Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sandomierzu trwa walka na wałach (ZDJĘCIA)

Redakcja
Nad bezpieczeństwem sandomierzan czuwa kilkuset ratowników. Fala kulminacyjna miała dotrzeć do Sandomierza po północy z niedzieli na poniedziałek.
W Sandomierzu trwa walka na wałach

W Sandomierzu trwa walka na wałach

Kilkaset osób - strażaków, policjantów i żołnierzy - skierowano do zagrożonego powodzią Sandomierza. Wzmacniają wały. Mają być w gotowości, gdyby ich pomoc była potrzebna w krytycznej sytuacji.

Sandomierz od kilku dni przygotowywał się na wielką wodę. Pierwsze prognozy były bardzo niepokojące - fala miała osiągnąć w Sandomierzu poziom ponad 8 metrów, zbliżając się do tego krytycznego z 19 maja 2010 roku. Wtedy wały nie wy-trzymały naporu wody. W niedzielę Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przekazał już bardziej uspokajające prognozy, według tych pierwszych woda miała osiągnąć poziom 780 centymetrów, według popołudniowych - 752 centymetry. To o metr mniej w stosunku do 2010 roku.

Bulwar pod wodą

Stan alarmowy Wisła przekroczyła o północy z soboty na niedzielę. Rzeka wystąpiła z koryta, zalewając tereny między-wala. Pod wodą znalazł się bulwar imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego.
- Chcemy po raz pierwszy być mądrzy przed szkodą, a nie po szkodzie - powiedział generał Janusz Skulich, dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa po naradzie w Sandomierzu.
W środę wieczorem rozpoczęło się umacnianie wału na osiedlu Koćmierzów. To newralgiczny odcinek, w tym miejscu cztery lata temu doszło do przerwania obwałowań. Teraz konstrukcja została podwyższona workami z piaskiem o dodatkowe 50 centymetrów. Prace zostały zakończone w sobotę.

W niedzielę trwało jeszcze umacnianie rękawami przeciwpowodziowymi odcinka przy hucie Pilkington. W podobny sposób zabezpieczano obwałowania po stronie tarnobrzeskiej. Dodatkowo umocniony został wał w Winiarach w gminie Dwikozy. Wały objęte są stałym monitoringiem. W nocy miały być oświetlone.
W Sandomierzu i powiecie tarnobrzeskim na Podkarpaciu pojawiły się dodatkowe siły ratunkowe. Do Sandomierza skierowano z różnych stron kraju prawie 600 strażaków, policjantów i żołnierzy. Ściągnięty został ciężki sprzęt, między innymi pojazdy gąsienicowe, koparko-ładowarki i spychacze.
Pełna koncentracja służb wyznaczona została na niedzielę rano, na kilkanaście godzin przed nadejściem fali kulminacyjnej. Tego dnia w posiedzeniu sztabów z województw świętokrzyskiego i podkarpackiego uczestniczyli między innymi generał Janusz Skulich i sekretarz stanu w ministerstwie środowiska Stanisław Gawłowski.
Choć informacje dotyczące wielkości fali powodziowej w niedzielę były już bardziej optymistyczne (rano prognozowano 780 centymetrów, po południu 752), z tak dużej mobilizacji nie zrezygnowano.

Śmigłowce nad rzeką

Obok wału w Koćmierzowie zorganizowano bazę wojskową dla ewentualnej ochrony województw świętokrzyskiego i podkarpackiego. Wieczorem, w ramach bezpośrednich przygotowań na przyjście fali wezbraniowej, w rejon wałów ściągnięte zostały łodzie i pompy. Dodatkowo rejon Wisły był patrolowany z powietrza. Nad Sandomierzem krążyły trzy śmigłowce, dzięki którym można było dokładnie obserwować tereny zagrożone powodzią.
- To bardzo duża mobilizacja i planowa organizacja. To największa różnica między tym, co było w 2010 roku, a tym, co dzieje się obecnie - powiedział generał Skulich w czasie niedzielnego posiedzenia sztabów.
Dodatkowo, od poniedziałku do dyspozycji służb ratowniczych będzie powietrzny zespół ewakuacji medycznej. Jeśli sytuacja będzie tego wymagała, do akcji skierowane zostaną również śmigłowce stacjonujące w Nowej Dębie. Monitoring będzie trwał dopóki zagrożenie nie minie.

Obawy mieszkańców

Mieszkańcy Sandomierza od kilku dni, od kiedy pojawiły się komunikaty o intensywnych opadach deszczu, z niepokojem patrzyli w niebo. Przychodzili w rejon wałów.
- Obawy są, i to spore. Każdy pamięta, co wydarzyło się cztery lata temu. To wszystko wciąż jest bardzo świeże - podkreślił pan Zdzisław mieszkający na osiedlu przy ulicy Baczyńskiego.
Niektórzy spakowali najbardziej potrzebne rzeczy na wypadek ewakuacji i wywieźli cenne rzeczy, samochody i sprzęt rolniczy.

- Cztery lata temu woda przyszła tak szybko, że niczego nie udało się uratować. Przepadł cały nasz dobytek - powiedzieli Maria i Karol.
W trudniejszej sytuacji byli przedsiębiorcy. Jak tłumaczyli, w ich przypadku ewakuacja to olbrzymie koszty i zadanie trudne pod względem logistycznym.
- Maszyny w moim zakładzie są przytwierdzone do podłoża, a są warte po 150-180 tysięcy euro. Oczywiście, że obawiam się powodzi. Byłem tu wczoraj wieczorem, a dzisiaj dwa razy - mówił w niedzielę rano Tadeusz Kaczor.

Sandomierzanie mówili również o tym, że groźba kataklizmu byłaby mniejsza, gdyby międzywale było regularnie oczyszczane z drzew i krzewów. Uniemożliwiają to restrykcyjne przepisy z zakresu ochrony przyrody.

Zalane pola i drogi

Z wodą walczyli mieszkańcy gminy Wilczyce. W miejscowości Przezwody wylała niewielka Opatówka. Jej wody zalały przede wszystkim pola i łąki, ale również drogi i gospodarstwa. W sobotę problem z tą samą rzeką mieli mieszkańcy Dobrocic. Kilka innych wiosek, między innymi Radoszki, zmagało się ze skutkami nawałnic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie