Gady to pasja Pawła Otwinowskiego, jego żona Joanna podchodziła do nich z dużą rezerwą, ale cóż, kiedy poznali się wiedziała, że wszelkie węże lubi on bardzo. Dzisiaj sama dopinguje męża, by ten nie ustawał w realizacji marzenia - stworzenia dużego ogrodu zoologicznego z egzotycznymi zwierzętami, w którym królować będą gady i płazy.
Paweł pamięta, że miał 15 lat, kiedy zachwycił się gadami. Dlaczego akurat nimi? - Bo są inne. Ludzie ich nie lubią. Mówią: zimne, oślizgłe, obrzydliwe. A to nieprawda. One są fascynujące. A poza tym zauważyłem pewne podobieństwa charakteru - śmieje się w głos. - Ze mną.
POCZĄTKI
Pierwszego legwana kupił, gdy miał naście lat. Niestety, wiedzy o potrzebach tych zwierząt miał wtedy niewiele i przegrzał jaszczurkę. - Zdechła z nadmiaru gorąca po dwóch miesiącach, a mnie na długo odechciało się hodowli - mówi.
![Oto Wojtek, pyton tygrysi, ważący 30 kilogramów.](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/25/86/560498a4105d6_o,size,445x270,q,71,h,0fcd35.jpg)
Niektóre okazy z kieleckiego egzotarium: Legwan zielony uwielbia mlecz.
(fot. D. Łukasik)
Do marzeń wrócił dopiero kilka lat później. Cały czas zdobywał wiedzę o gadach, ale kupować je zaczął, kiedy mógł sobie na to pozwolić. Bo jeden taki zwierzak kosztuje od 150 do 1200 euro za sztukę. - Zaczęło się od jednego węża, po nim pojawił się kolejny i kolejny - wspomina początki kolekcji Joanna. - Nie zgodziłam się, by Paweł trzymał je w domu. Bałam się, ale z czasem musiałam przyznać, że to naprawdę miłe i interesujące zwierzaki.
Teraz już nawet dopuszcza myśl, że gdy 13-miesięczna córka podrośnie w domu zamieszka legwan. - Dziecko musi jednak rozumieć, że to nie jest kotek czy pies, pociągnięte za ogon, kiedy się przestraszy odda - wyjaśnia. O gadach wie coraz więcej, odróżnia pytony i boa, ekscytuje się jak Paweł kolejnymi sprowadzanymi okazami. Zresztą wtedy przychodzi cała rodzina i podziwia. Za zwierzętami jeżdżą na giełdy - najczęściej na Śląsk i Czech.
To Paweł jest odpowiedzialny za cały zwierzyniec, on wie, kto i co je, a jadłospis jest dosyć różnorodny. Jaszczurki lubią świerszcze, szarańczę, karaluchy, legwan - mlecz, kapustę pekińską, rzodkiewkę, rzeżuchą też nie pogardzi, za to węże i warany są mięsożerne. Te najmniejsze jedzą mysie noworodki, duże pałaszują króliki, szczury, myszy. - Nie jest to miłe, ale takie są prawa przyrody - wyjaśnia Paweł. - Przecież my też jemy mięso.
Węże i warany są myśliwymi, więc lubią żywe obiady. - Czasami mogą dostać coś mrożonego - wyjaśnia Paweł i dodaje, że tak jak ludzie węże muszą dbać o linię. Bo, gdy jedzą za dużo tyją i stają się leniwe. Ile może zjeść wąż zależy od jego rozmiaru. Największy pyton tygrysi zjada na obiad trzy króliki, ale robi to raz na 4-5 tygodni. Taka dieta pozwala gadom na szybki wzrost. Każdy przyrost widać przy wylince, skóra gada staję się za mała i wąż musi ją zrzucić.
Oto Wojtek, pyton tygrysi, ważący 30 kilogramów.
(fot. D. Łukasik)
CZAS SIĘ POKAZAĆ
Kiedy pytonów, węży boa, waranów, jaszczurek było dużo Paweł zapragnął je pokazać. - To przyszło samo z siebie - wspomina. - W Bałtowie działał Park Jurajski, a my chcieliśmy pokazać żyjących potomków dinozaurów.
Egzotarium ruszyło w lipcu i okazało się, że te "obrzydliwe" węże bardzo się podobają. A, że jeszcze można je pogłaskać czy wziąć na ręce! - Dzieciaki są zachwycone - śmieje się pani Joanna na wspomnienie mam, które skłonne są czekać na zewnątrz, ale słysząc piski i okrzyki zachwytu wchodzą z dreszczem obrzydzenia. Kiedy się przełamią i dotkną wężowej skóry nie mogą uwierzyć, że jest ona tak delikatna.
Uduś - piękny boa dusiciel zrobił furorę wśród pań. Imię nadali mu czytelnicy "Echa Dnia", bawiący się na wyborach Miss Bałtowa. Pozująca z wężem misska była nim zachwycona, a trzeba przyznać, że imię pasuje do boa jak ulał. - Tylko dwa węże mają imiona - mówi Paweł. Potężny, ważący 30 kg pyton tygrysi został ochrzczony przez pracowników Wojtkiem. - Pozostałe też dostaną imiona, chcemy, by nadały je dzieci odwiedzające egzotarium, będziemy ogłaszać konkursy i liczymy na dobre pomysły.
W KWIETNIU START
Całą zimę zwierzęta spędziły w Kielcach i wtedy zrodził się pomysł, by pokazywać je też tutaj. Od pomysłu do realizacji nie upłynęło wiele czasu. - Ponieważ oboje lubimy jazdę konną i jeździliśmy przed urodzeniem córki, zaglądaliśmy na Stadion do Centrum Jeździeckiego. Postanowiliśmy połączyć nasze pasje - mówią. I teraz są właścicielami egzotarium w budowie, minizoo z lamami, strusiami emu, kozami, królikami oraz stajni z końmi do rekreacji. - Egzotarium w Bałtowie ruszy 21 kwietnia, to w Kielcach otworzymy w ostatnią sobotę kwietnia, na długi weekend majowy. Pokażemy w nim ponad 20 gatunków gadów: będą pytony (królewski, tygrysi, cejloński i bardzo rzadki - krótkoogonowy), warany (nilowy, stepowy i białogardły), bazyliszki płatogłowe, kameleony jemeńskie, żółwie, legwany, boa dusiciel, agamy i kajman krokodylowy. Dokupujemy pająki np. ptasznika olbrzymiego i skorpiony cesarskie. Chcemy też sprowadzić olbrzymie żółwie, a w przyszłości żaby rogate i ropuchy.
Cały czas jego ambicją jest stworzenie największego egzotarium w Polsce i kiedy kolejny raz z niedowierzaniem dopytuję czy z gadami można nawiązać kontakt odpowiada tak samo spokojnie: - Oczywiście. On sam najbardziej lubi warany, chociaż właśnie one są najdziksze. - Je naprawdę trudno oswoić, instynkt drapieżnika jest w nich bardzo silny, ale charakter mają tak bardzo podobny do mojego - uśmiecha się jakby mówił o kumplach. A Oksana już została przedstawiona w Dolinie Gadów. - Nawet dotknęła Wojtka - mówi z dumą Joanna, a Paweł pewnie ma nadzieję, że córka przejmie po nim pasję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?