Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysypisko przy domu

Andrzej NOWAK
Przed wejściem na posesję sterta gąbki z rozprutych wersalek.
Przed wejściem na posesję sterta gąbki z rozprutych wersalek.
Wejście do domu zawalone jest ubraniami, tak samo jest w środku.
Wejście do domu zawalone jest ubraniami, tak samo jest w środku.

Wejście do domu zawalone jest ubraniami, tak samo jest w środku.

Mieszkanka osiedla Koszary w Ostrowcu Świętokrzyskim na swoją posesję ściąga śmieci z całego miasta. Zawalone jest nimi całe podwórko i dom. Teraz, gdy zaczęły się wysokie temperatury, ludzie skarżą się na smród i robactwo.

Nie da się tutaj żyć - żalą się najbliżsi sąsiedzi, od lewej Barbara, Janina i Tadeusz Kaletowie. - Szczury, myszy, robactwo przechodzi na nasze podwórko
Nie da się tutaj żyć - żalą się najbliżsi sąsiedzi, od lewej Barbara, Janina i Tadeusz Kaletowie. - Szczury, myszy, robactwo przechodzi na nasze podwórko - mówią.

Nie da się tutaj żyć - żalą się najbliżsi sąsiedzi, od lewej Barbara, Janina i Tadeusz Kaletowie. - Szczury, myszy, robactwo przechodzi na nasze podwórko - mówią.

Już przed wejściem na jej posesję leży sterta gąbek wyciągniętych ze starych wersalek. Trudno przecisnąć przed podwórko, by dojść do domu. Wszędzie porozwalany jest stary popsuty sprzęt domowy, lodówki, pralki, zdemontowane okna, bardzo dużo ubrań, butelek. - Dorabiam do niewielkiej renty - żali się starsza kobieta Zofia S. - Miałam trzydzieści wersalek, rozebrałam je, wyciągnęłam metalowe części i sprzedałam w hucie, bo tam więcej płacą. Jak już uporam się z wersalkami, dam ogłoszenie do "Anonsów", że chcę sprzedać okna. I tak wszystko pomału uporządkuję.

Pani Zofia S. już od godziny szóstej rano zagląda do osiedlowych śmietników. Wyciąga z nich wszystko, co może jej się przydać. Najwięcej rzeczy znajduje na osiedlach Rosochy i Pułanki. Twierdzi jednak, że robi się za duża konkurencja. Już kilkunastoletni chłopcy przeszukują śmietniki. Pani Zofia S. jest jednak bardzo wytrwała i na swoją posesję przywozi, co tylko się da. Doszło do tego, że trudno poruszać się nie tylko po podwórku, ale i w domu. W każdym kącie walają się sterty ubrań, nawet przy węglowym piecyku, co stanowi duże zagrożenie. - Zimą o mało nie zaczadziałam - przyznaje. - Dobrze, że jeszcze miałam siłę wstać i wyjść na dwór.

W zaśmiecaniu podwórka Zofia S. nie widzi nic złego. Zapewnia, że wszystko z czasem posprząta. Uważa, że nie ma innego wyjścia, bo jej emerytura jest niewielka. Najbliżsi sąsiedzi są już jednak u kresu wytrzymałości. - Nie da się żyć - ubolewają Janina i Tadeusz Kaletowie. - Szczury, myszy, robactwo przechodzi stamtąd na nasze podwórko. Coraz trudniej będzie wytrzymać, bo na dworze robi się gorąco. Gdy zwróci się jej uwagę, rzuca wulgarne słowa.

- Kamieniem rzuciła w dziecko - żali się Krystyna Dębakowska. - Z siekierą wyskoczyła. Wnuczek nie może wyjść na podwórko, bo zaraz biegnie ze skargą na policję. Nasze interwencje nie przynoszą żadnego skutku.

Zbigniew Szelągiewicz ze Straży Miejskiej wyjaśnia, że na posesji Zofii S. funkcjonariusze interweniowali już kilkakrotnie. Wywożono śmieci. - Na podstawie artykułu 117 kodeksu wykroczeń i artykułu 10 ustawy o utrzymaniu czystości w gminach już pięć razy składaliśmy wniosek do Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego - mówi. - Sąd kierował tę panią na badania i ze względu na stan zdrowia odstępował od wymierzenia kary. Jest więc bezkarna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie