MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Moja Abba" na deskach Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach (zdjęcia)

Lidia Cichocka
Dawid Łukasik
Występ w polskiej telewizji w czasach głębokiego PRL-u szwedzkiego zespołu ABBA jest punktem wyjścia sztuki Tomasza Mana Moja ABBA.

[galeria_glowna]
Autor sam przeżył fascynację ABBĄ stąd zapewne pomysł na opisanie historii dziewczyny, u której fascynacja przyjęła monstrualne rozmiary: ona żyje ABBĄ. Dzieci w szkole uczy tylko jej piosenek, śpiewa wszędzie narażając się sąsiadom, w domu ma kolekcję pamiątek włącznie z włosami jednego z muzyków. Jest dziwakiem z trudem tolerowanym przez otoczenie, irytującym nawet bliskich: męża i córkę. Sytuacja zmienia się kiedy w miasteczku zjawia się reżyser: dostrzegając w dziwaczce chwytliwy temat, zaprasza ją na nagranie do telewizji. Po emisji mieszkańcy miasteczka zaczynają wielbić i naśladować kobietę, z której do niedawna się śmiali.

Man zrezygnował z opowiedzenie tej historii "po bożemu", zamiast rozmów bohaterów mamy monologi wyrzucane bez patrzenia w oczy drugiej osobie. Tak naprawdę nikt nie chce rozmawiać, każdy jest sam, skoncentrowany na sobie: mąż (Mirosław Bielińsk) urzędnik z aspiracjami na posła, córka (Dagny Dywicka) pragnąca wyrwać się z hotelowej recepcji w świat, być gwiazdą, reżyser (Wojciech Niemczyk) zainteresowany tylko pracą i żyjąca obok nich wielbicielka ABBY ( Joanna Kasperek). Postacie są przerysowane, groteskowe, ale starsi widzowie bawią się słuchając ich wynurzeń , bo te przywołują wspomnienia czasów, których już nie ma. Autorka scenografii celowo nawiązała do tego, czym zachwycili się Polacy w 1976 roku, kiedy to w telewizyjnym Studiu 2 wystąpiła ABBA: jest białe, ascetyczne tło, schody, przebitki z nagrania a nawet balony. Joanna Kasperek i Wojciech Niemczyk bardzo ciekawie interpretują niegdysiejsze przeboje otrzymując zasłużone brawa.

Mimo to, mimo wielu dowcipnych zdań padających ze sceny zabrakło w spektaklu czegoś co zamieniłoby go w skrzącą i porywającą całość. Co zamieniłoby banalną historię rodem z kolorowego pisemka w opowieść wartą pokazania. Inna sprawa, że materiału do grania było niewiele. Początkowo sztuka miała być pokazana na małej scenie teatru i tam rzeczywiście byłaby bardziej na miejscu. Bo to miniatura, jednoaktówka, której być może czas i ogranie dodadzą tego czaru, który do dzisiaj posiadają przeboje ABBY.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie