Gotowość bojowa przed powodzią!

Chcą przysłać… helikoptery

Chcą przysłać… helikoptery

Sztab Kryzysowy z Warszawy przysłał zapytanie do ostrowieckiego inspektoratu Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, ile zatorów z kry na Kamiennej może postać z chwilą topnienia lodów i ile potrzeba będzie… helikopterów do ich usuwania. - Od 40 lat pracuję w inspektoracie i nie pamiętam, by na Kamiennej tworzyły się zatory, więc może nie będzie trzeba interwencji helikopterów - studzi nastroje Stanisław Wojtowicz, kierownik ostrowieckiego inspektoratu RZGW.
Wody w zbiorniku Wióry jest co prawda dużo, ale rzeki Świślina i Kamienna nie są skute lodem. - Na znacznych odcinkach Kamienna płynie normalnie - podkreśla Stanisław Wojtowicz i dodaje, że na wszelki wypadek poziom wody w zbiorniku Brody zostanie obniżony do minimum. - W ten sposób stworzymy rezerwę powodziową - tłumaczy. O rezerwę nie trzeba się martwić na Wiórach. - Tłumacząc obrazowo jesteśmy w stanie zmieścić dwie takie powodzie, jaka miała miejsce w 2001 roku, kiedy zalało Doły Biskupie, Nietulisko i Kunów - dodaje Stanisław Wojtowicz i podkreśla, że bardzo ważne jest także tempo topnienia śniegu. /TeZ/

- Jesteśmy w pełnej gotowości bojowej - mówi Bożentyna Pałka-Koruba, wojewoda świętokrzyski. Wczoraj była ona na spotkaniu u premiera Donalda Tuska. Radzono jak zapobiec wielkiej, możliwej powodzi. W regionie sytuacja jest pod kontrolą. Na razie…

W kilku miejscach kraju sytuacja jest już dramatyczna, chociaż nie było wielkiej odwilży. Wsie są odcięte od świata. Tam wielka woda sieje już strach i niszczy dorobki życia. Premier Donald Tusk zarządził specjalną naradę w sprawie sytuacji powodziowej, wzięli w niej udział wojewodowie, także Bożentyna Pałka-Koruba.

- Jesteśmy w pełnej gotowości bojowej. Na spotkaniu z panem premierem omówiliśmy wszystkie sprawy związane z przebiegiem informacji i logistyką w razie wystąpienia zagrożenia powodziowego. W naszym województwie sytuacja nie jest dramatyczna, nawet na odcinkach rzek uznawanych za niebezpieczne, nie ma zagrożenia powodziowego - informuje wojewoda. - Za dwa tygodnie odbędzie się posiedzenie zespołu, w którym wezmą udział osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kryzysowe oraz inne służby. Chcemy sprawdzić wszystkie konieczne procedury. Mamy kontakt z samorządami, gdyby wystąpiły problemy będą odpowiednie działania - dodaje Bożentyna Pałka-Koruba.

- Omówimy systemy łączności, przebieg informacji. Jestem już po wstępnej konsultacji z wojskiem, gdyby potrzebna była jego pomoc w razie ewentualnej powodzi. Na razie w województwie świętokrzyskim takiego zagrożenia nie ma - zapewnia Andrzej Martoś, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim.

- Najgorszą sytuacją byłoby, gdyby doszło do gwałtownego ocieplenia, które utrzymywałoby się przez kilka dni. Wtedy śnieg zacząłby szybko topnieć. Najbardziej korzystny scenariusz to taki, gdzie w dzień jest temperatura lekko na plusie, a w nocy mróz. Wówczas śnieg i lód topnieje sukcesywnie, schodzi powoli - wyjaśnia Andrzej Martoś.

Samorządy też trzymają rękę na pulsie, zwłaszcza te, które w przeszłości, głównie w 2001 roku, dotknął już żywioł. To między innymi gmina Koprzywnica w powiecie sandomierskim. - Na dziś nie ma symptomów, by przewrażliwiać się sytuacją. Dla nas najbardziej niebezpieczna jest rzeka Koprzywianka. W tej chwili jej poziom jest bardzo niski. Najgorsze byłoby gwałtowne ocieplenie, wtedy nie można wykluczyć ewentualnych podtopień niektórych gospodarstw. Jestem jednak daleki od siania jakiejkolwiek paniki. Spuściliśmy wodę z jednego ze zbiorników, monitorujemy sytuację. W tej chwili nie ma zagrożenia ani ze strony Wisły ani Koprzywianki - uspokaja Marek Jońca, burmistrz Koprzywnicy.