Robert Piwko z Biura Badań Historycznych Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach podkreślił, że druga połowa 1944 roku jest okresem wyjątkowym w dziejach ziemi sandomierskiej. Utworzony wówczas na tym terenie przyczółek obejmował obszar liczący około 2 tysięcy kilometrów kwadratowych, składając się z przedwojennego powiatu: sandomierskiego oraz części opatowskiego oraz stopnickiego. Dziś to w większości ziemie leżące w powiatach sandomierskim, staszowskim i opatowskim.
Przez trzy tygodnie sierpnia 1944 roku miały miejsce wyczerpujące walki. Historycy określają ten okres terminem „wielkiej bitwy o przyczółek”. W walkach toczących się na przyczółku uczestniczyły również polskie niepodległościowe organizacje zbrojne, przede wszystkim żołnierze Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, a także ludność cywilna – mówił historyk z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.
Początki władzy i represji na terenie dzisiejszych powiatów sandomierskiego, staszowskiego i opatowskiego
Oprócz prowadzonych działań zbrojnych, które miały olbrzymi wpływ na sytuację mieszkańców terenów przyczółkowych, Robert Piwko poruszył również kwestię instalowania władzy komunistycznej na zajętych terenach.
– Z jednej strony proces ten polegał na tworzeniu struktur partii komunistycznej. Jednocześnie dało się obserwować zawłaszczanie kolejno tworzonych instytucji władz państwowych i samorządowych. „Sukces” na obu polach komuniści zawdzięczali przede wszystkim specyficznie rozumianemu wsparciu udzielanemu im przez Armię Czerwoną i NKWD – dodał historyk.
Za tworzenie systemu politycznego i administracyjnego na terenie przyczółka odpowiadał Bronisław Bełczewski – delegat Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego oraz przedstawiciel Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej.
– Jak wspominał, kiedy przybył na teren przyczółka istniały tam jedynie dwie grupy komunistyczne, które działały w Dwikozach oraz Staszowie. Pomimo wskazanych problemów, utworzenie pierwszych instytucji podporządkowanych komunistom przebiegło stosunkowo szybko. Sprawnie w tym procesie posługiwano się manipulacją oraz innymi niedemokratycznymi metodami zawłaszczania władzy – powiedział Robert Piwko.
Historyk z kieleckiego Instytutu Pamięci Narodowej, jako przykład podał okoliczności utworzenia Miejskiej Rady Narodowej w Sandomierzu. Akt głosowania nad kandydatami do rady sprowadzono wówczas do jedynie do mechanicznego przyjęcia nazwisk wytypowanych oraz zaakceptowanych wcześniej przez członków władz Komitetu Miejskiego Polskiej Partii Robotniczej w Sandomierzu.
Istotną rolę na terenie przyczółka odgrywał również aparat bezpieczeństwa, którego działalność była nadzorowana przez Hipolita Duljasza. W pierwszym okresie stał się miejscem, gdzie znajdowali zatrudnienie również członkowie podziemia niepodległościo-wego.
– Jedna z takich grup, której członkiem był Bogdan Purzycki pseudonim „Zawisza” przekazywała informacje dotyczące planowanych w „bezpiece” akcji represyjnych – dodał Robert Piwko.
Jak zauważył historyk, interesującym zjawiskiem była fala dezercji podejmowanych w 1945 roku przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, a niekiedy także nawet przez komendantów powiatowych.
Polskie struktury aparatu bezpieczeństwa były wspomagane przez służby sowieckie i Armię Czerwoną, w działaniach skierowanych przeciwko żołnierzom i członkom Polskiego Państwa Podziemnego.
– Niemal od razu po ustabilizowaniu się sytuacji na froncie rozpoczęły zatrzymania oraz prowadzono śledztwa wobec aresztowanych. Część osób umieszczano w więzieniu na zamku w Sandomierzu – dzisiejszej lokalizacji Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
- Inni trafiali do budynków zajmowanych przez bezpiekę w Sandomierzu, lub byli zabierani do więzienia na zamku w Lublinie. Najczęściej tam oczekiwali „wyroków” sądu wojskowego. Zdarzało się, że osoby z wyrokami śmierci były chowane w bezimiennych grobach i są do dziś poszukiwane przez Instytut Pamięci Narodowej – powiedział historyk. Jedną z mniej znanych form represji były wywózki osób uznanych za wrogie lub nieprzychylne władzy komunistycznej do obozów znajdujących się w Związku Sowieckim.
Trudy życia codziennego na ziemi sandomierskiej
Powrotowi do normalności towarzyszyły olbrzymie problemy życia codziennego mieszkańców przyczółka sandomierskiego.
– Władze starały się ukazywać ten czas jako powrót do normalności, rzekomej demokratyzacji życia publicznego, odbudowy ze zniszczeń, z drugiej jednak strony rozbudowywano instytucje charakterystyczne dla państwa komunistycznego – powiedział Robert Piwko.
Zdaniem historyka, przeciętnemu mieszkańcowi trudniej było dostrzec ślady represyjnej działalności służb, jak to miało miejsce w okresie okupacji niemieckiej.
Sandomierz mocno ucierpiał w wyniku prowadzonych działań zbrojnych. Dotyczyło to między innymi słynnej Bramy Opatowskiej, na którą spadły pociski artyleryjskie. Dotknął ją również bliski przejazd sowieckiego czołgu.
Jednym z największych problemów było zaopatrzenie ludności w żywność. – Zostały zniszczone pola uprawne oraz łąki. Podobnie rzecz wyglądała z zabudowaniami gospodarczymi. Według ustaleń historyków w samym tylko powiecie sandomierskim poszkodowanych zostało 42 tysiące osób – powiedział Robert Piwko.
– By móc przemieszczać się po Sandomierzu potrzebne były wydawane w języku rosyjskim przepustki. Natomiast, ten kto nie posiadał dowodu osobistego dokumentującego zamieszkanie w mieście musiał liczyć się z konsekwencjami, łącznie z wydaleniem – przyznał historyk.
Dochodziło również do tragicznych absurdów. Jednym z nim było nieuznawanie przez wojskowe władze sowieckie Nadbrzezia – dzielnicy Sandomierza leżącej na prawym brzegu Wisły za integralną część miasta.
Wśród innych trudności i zagrożeń wymienić należy brak podstawowych produktów, trudności z zaopatrzeniem w żywność, ubrania oraz leki. Czynnikami pogłębiającymi nędzę mieszkańców były ujemne następstwa stacjonowania oddziałów Armii Czerwonej oraz masowe przesiedlenia. Objęto nimi mieszkańców gmin leżących w bezpośredniej bliskości frontu. W drugiej połowie 1944 roku do 10 gmin ówczesnego powiatu sandomierskiego przeniesiono ponad 65 000 mieszkańców, z czego około 20 000 stanowiły dzieci i młodzież do lat 17.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?