Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec kontrowersyjnego schroniska

Marzena KĄDZIELA
Dla osób zamieszkujących koneckie schronisko są miejsca w innych placówkach w województwie świętokrzyskim.
Dla osób zamieszkujących koneckie schronisko są miejsca w innych placówkach w województwie świętokrzyskim. Marzena Kądziela
Schronisko interwencyjne dla bezdomnych przestało działać. Zlikwidowało je prowadzące placówkę od lat stowarzyszenie. Prawie 30 osób na opuszczenie budynków ma kilkanaście dni. We wtorek przez kilka godzin trwały rozmowy z urzędnikami oraz właścicielami posesji.

Prowadzone przez Stowarzyszenie Pomocy Matkom Samotnie Wychowującym Dzieci i Pomocy Bliźniego schronisko od początku nie miało w Końskich dobrej opinii. Głównie z przyczyny kontrowersyjnego prezesa, który kilka tygodni temu otrzymał zarzuty prokuratorskie między innymi o znęcanie się psychiczne nad mieszkańcami schroniska, inne czynności seksualne oraz grożenie świadkowi. Zdaniem prawnika, Jacka Krakowiaka pracującego w Urzędzie Miasta i Gminy oraz w Miejsko - Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Końskich, placówka działała nie do końca legalnie, bo nie spełniała kryteriów, jakie zgodnie z prawem powinna spełniać w przypadku, gdy zamieszkują w niej matki z dziećmi.

Nielegalność polegała także na tym, że posesję, na której między innymi znajduje się budynek wchodzący w skład zespołu parkowo - pałacowego (naprzeciwko Urzędu Miasta i Gminy) odzyskali kilka lat temu Tarnowscy, spadkobiercy dawnych właścicieli - dodaje Jacek Krakowiak.

Kilka tygodni temu były prezes stowarzyszenia zrzekł się funkcji. Jego miejsce zajęła kobieta, która w poprzednim tygodniu przywiozła mieszkańcom informację o likwidacji schroniska.
- Poinformowała nas, że mamy się wyprowadzić - mówi Joanna Martyniuk, mieszkająca w obiekcie z trójką dzieci. - Mężczyźni mieli wyjechać do Stąporkowa, kobiety z dziećmi do Bełchatowa. Wywieziono sprzęt potrzebny do codziennego użytku, poplombowano magazyny z żywnością, a także pokoje, w których zamieszkiwali mężczyźni przebywający obecnie w szpitalu.
- Zadzwoniliśmy do Bełchatowa i Stąporkowa, ale tam nic o naszej przeprowadzce nie wiedzieli - dodaje inna mieszkanka Ewa Zwierzchowska.

Mieszkańcy przestali ufać zarówno poprzedniemu jak i obecnemu zarządowi stowarzyszenia. - Podejrzewaliśmy, że dawny prezes tylko dlatego nas chce stąd wypędzić, by ponownie otworzyć schronisko i ściągnąć ludzi, na których będzie zarabiał - kontynuują kobiety. - Dlatego o naszym problemie powiadomiliśmy prokuraturę, policję, opiekę społeczną, Starostwo Powiatowe i Urząd Wojewódzki. Poprosiliśmy także o wizytę właściciela obiektu, czyli pana Juliusza Tarnowskiego. Skoro bowiem mamy opuścić posesję, chcemy jemu przekazać budynki, a nie zarządowi stowarzyszenia.

Przed południem na terenie schroniska, zresztą bardzo zaniedbanego, z gigantycznymi stertami śmieci za budynkiem i składowiskiem wszelkich przedmiotów na dziedzińcu, zjawili się wszyscy zaproszeni. Przyjechał także z Krakowa Juliusz Tarnowski ze swym pełnomocnikiem adwokatem Piotrem Boroniem.

Maryla Świderek w Urzędu Wojewódzkiego poinformowała mieszkańców, że zgodnie z tym, co sprawdzili pracownicy Wydziału Polityki Społecznej, na terenie województwa jest obecnie 56 wolnych miejsc w ośrodkach opiekuńczych. Tam powinni trafić ludzie nielegalnie zajmujący obecnie pomieszczenia w budynkach Tarnowskich. Mogą się tam udać choćby dziś.

Po kilkugodzinnych dyskusjach Jarosław Jabłoński, mieszkaniec, który podjął się pośredniczenia pomiędzy właścicielami, urzędami a swymi sąsiadami, sporządził listę osób, które deklarowały i potwierdzały własnym podpisem termin opuszczenia byłego schroniska. Na liście znaleźli się wszyscy obecni. Wszyscy też złożyli podpisy.

To jednak nie koniec. Po południu w koneckim Sądzie Rejonowym odbyła się sprawa o eksmisję mieszkańców budynków przy ulicy Partyzantów 8. Dwóch mężczyzn, 72-latek i 65-latek zapytani przez sędzię Bożenę Kamińską, kiedy opuszczą dobra Tarnowskich, odpowiedzieli, że nie maja takiego zamiaru, a podpis na liście złożyli, bo "zostali zastraszeni". Starszy mężczyzna poinformował, że zrobi to tylko wtedy, gdy dostanie mieszkanie socjalne, najlepiej od Tarnowskich
Sprawę odroczono na połowę września ze względów formalnych.

- Mamy nadzieję, że po latach problemów, jakie mieliśmy z byłym prezesem o odzyskanie własności, wreszcie uda się sprawę doprowadzić do końca - powiedział mecenas Boroń. - Myślę też, że i mieszkańcom w innych profesjonalnie prowadzonych placówkach będzie lepiej niż tu, w Końskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie