od razu gdy się dowiedziałam o tych zlikwidowanych lokatach, nie zgłosiłam tego do organów ścigania, ale każdy w banku wiedział o tych lokatach i fikcyjnych kontach. Gdybym zgłosiła to wtedy, bank by upadł, tak jak upadł w 2019 roku - mówiła była dyrektorka Banku Spółdzielczego w Grębowie.

Sędzia Maciej Olechowski zwrócił uwagę, że różnica byłaby taka, iż Janina K. nie siedziałaby teraz na ławie oskarżonych. - Tak, teraz mam tego świadomość - przyznała kobieta. - Przez te lata liczyłam na uczciwość Bożeny Sz., a ona nie oddała ani jednej złotówki.

Oskarżona odniosła się również do kolejnego zarzutu, dotyczącego "zaginionych" 144 tysięcy złotych, do czego doszło w poniedziałek 8 lipca 2019 roku. To data bardzo charakterystyczna, bowiem właśnie tego dnia wybuchła panika bankowa i klienci zaczęli masowo likwidować swoje lokaty, wypłacając pieniądze. Praktycznie szturmowali bank. - Do piątku sytuacja była normalna. W sobotę i niedzielę pojawiła się jakaś fałszywa informacja, którą zaczęto rozpowszechniać. W efekcie klienci masowo zaczęli wypłacać depozyty. Nasz bank posiada płynność finansową, cała ta sytuacja jest wynikiem fałszywej informacji - mówiła wówczas w rozmowie z nami prezes Banku Spółdzielczego w Grębowie. Dziś wiadomo, że to nie była żadna fałszywa informacja.

- Tamtego dnia o godzinie 8 z minutami, gdy rozmawiałam z Narodowym Bankiem Polskim, weszła nagle kasjerka Sabina S. i powiedziała, że ma biegunkę i wymioty i musi iść do domu. Powiedziałam, żeby przekazała kasę innej kasjerce i aby zgłosiła to do głównej księgowej. Formalnie powinno być tak, że na krótki czas wstrzymuje się prace banku. Należało do piątkowego salda doliczyć wpłacone w poniedziałek pieniądze, odjąć kwotę wypłaconą w poniedziałek i powstałoby wtedy saldo bieżące, należał sporządzić raport kasowy - mówiła oskarżona Janina K. - Czy tak zrobiono? Ja tego nie wiem, ale wszystko wskazuje na to, że nie zrobiono. Wtedy na koniec dnia po sprawdzeniu stanu kasy, a robiło się to każdego dnia, okazało się, iż brakuje ponad 144 tysięcy złotych. Próbowałam się kontaktować telefonicznie Sabiną S., ale ona nie odbierała telefonu. Następnego dnia poprosiłam syna Krzysztofa, żeby do niej pojechał, nie chciała wyjść z domu, choć dzwonił. W końcu wyszła i powiedziała, że jest na zwolnieniu chorobowym, żeby ej nie przeszkadzał. Później dostarczyła zwolnienie chorobowe, ale nie od lekarza rodzinnego tylko od psychiatry. Później dopiero w aktach sprawy widziałam nagranie, jak ona coś tam chowała do torby, a to właśnie ona rano pobierała pieniądze ze skarbca.

Na kolejnym terminie sąd będzie kontynuował przesłuchanie Janiny K.. W środę zdecydował jeszcze o przedłużeniu stosowania tymczasowego aresztowania wobec całej czwórki przebywającej obecnie w miejscach odosobnienia.

Czytaj także:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie