MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyskusja o pożarach na sesji rady miasta w Wąchocku

Kazimierz Cuch
Na sesji obecni byli przedstawiciele firmy planującej utylizację odpadów na Elaboracji.
Na sesji obecni byli przedstawiciele firmy planującej utylizację odpadów na Elaboracji. Kazimierz Cuch
Dwa wielkie pożary na Elaboracji, 16 i 26 września, tuż przy granicy ze Starachowicami, ale w gminie Wąchock, wywołały bardzo burzliwą dyskusję na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wąchocku.

Padły wnioski o likwidację zakładu. Przedstawiciele firmy, której materiały paliły się dwukrotnie, solennie zapewniali, że to nie oni podpalili. Złożyli oświadczenie na piśmie. Radni byli oburzeni, gdy obecny na sesji, współwłaściciel zakładu utylizacji, niefortunnie stwierdził, że bez gaszenia pożarów wodą, potencjalne zanieczyszczenie powietrza i gleby byłoby mniejsze. Czuło się pewne zażenowanie radnych, że wcześniej nie zaprotestowali przeciw temu zakładowi utylizacji.

Może uśpił ich fakt, że teren przedwojennej elaboracji (napełniania) pocisków, produkowanych w Starachowickich Zakładach, jest tuż przy granicy Starachowic, po północnej stronie. Dość daleko od Wąchocka. Wiatry najczęściej wieją z północnego zachodu, więc potencjalne zanieczyszczenia i smrody szłyby na Starachowice, a nie gminę Wąchock. Jednak pechowo, przy obydwu pożarach wiatr był ze wschodu i wszystkie zanieczyszczenia poszły na las i Wąchock. We wszystkich miejscowościach miasta i gminy Wąchock odczuwano nieprzyjemne zapachy.

Ponad godzinna dyskusja

Stanisław Głowacki, współwłaściciel i Jarosław Kamieniarz, pełnomocnik Centrum Odzysku i Recyklingu w Starachowicach, stanowczo podkreślili, że to nie oni podpalali. W złożonym oświadczeniu informują, że obiecali 10 tys. zł za informację o podpalaczu lub podpalaczach. Przeznaczyli kilkadziesiąt tysięcy zł na wynajem ciężkiego sprzętu i catering dla gaszących ogień strażaków.

Ich zdaniem, podpalenia miały na celu zdyskredytowanie ich firmy w oczach społeczeństwa. Proces produkcyjny, jaki przygotowywali nie przewiduje spalania odpadów. Mają wymagane prawem zezwolenia na prowadzenie działalności. Podkreślili, że docelowo firma planuje zatrudnić 250 osób.

Nie spał tylko pies

W burzliwej dyskusji wzięło udział kilkoro radnych i Agnieszka Buras, asystentka europoseł Beaty Gosiewskiej. Główne zarzuty radnych to brak zabezpieczeń przeciwpożarowych, dobrego monitoringu, skutecznego ogrodzenia firmy, brak profesjonalnej ochrony, szczególnie nocą, gdy wybuchły obydwa pożary. Jak rubasznie ocenił jeden z radych: „Tak naprawdę nie spał tam tylko pies”

Najbardziej merytoryczne było wystąpienie Marcina Papaja, przedsiębiorcy z Wąchocka i mieszkańca tego miasta.

- Skażenie środowiska jest ogromne. Przy tej gospodarce odpadami są procedury. Chyba nie były przestrzegane. Były tam przetrzymywane chemikalia. Mam firmę. Gdy mamy materiały łatwopalne, to muszą być zabezpieczenia. To nie może być dopiero po zakończeniu remontu, jak mówią przedstawiciele firmy. My się boimy, jako mieszkańcy Wąchocka. Strażacy mieli kontakt z substancjami chemicznymi, niewidomego pochodzenia. Informacja o rodzaju odpadów powinna być natychmiast przekazana strażakom, Procedury zostały niedotrzymane. Byłem w Zakładach Chemicznych w Policach. Puławach, widziałem jak to gaszenie tam wyglądało. My chcemy wiedzieć, jako mieszkańcy, co będzie dalej?- pytał Marcin Papaj, mieszkaniec Wąchocka. Otrzymał odpowiedź pełnomocnika firmy, że będą działać transparentnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie