Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt: zagrodźcie! No to zagrodzili. Jak zakończy się ten spór?

Paweł WIĘCEK
- Droga do pętli autobusowej idzie przez moją działkę. Pozwoliłam tu poprowadzić drogę pożarową, ale nie gminną! – mówi Teresa Boćkowska.
- Droga do pętli autobusowej idzie przez moją działkę. Pozwoliłam tu poprowadzić drogę pożarową, ale nie gminną! – mówi Teresa Boćkowska. Fot. Paweł Więcek
Czy Urząd Gminy w Górnie zabrał Teresie Boćkowskiej fragment działki pod drogę dojazdową dla autobusów do zatoczki autobusowej? Tak twierdzi kobieta. Domaga się odszkodowania. Jarosław Królicki, wójt Górna, jest innego zdania i idzie do prokuratury.

Przedmiot sporu, choć niewielki, ma strategiczne znaczenie dla gminy, a w szczególności mieszkańców Bęczkowa. Stanowi bowiem część drogi dla autobusów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach, którą dojeżdżają do przystanku końcowego linii numer 47.

GMINA NIE POINFORMOWAŁA

W ubiegłym roku państwo Boćkowscy zwrócili się do urzędu gminy z prośbą uregulowania kwestii własności drogi. Przypo-mnieli, że niegdyś wyrazili nieformalną zgodę na poprowadzenie przez ich działkę dojazdu ewakuacyjnego do pobliskiej szkoły, ale po zbudowaniu pętli autobusowej wewnętrzna dróżka stała się publiczną drogą gminną.

- Wójt nas nie pytał o zdanie, czy zezwalamy na zajezdnię, i nie poinformował o konsekwencjach tego faktu, więc podtrzymaliśmy zgodę na jej nieodpłatne użytkowanie. Teraz jest tu duże natężenie ruchu, wzrósł poziom hałasu, a w lecie się kurzy. Mieszkanie tu jest bardzo uciążliwe - opowiada pani Teresa.

Ponieważ ciągle płaci podatek od nieruchomości, domaga się odszkodowania od gminy za zajęcie działki pod drogę. - Chcę, by gmina odkupiła grunt. Próbowaliśmy załatwić sprawę polubownie, ale wójt na ostatnim spotkaniu powiedział, żebyśmy zagrodzili drogę, bo gdyby to było jego, to tak by zrobił - mówi kobieta.

I posłuchała wójta. W geście protestu w ubiegły piątek dwukrotnie zablokowała wjazd autobusom, by zwrócić uwagę na problem. - Teraz autobusy już kursują do pętli. Nie chcę tego robić. Chcę dogadać się z wójtem - deklaruje.

DO PROKURATURY I SĄDU

Na polubowne rozwiązanie konfliktu jednak się nie zanosi. Jarosła Królicki ani myśli spełnić żądania Boćkowskich. - W 2007 roku złożyli oświadczenie, że wyrażają zgodę na bezpłatne przekazanie działki pod rozbudowę drogi gminnej. Rada gminy podjęła uchwałę o przejęciu gruntu, a teraz ludzie zagrodzili. Co robić więcej? Tylko prokuratura i policja - mówi Królicki.

Wójt twierdzi, że droga i 80 metrów kwadratowych gruntu jest we władniu gminy. Według niego, nie zmienia tego nawet fakt braku stosownego wpisu do księgi wieczystej. - Nie mamy umowy notarialnej, bo siłą nikt nikogo do notariusza nie zaciągnie. Ale to nie oznacza, że ktoś może drogę grodzić. Powiedziałem, że jeśli uważa, że działka jest jej, to niech grodzi. Co mogłem powiedzieć? Podpisała się raz, zrzekła, to co robić? - zastanawia się.

Wójt Królicki w przyszły czwatek ma spotkać się z Boćkowskimi, by porozumieć się w kwestii ewentualnej zapłaty za tę część ziemi, którą zajęto w wyniku budowy. Ale o odkupieniu całej działki mowy nie ma. - Zażądali 200 złotych za metr. To by dopiero otwarło worek. Działki w Bęczkowie nie są tyle warte. Myślę, że bez sądu sprawa się nie obejdzie. Komunikację puszczę inną trasą - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie