MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fart Kielce uratował PlusLigę w barażach, ale prezes ma większe ambicje

Sławomir STACHURA, [email protected]
Najlepiej punktującym siatkarzem Farta był Francuz Xavier Kapfer, który w przyszłym sezonie chce zostać w Kielcach.
Najlepiej punktującym siatkarzem Farta był Francuz Xavier Kapfer, który w przyszłym sezonie chce zostać w Kielcach. Fot. Sławomir Stachura
Siatkarze Farta Kielce utrzymali się w PlusLidze, ale dopiero po wygranych barażach. Ambicje po dobrym sezonie zasadniczym i drugiej rundzie były większe.

Mirosław Szczukiewicz, prezes i właściciel Farta:

Mirosław Szczukiewicz, prezes i właściciel Farta:

- Przez pierwszy sezon zbieraliśmy potrzebne doświadczenie, byliśmy przecież beniaminkiem. Popełniliśmy błędy i wyciągnęliśmy wnioski. Najważniejsze, że się utrzymaliśmy. W nadchodzącym sezonie nie chcemy już tak się męczyć i walczyć do końca o ligowy byt. Mamy ambitniejsze cele. Dlatego chciałbym sprowadzić do drużyny kilku wartościowych zawodników, a to oczywiście kosztuje. Szukam wsparcia, bo sam nie dam rady. Budżet klubu w ubiegłym sezonie zamknął się kwotą ponad 4 milionów złotych, a na nowy chcielibyśmy mieć milion więcej. Jestem nawet skłonny potencjalnego sponsora wprowadzić do nazwy klubu. Gdyby udało się zgromadzić budżet na poziomie sześciu milionów, to swoboda w rozmowach z potencjalnymi kandydatami do gry w naszej drużynie byłaby jeszcze większa.

Kielczanie właściwie do końca walczyli o miejsce w pierwszej szóstce. Nie udało się do niej załapać i zatrzymali się aż na barażach z Jadarem Radom. Ale cel na ten sezon beniaminek zrealizował. A takim było utrzymanie.

FRYCOWE BENIAMINKA

- Zapłaciliśmy frycowe, bo uczyliśmy się PlusLigi w Farcie właściwie wszyscy - mówi trener Dariusz Daszkiewicz, który pracował z zespołem od chwili powstania, a więc od 2007 roku, i wprowadzał go z drugiej ligi aż na sam szczyt. Dotrwał do pierwszego meczu o baraże z Wieluniem w Kielcach. Przegrał 2:3 i zastąpił go Grzegorz Wagner, który poprowadził Farta do zwycięstwa w meczach o baraże 4:2, a potem w barażowych meczach z Jadarem 3:1.

Fart był prawdziwą rewelacją rundy zasadniczej i drugiej rundy rozgrywek, w której zespoły były już podzielone na te w grupie walczącej o mistrzostwo (1-6) i w grupie spadkowej (7-10). Fart na koniec sezonu zasadniczego był ósmy, a po drugiej rundzie nawet siódmy, wyprzedzając ekipę Jastrzębskiego Węgla.

- Wiem, że tą dobrą postawą w sezonie zasadniczym i drugiej rundzie rozbudziliśmy trochę nadzieje - mówi Daszkiewicz. - Jako jedyni z tych trzech drużyn walczących o utrzymanie, trzykrotnie pokonaliśmy Jastrzębie, w końcu finalistę Ligi Mistrzów. Ale realnie patrząc, to nie mieliśmy szans na tę szóstkę. Byliśmy słabsi od zespołów, które się w niej znalazły. I sportowo, i organizacyjne - mówi Daszkiewicz.

GRALI SPORTOWO

Gdy zbliżała się runda play out, cztery zespoły, które znalazły się w grupie spadkowej, a więc Fart, Jastrzębski Węgiel, Pamapol Wieluń i AZS Olsztyn, miały grać potem według schematu dziesiąty z siódmym i dziewiąty z ósmym. Niektóre, jak AZS Olsztyn, zaczęły grać tak, by nie trafić na Jastrzębie. Olsztynianie woleli grać z Fartem.

- Ani Olsztyn, ani Wieluń nie chciały trafić na Jastrzębie - ocenia Daszkieiwcz. - To był najsilniejszy zespół w naszej grupie, który jak się potem okazało - szybko uporał się w play out z Wieluniem (3:0 w meczach - przyp. SAW). My nie kalkulowaliśmy. Uznaliśmy, że gramy sportowo, choć mogliśmy trafić na Wieluń w pierwszej fazie. Uważam, że gdyby akurat nie słabsza dyspozycja Xaviera Kapfera w meczach z Olsztynem, który wcześniej był naszym najlepszym zawodnikiem, to pewnie byśmy ograli ten zespół. A tak przegraliśmy rywalizację 1:3, a przed drugą rundą play out z Wieluniem straciliśmy będącego akurat w bardzo dobrej dyspozycji Ludovika Castarda, który zerwał ścięgno Achillesa. Nie pomogło też zamieszanie z libero Lambourne, który chciał już wyjechać na kadrę USA. Przegraliśmy pierwszy mecz i zmienił mnie trener Wagner. Najważniejsze jednak, że PlusLiga zostaje w Kielcach i że ambicje prezesa sięgają teraz wyżej - dodaje Daszkiewicz.

Ile zarabiają siatkarze

Ile zarabiają siatkarze

PlusLiga jest, obok włoskiej i rosyjskiej, uważana za jedną z najsilniejszych lig świata i również jedną z najbogatszych. To dlatego w naszych klubach gra wielu reprezentantów różnych krajów. Roczne zarobki w najbogatszym polskim klubie - PGE Skrze Bełchatów - sięgają nawet 1,5 miliona złotych brutto. Łatwo przeliczyć, że ci najlepsi zarabiają 125 tysięcy złotych miesięcznie. W Farcie najlepsi siatkarze mieli roczne kontrakty opiewające na 250 tysięcy złotych brutto. Prezes Mirosław Szczukiewicz chce, by w nowym sezonie Fart grał o wyższe cele, a to wiąże się z wyższym budżetem na sprowadzenie lepszych siatkarzy.

TO I TAK MISTRZOSTWO ŚWIATA

Ale by je spełnić, potrzebni się na pewno zawodnicy grający na odpowiednim poziomie.

- Teraz prezesowi Szczukiewiczowi będzie łatwiej w rozmowach, bo klub ma już swoją markę. Wcześniej było naprawdę ciężko pod tym względem. Farta nikt nie znał w siatkówce, a teraz jest już inaczej. Klub jest rozpoznawalny, wypromowaliśmy też kilku zawodników - jednego z najlepiej blokujących w lidze środkowego Miłosza Zniszczoła, który zrobił olbrzymi postęp, atakującego Sławka Jungiewicza, a Castard i Kapfer po pokazaniu się w Farcie po latach przerwy dostali powołania do reprezentacji Francji. Szlaki w PlusLidze zostały przetarte i teraz powinno być już łatwej. Zresztą biorąc pod uwagę to, że klub istnieje zaledwie cztery lata, to i tak w tym okresie pod każdym względem osiągnęliśmy mistrzostwo świata - kończy Dariusz Daszkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie