Ziobro i Włosowicz drążą sprawę „aferalnej” prywatyzacji KKSM. "Ludzie uczciwi nie maja się czego obawiać"

Senator Włosowicz zwrócił się właśnie do szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie z prośbą o udzielenie informacji dotyczących „obecnego etapu postępowania prowadzonego w sprawie nieprawidłowości w procesie prywatyzacyjnym KKSM” - jak czytamy w piśmie. Jednocześnie wnioskiem objęto także dwa inne procesy prywatyzacyjne: Pińczowskich Zakładów Kamienia Budowlanego S.A. w likwidacji oraz Kopalni i Zakładu Wzbogacania Kwarcytu „Bukowa Góra” w gminie Łączna. Senator Jacek Włosowicz przekazał dokument do wiadomości świętokrzyskiego posła i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. 
Dlaczego parlamentarzysta łączy wątki sprzedaży KKSM oraz zakładów z Pińczowa i „Bukowej Góry”? 

- Dotarły do nas, w naszej opinii wiarygodne informacje, stanowiące o tym, iż w przygotowanie spółki KKSM do prywatyzacji mogły być zaangażowane te same osoby, które wcześniej uczestniczyły w procesach prywatyzacyjnych tych dwóch przedsiębiorstw - wyjaśnia Mariusz Gosek, dyrektor biuro poselsko-senatorskiego Zbigniewa Ziobro oraz Jacka Włosowicza.

- To jedna z priorytetowych spraw, którą zajmują się prawnicy z biura parlamentarzystów. Rzetelne wyjaśnienie skandalicznej i aferalnej prywatyzacji kieleckich „Marmurów” jeszcze w 2013 roku deklarował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Od 2010 roku w wyjaśnienie tej operacji prywatyzacyjnej zaangażowany jest senator Jacek Włosowicz. Mogę też potwierdzić, że w ostatnim czasie dotarły do biura informacje, których konsekwencją jest wniosek do Prokuratury o przekazanie informacji na temat ewentualnie prowadzonych postępowań w zakresie prywatyzacji Pińczowskich Zakładów Kamienia Budowlanego oraz Kopalni i Zakładu Wzbogacania kwarcytu „Bukowa Góra”. Te działania Zbigniewa Ziobro i Jacka Włosowicza są wynikiem deklaracji o wyjaśnieniu wszystkich niepokojących sygnałów w tej sprawie składanej jeszcze w okresie kampanii wyborczej. Ludzie uczciwi nie muszą się niczego obawiać. A ci, którzy mają coś za uszami? Dobrze, że się boją. Też bym się bał na ich miejscu. To racjonalny, ludzki odruch w tym przypadku - mówi Mariusz Gosek. 

Paweł WIĘCEK