Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na rozkaz "Szarego" - przyczytaj raport po akcji rozbicia kieleckiego więzienia

Marek MACIĄGOWSKI [email protected]
Uczestnicy ataku na kieleckie więzienie. Na zdjęciu: od lewej: Tadeusz Ciuk, Mieczysław Cukrowski, Janusz Piekarski, Janusz Sermanowcz, Józef Bilski (bez munduru) i Henryk Czech podczas uroczystości zorganizowanych w Kielcach 2 sierpnia.
Uczestnicy ataku na kieleckie więzienie. Na zdjęciu: od lewej: Tadeusz Ciuk, Mieczysław Cukrowski, Janusz Piekarski, Janusz Sermanowcz, Józef Bilski (bez munduru) i Henryk Czech podczas uroczystości zorganizowanych w Kielcach 2 sierpnia.
4 sierpnia 1945 roku w lesie koło Pogorzałego przed wymarszem na akcję rozbicia kieleckiego więzienia każdy żołnierz podziemia dostał żołd - 20 dolarów. Tę dwudziestodolarówkę Mieczysław Cukrowski zachował do dziś.

Raport po akcji

Raport po akcji

Atak na kieleckie więzienie był najgłośniejszą operacją zbrojnego podziemia na Kielecczyźnie. Akcja przeprowadzona została w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku przez zgrupowanie poakowskich oddziałów partyzanckich kapitana Antoniego Hedy "Szarego" (około 120-150 osób) oraz porucznika Stefana Bembińskiego "Harnasia" (około 70-80 osób). W wyniku ataku uwolniono 354 więźniów. Przebieg akcji znany jest między innymi z raportu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach z 5 sierpnia 1945 roku, wysłanego do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Pisano w nim: "Napad został dokonany w sposób następujący: banda reakcjonistów w sile dwóch kompanii podeszła z trzech stron, a mianowicie, od strony ulicy Zamkowej (Park Miejski), przez bramę Urzędu Wojewódzkiego i od Katedry przez podwórze biskupie. Obrzucając granatami i ostrzeliwując z karabinów maszynowych dwóch żołnierzy wartowników, raniąc ich ciężko, w ten sposób oczyścili sobie drogę do bramy głównej. Następnie działami przeciwpancernymi rozbili bramę główną. Bramowy strażnik słysząc co się dzieje, wszczął alarm, bijąc w gong, czym zaalarmował cały personel więzienny i rezerwę, jednocześnie chciał telefonować do UB, lecz telefon był już uszkodzony, zaś światło na całym terenie więzienia zgasło. Na skutek alarmu skoszarowani strażnicy i żołnierze wybiegli z bronią, lecz natychmiast zostali tak silnie obrzuceni granatami i strzałami z karabinów maszynowych, że zmuszeni byli cofnąć się na korytarz i z ukrycia strzelać z okien i drzwi. Wobec nieotrzymania pomocy z zewnątrz straż została opanowana, nadmieniam, że strażnicy jak i żołnierze strzelali do ostatniego naboju. Pierwsza część reakcjonistów wdarła się przez bramę rozbitą dynamitem i wysadzała drzwi, naprzód na oddziale trzecim, a później na oddziałach drugim, pierwszym, czwartym, piątym (oddział kobiecy). Następnie wysadzając dynamitem kraty, na oddziałach dobijali się do cel, zaś drzwi w celach wysadzali dynamitem i łupkami drzewa. Kluczy do bramy głównej, oddziałów i cel nie mogli zdobyć, gdyż takowe były zachowane w piwnicy. W walce obronnej został raniony naczelnik więzienia Konstanty Mastalerz, którego skierowałem do Szpitala Miejskiego. Razem cel było 56, w czym pozostały 4 cele, z reszty cel więźniowie rozpuszczeni i zabrali ich ze sobą reakcjoniści. Walka trwała pomiędzy reakcjonistami a obsługą więzienia, 1 [godzinę] 30 min[ut]...

Gdy wybuchła wojna skończył 14 lat. Właśnie dostał się do Technikum Mechanicznego przy Zakładach Metalowych w Skarżysku. Ale zamiast rozpoczęcia nowego roku szkolnego, pamięta bombardowanie miasta, uszkodzone mosty, częściowo zniszczony dworzec.

Takich jak on Niemcy brali już do pracy, więc poszedł jako praktykant na kolej. Uczył się na dyżurnego ruchu, poznawał obsługę telefonu, telegrafu, alfabetu Morse'a. Pracował na górce rozrządowej, czasem celowo źle klinowali wagony, by wysypywało się ziarno czy węgiel. Po kilku miesiącach praktyka się skończyła. Raz zrobiła się awantura i Niemcy zabrali grupę do obozu pracy przymusowej do Bliżyna. Tu pracowali już Żydzi z całej Europy.

- Sami fachowcy: szewcy, krawcy. My pracowaliśmy w kamieniołomie. Normy były bardzo wysokie, a jedzenie bardzo złe. Rano bochenek chleba na piętnastu chłopaków, kubek kawy. O tym trzeba było pracować cały dzień - mówi Mieczysław Cukrowski.
Radzili sobie w ten sposób, że po drodze do kamieniołomu zostawiali rzeczy zrobione przez Żydów w obozie: ubrania, buty. Ludzie ze wsi za to zostawiali żywność. Dzielili się nią po połowie z Żydami. Potem z kolegą, Mieczysławem Sołtysem, postanowili uciec z obozu. Do domów nie mogli wrócić. Dyżurny ruchu ze Skarżyska, u którego praktykował był w konspiracji. To on skierował ich do oddziału "Szarego". W oddziale jako starszy strzelec "Bob", a potem "Konar" spędził całą wojnę.

