-Jeszcze dwa tygodnie temu miałem nadzieję, że nasze życie po wielu perypetiach wyprostuje się - płacze 56 letni Władysław Majewski z Włoszczowy. - Stało się inaczej, wnuka nie odzyskałem i straciłem jedyną córkę.
O mieszkańcu Włoszczowy pisaliśmy wielokrotnie. Po tym jak zachorował na białaczkę, jego 3 letni wnuczek trafił do rodziny zastępczej. Mężczyzna wyzdrowiał i od jakiegoś czasu starał się razem z żoną o odzyskanie wnuczka. Przed zachorowaniem byli dla niego spokrewnioną rodziną zastępczą i nadal chcieli nią być, bo wnuczka bardzo kochają.
WYROK ZAPADŁ
Przyznają, że z 29 letnią córką, matką chłopca mieli kłopoty, wpadła w złe towarzystwo, ale cały czas walczyli o to, aby zaczęła odpowiedzialnie żyć i była dobrą matką. Niestety w Sądzie Rejonowym we Włoszczowie zapadł wyrok, na mocy którego dziecko nadal pozostawiono w rodzinie zastępczej u obcej kobiety, mieszkającej 16 kilometrów do nich. Dziadkowie nie mogli pogodzić się z tą decyzją, odwołali się do Sądu Okręgowego w Kielcach, mieli nadzieję, że chłopiec do nich wróci.
- Przyznanie nam dziecka było też ratunkiem dla naszej córki - uważa babcia. - Gdy udało nam się uzyskać urlopowanie i naszego wnuczka Mateuszka przywoziliśmy do domu na weekendy, wtedy córka Ania opiekowała się nim cały czas, synek był dla niej motywacją do życia i walki ze słabościami, z nadużywaniem alkoholu.
TO BYŁ DRAMAT
Ale wydarzenia potoczyły się tragicznie. Jakiś czas temu kobieta prowadząca rodzinę zastępczą złożyła do Sądu Rejonowego we Włoszczowie pismo o rozwiązanie rodziny dla Mateuszka. - W takiej atmosferze, kiedy dziadek jest do mnie tak źle nastawiony i walczy o wnuka różnymi sposobami nie da się chłopca dłużej wychowywać - motywowała swoją decyzję. - To sąd skierował chłopca do naszej rodziny i nie mogę dłużej słuchać zarzutów pod naszym adresem- dodała.
Sam dziadek był przekonany, że miejsce chłopca jest w ich rodzinie. - Dziecko kocha nas, zalewa się łzami kiedy nas opuszcza, nie chce być u obcych ludzi, którzy źle go traktują - tłumaczył. W środę dwa tygodnie temu, przed sprawą odwoławczą w wydziale cywilnym w Sądzie Okręgowym w Kielcach cała rodzina była dobrej myśli. - Skoro tamta kobieta zrezygnowała z rodziny zastępczej, a my chcemy odzyskać Mateuszka, to powinni te dwie sprawy połączyć i przyznać nam wnuczka - sądził dziadek. Ale po południu załamany Władysław Majewski poinformował nas, że chłopca nadal pozostawiono w rodzinie zastępczej, która miała już nie istnieć, bo w sądzie było pismo o jej rozwiązanie. - Sędzia prowadząca sprawę nie chciała w ogóle słuchać naszych argumentów, za to pod niebiosa wychwalała kobietę prowadzącą rodzinę zastępczą - mówi z wielkim żalem. - Nie dopuszczono nas do głosu, a córka Anka po powrocie do Włoszczowy tak to przeżyła, że powiedziała, że nie ma po żyć.
W piątek, kiedy nie przyznano nam wnuczka na weekend na urlopowanie, bo rzekomo było chore, nasza córka wyszła zrozpaczona z domu i więcej nie wróciła. Znaleziono ją uduszoną w jednym z włoszczowskich mieszkań, śledztwo trwa. Wnuczek jeszcze o tym nie wie, że jego matka nie żyje. Nie wiem jak mu to powiemy. Jako rodzice nie bronimy córki, wykrzywiła swoją drogę, nie zawsze postępowała właściwie, ale chcieliśmy ją ratować i uważamy, że można było dać jej szansę. Taka szansą było zwrócenie dziecka. To dla nas dramat. Nie wiemy co teraz będzie z Mateuszkiem, ale nadal pragniemy go wychowywać. Jak sąd znów nam go nie odda, to może będzie mógł zabrać go nasz syn, który mieszka ze swoja żoną za granicą. Nie mają jeszcze własnych dzieci, są młodym małżeństwem, chcieliby zająć się Matuszkiem po zmarłej siostrze- dodaje Władysław Majewski.
JEST NADZIEJA NA LEPSZY LOS ?
Marcin Chałoński, rzecznik Sądu Okręgowego informuje, że aby dowiedzieć się czemu sędzia nie przyznał dziadkom wnuczka, trzeba poczekać na uzasadnienie wyroku. Na pytanie dlaczego na sprawie nie wzięto pod uwagę tego, że rodzina zastępcza miała być rozwiązana wyjaśnia, że muszą być zachowane procedury. - Skoro dziadek odwołał się do sądu wyższej instancji w Kielcach, to sprawie nadano już bieg, a wniosek o rozwiązanie rodziny zastępczej będzie rozpatrywany w Sądzie Rejonowym we Włoszczowie - wyjaśnia. - Miejscowy sąd zadecyduje też o dalszym losie chłopca.
Władysław Majewski opowiada, że w sobotę był pogrzeb córki, a wczoraj odwiedziły ich pracownice Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie we Włoszczowie. - Wstąpiła w nas nowa nadzieja, bo powiedziały, że nie ma przeszkód, aby wnuczek wrócił do nas, albo był wychowywany przez naszego syna - mówi dziadek. - Szkoda, że taka dobra wola została wykazana dopiero po śmierci Ani, ale teraz jego los jest dla nas najważniejszy. Ilona Nowak, kierownik ośrodka potwierdza, że zmieniły się okoliczności, matka dziecka nie żyje, rodzina zastępcza ma być rozwiązana, więc trzeba zbadać warunki jakie panują w domu dziadka. - Sąd rozstrzygnie o dalszych losach chłopca, czy trafi do dziadków czy do innej placówki opiekuńczej - mówi kierownik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?