Wczoraj w Biurze Poselsko - Senatorskim PiS - odbyła się konferencja prasowa senatora Grzegorza Banasia oraz przewodniczącego Zakładowej Komisji NSZZ Solidarność z Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych, Jacka Michalskiego w sprawie prywatyzacji KKSM. Związkowcy twierdzą, że firma, która została dopuszczona do procesu prywatyzacyjnego, czyli giełdowa spółka Dolnośląskie Surowce Skalne, jest partnerem niewiarygodnym, sama przynosi straty ma duże zobowiązania i to wobec własnej załogi, co rodzi obawy, że w przyszłości nie zapewni to realizacji pakietu socjalnego dla kieleckiej firmy.
Perspektywy świetne,
wyniki… coraz gorsze
- Jesteśmy firmą o doskonałych perspektywach, mamy nowe złoża, nowy park maszynowy, który pozwoli zwiększyć zyski w przyszłości. Spółka warta jest o wiele więcej, niż chce zapłacić inwestor – narzekał przewodniczący zakładowej Solidarności Jacek Michalski.
- Proces prywatyzacji jest pochopny, a wybór inwestora dyskusyjny. Ktoś, kto sam przynosi straty, chce kupić zyskowną firmę. Coś tu nie jest tak – przyłączał się do tych obaw senator, Grzegorz Banaś.
Owa „perełka” z perspektywami, czyli Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych nie zachwycają ostatnio wynikami. Ostatnie trzy lata to pasmo gwałtownie spadającego zysku netto. Jeszcze w 2007 roku przekroczył on grubo 12 milionów złotych, potem było niemal 9 milionów, a już w 2009 roku tylko około 2 miliony. Nie dowiedzieliśmy się też wczoraj na konferencji prasowej, jaki zysk netto KKSM mają po pierwszym półroczu, nie dowiedzieliśmy się także, jakie wskaźniki płynności ma w tej chwili KKSM.
Usłyszeliśmy tylko, że spółka jest warta znacznie więcej, niż prawdopodobnie zapłaci inwestor, ale jak się okazało związkowcy wyceny rzeczoznawcy nie mają. Nie mają, bo trudno im o dane, co może lekko zdumiewać. Wszak pełne bilanse spółki za kilka ostatnich lat są powszechnie dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym.
Skoro to takie proste…
Jednym z punktów zapalnych sporu związkowców z Mini-sterstwem Skarbu Państwa jest kapitał założycielski spółki za-eżnej od DSS, która ma kupić kielecka firmę, który wynosi 5 tysięcy złotych. To związkowców bardzo niepokoi.
- Boję się, że będzie jak w „Ziemi obiecanej”. „Ty nie masz nic, ja nie mam nic, zbudujemy fabrykę” – grzmiał wczoraj senator Banaś. Spytaliśmy więc związkowców obecnych na konferencji, dlaczego oni nie skrzyknęli się, nie założyli spółki z kapitałem 5 tysięcy złotych i nie wystartowali po zakup swojej firmy. Usłyszeliśmy jednak, że banki nie dałyby im kredytu, bo byliby dla nich niewiarygodni. Tymczasem niewiarygodne ich zdaniem Dolnośląskie Surowce Skalne, znalazły finansowanie i są dla banków wiarygodne.

Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym problemem w Polsce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?