- Nie było lekko. Las był domem, spało się w mokrych ubraniach. "Szary" trzymał nas krótko. Codziennie apel, modlitwa. "Szary" powtarzał, by modlić się do Matki Boskiej, a ona pomoże - Mieczysław Cukrowski o tamtych wojennych dniach opowiada krótko. W oddziale "Szarego" był do końca okupacji.

"Szary" wzywa

Gdy weszli Rosjanie "Szary" wezwał żołnierzy i oświadczył im krótko: zaczęła się okupacja rosyjska, sytuacja jest niesprzyjająca, w lesie jest niebezpiecznie. Oddział rozwiązuję, ale pamiętajcie, jesteście żołnierzami, gdy przyjdzie czas i przyjdzie do was łącznik - stawicie się na rozkaz.

Prześlij wspomnienia, wygraj nagrodę!

Prześlij wspomnienia, wygraj nagrodę!

Znasz ciekawe relacje z czasów II wojny światowej? Byłeś świadkiem dramatycznych wydarzeń, a może ktoś z twoich bliskich lub znajomych wie o czymś, co warto upamiętnić? Napisz o tym.
W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej zapraszamy naszych czytelników do przesyłania wspomnień i fotografii (po wykorzystaniu odeślemy je nadawcom). Najciekawsze materiały opublikujemy w "Echu Dnia" i na portalu internetowym www.echodnia.eu. Dla nadawców wspomnień przygotowaliśmy nagrody niespodzianki.
Wspomnienia i zdjęcia opatrzone adresem (wskazany też kontaktowy numer telefonu) prosimy przesyłać pod adres redakcji: "Echo Dnia", 25-520 Kielce 12, skr. poczt. 131, ulica Targowa 18; z dopiskiem "II wojna światowa".

- Przyszedł Mietek Szałas. Powiedział, że 4 sierpnia o szóste rano mamy być w lesie koło Pogorzałego. Byliśmy - mówi Mieczysław Cukrowski. Stamtąd poszliśmy do Suchedniowa, spotkaliśmy się z grupą "Harnasia". Wszyscy byli w mundurach, padał deszcz, mieli pałatki. Wyglądali jak dezerterzy z wojska, nawet trochę się przestraszyliśmy czy to nie jakaś prowokacja.
Na zgrupowaniu zebrało się około 250 żołnierzy podziemia. W tym czasie jedna z grup w okolicach Baranowskiej Góry rekwirowała na szosie samochody. Tymi samochodami pojechali w nocy z 4 na 5 sierpnia do Kielc.

Zadanie - uwolnić więźniów

Dojechali do Kielc pół godziny przed północą. W mieście było mało sił bezpieczeństwa, bo "Szary" pozorował atak na Szydłowiec. Rozłożone wokół miasta miny wybuchały przez jakiś czas i tam wojsko szukało partyzantów. Zgrupowanie podzielono na dwie grupy: szturmową, atakującą więzienie i osłonową. Mieczysław Cukrowski z karabinem maszynowym ubezpieczał z kolegami akcję od strony parku. Na ulicy Focha, dzisiejszej Paderewskiego było kilka instytucji sił bezpieczeństwa, można było spodziewać się ataku.

- Nie widziałem ataku. O wszystkim opowiadali mi koledzy. O tym jak wynieśli z więzienia pobitego pułkownika "Lina", a on im na ramionach skonał. Położyli go gdzieś przy drodze, bo przecież trzeba było prowadzić uwolnionych z cel, nie mogli zostać na miejscu, większość nie była z Kielc - opowiada Mieczysław Cukrowski.

Nocą poszli na Masłów. Którędy - nie bardzo wie, bo przecież wtedy nie znał Kielc. Ale na lotnisku ostrzelali kukuruźnik, załoga odpowiedziała ogniem, jeden z kolegów został ranny w nogę. Nad ranem dotarli w okolice Suchedniowa i Skarżyska.

Mało kto wiedział

Po akcji w Kielcach "Szary" zaprzestał działalności konspiracyjnej - pod zmienionym nazwiskiem, jako Antoni Wiśniewski, wyjechał na Wybrzeże, a później do Ostródy. Był poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa i w 1948 został aresztowany w Gdyni. Otrzymał cztery wyroki śmierci, które w końcu zamieniono na dożywocie. Także Mieczysław Cukrowski, podobnie jak większość kolegów, nie ujawnił się. Zmieniał tylko miejsce zamieszkania. Wyjechał na Dolny Śląsk, pracował, uczył się. We Wrocławiu skończył studium wychowania fizycznego, zrobił studia magisterskie. W Skarżysku nie było pracy, przyjechał do Kielc. Trenował studentów na politechnice, zdobył uprawnienia trenera siatkówki I klasy, wprowadził drużynę do II ligi. Na Politechnice pracował do emerytury. O tym, że był uczestnikiem ataku na kieleckie więzienie niemal nikt nie wiedział.

Dziś Mieczysław Cukrowski, gdy go zaproszą, opowiada o "Szarym" i jego żołnierzach; głównie w szkołach. Co ciekawe - młodzież chce słuchać historii.

Bohaterowie tamtych dni

64 rocznicę ataku na kieleckie więzienie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej "Jodła", Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Kielcach oraz Urząd Miasta uczcili rekonstrukcją wydarzeń sprzed lat. Wśród widzów inscenizacji byli: Henryk Czech, Janusz Sermanowicz, Janusz Piekarski, Tadeusz Ciuk, Józef Bilski i Mieczysław Cukrowski. W sierpniu 1945 roku odpowiedzieli na rozkaz "Szarego". Razem z dowódcą uczestniczyli w akcji rozbicia kieleckiego więzienia w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie