Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolary Arabów i sentyment Gierka - historia Witolda Zaraski. Część II

Jarosław PANEK, [email protected]
Witold Zaraska z prezesem Targów Kielce Andrzejem Mochoniem, podczas niedawnego bankietu w Kielcach. Fot. Dawid Łukasik
Witold Zaraska z prezesem Targów Kielce Andrzejem Mochoniem, podczas niedawnego bankietu w Kielcach. Fot. Dawid Łukasik
Petrodolary i Edward Gierek – dzięki nim i niemu kariera Witolda Zaraski w ogóle mogła się zacząć. Dziś drugi odcinek barwnej historii kariery tej legendy polskiego i świętokrzyskiego biznesu.

Ukochane dziecko prezesa Zaraski, czyli Exbud nie jest już notowany na giełdzie, ale Skanska na szczęście zachowała dawną nazwę kieleckiego giganta budowlanego w swojej spółce Exbud Skanska. A dziś nawet najwięksi wrogowie Witolda Zaraski przyznają, że z życia publicznego wycofał się zbyt szybko, że nawet bez stołka prezesa mógłby dla Kielc i regionu zrobić dużo, dziś choćby w roli posła czy senatora.

Bo że zrobił wiele do tej pory, nikt nie ma wątpliwości. Biurowiec przy Alei Solidarności w Kielcach, który nawet zmienił już właściciela, choć trochę się zestarzał, to wciąż jedno z najbardziej reprezentacyjnych centrów biznesu w województwie, a Świętokrzyskie Centrum Kardiologii też nigdy by nie powstało, gdyby nie zaangażowanie Witolda Zaraski, a i pieniądze Exbudu.

Dolary Arabów

Ale cofnijmy się do początków, do lat siedemdziesiątych, bo żeby zrozumieć fenomen i niewątpliwy sukces Exbudu i prezesa Zaraski, trzeba poznać kontekst. Polską Rzeczpospolitą Ludową rządzi już nowy pierwsze sekretarz PZPR, Edward Gierek. To on rozpoczyna w Polsce okres pierwszej powojennej prosperity.

Ma szczęście, bo na światowych rynkach trwa koniunktura, kraje arabskie sprzedają wyjątkowo dużo ropy i posiadają w swych skarbcach ogromne ilości petrodolarów z eksportu, które chętnie by gdzieś zainwestowały, ale nie mają bardzo gdzie, bo świat dusi się od nadmiaru gotówki. W tym czasie na scenie politycznej w Polsce pojawia się właśnie Edward Gierek, który ogłasza słynne hasło, że chce prowadzić „aktywną politykę kredytową”. Dla krajów arabskich, trzymających oszczędności głównie a europejskich bankach to dobra wiadomość, a i dla tych banków również, bo i one duszą się od nadmiaru pieniędzy, które gdzieś trzeba ulokować.

Tymczasem Polska zgłasza akurat wielomiliardowe potrzeby kredytowe. Wszyscy są zadowoleni. Gierek – bo z powodu nadmiaru pieniądza, kredyty zagraniczne są wyjątkowo tanie, a prywatne banki, rządy kilku krajów europejskich oraz państwa arabskie z powodu ulokowania oszczędności w polski dług, który i tak oprocentowany jest wyżej niż ówczesne obligacje. Do naszego kraju napływa ogromny strumień gotówki, a Gierek rozpoczyna okres wielkiej modernizacji kraju.

Dopiero później wyjdzie na jaw, że co najmniej pół pożyczek zmarnowano na nietrafione inwestycje, albo po prostu przejedzono, ale w tym czasie nikt nie myśli. W Polsce trwa euforia, półki sklepowe zapełniają się towarami, a w kraju ruszą ogromne budowy, takie jak huty, cementownie, kopalnie itp. Kto ma dostęp do Gierka i go zna, ten wyrywa kasy najwięcej. Rzecz jasna rekordzistą jest w tej mierze rodzinny Śląsk.

Gierkowskie korzenie z… kielecczyzny

Stąd właśnie wywodzi się pierwszy sekretarz, ale korzenie jego rodziny pochodzą już nie z tamtych terenów, a z... kielecczyzny, dokładniej spod Pińczowa. Gierek czuje więc sentyment do naszej ziemi, a w dodatku utrzymuje bardzo przyjacielskie stosunki ówczesnym I sekretarzem KW PZPR w Kielcach. To właśnie ów sekretarz załatwia dla naszego województwa pieniądze niewiele mniejsze niż dla Śląska.

Ziemia świętokrzyska przeżywa prawdziwy rozkwit inwestycyjny, Rosną kolejne cementownie, przedsiębiorstwa budowlane, huty i fabryki domów. W krótkim czasie Kielce i całe województwo stają się prawdziwym budowlanym zagłębiem, a pomaga w tym matka - natura, obficie obdarowując nasz region wszelkimi rodzajami kruszyw, kamienia i skał potrzebnych dla tej gałęzi przemysłu. Państwowe, potężne firmy budowlane wyrastają w stolicy województwa jak grzyby po deszczu. Jedyne, czego brakuje to ludzi do pracy.

Już wtedy rodzą się w głowach dyrektorów państwowych przedsiębiorstw marzenia o wyjazdach na zagraniczne kontrakty budowlane, ale monopol ma stolica i ulokowane tutaj dwie firmy, posiadające koncesję na zawieranie międzynarodowych kontraktów. To „Pol – Service” oraz „Budimex”.

- Budowaliśmy wówczas w firmach, które podlegały pod Kieleckie Zjednoczenie Budownictwa. Wówczas panowała taka moda, aby tworzyć wielkie zjednoczenia. Budowaliśmy bardzo dużo, całe osiedla. Mieliśmy doświadczenie i coraz lepszą markę na rynku. I coraz częściej marzyliśmy o podboju rynków zagranicznych, ale nie miał się tym kto zająć. Szefowie tych państwowych firm coraz mocniej naciskali na zjednoczenie, aby powołać specjalną komórkę, zajmującą się eksportem naszych usług budowlanych. Sam osobiście przekonywałem szefostwo, aby przyjęło kogoś, kto mógłby dla nas zdobyć pierwsze kontrakty. I wtedy przyszedł Witek – wspominal w rozmowie z nami wieloletni przewodniczący Rady Nadzorczej „Exbudu” i bliski towarzysz prezesa Zaraski, Stanisław Pałys.

– Z tego co pamiętam, pracował on wcześniej w „Budopolu”, ale wiedzieliśmy też, że był gdzieś na zagranicznym kontrakcie. Uchodził za człowieka, który ma dobre kontakty w „Pol – Service” i potrafi załatwić nam zagraniczne zlecenia.

Decyzja ówczesnego dyrektora Kieleckiego Zjednoczenia Budownictwa, Zbigniewa Szczepańskiego o przyjęcia Witolda Zaraski do pracy, była brzemienna w skutkach i na najbliższe kilkadziesiąt lat miała zupełnie odmienić cały region. Gdy przyszły prezes Exbudu przychodził do pracy w zjednoczeniu, grupowała ono aż 23 firmy, zatrudniające kilkadziesiąt tysięcy osób.

Tysiąc złotych pensji

- A on (Witold Zaraska – przyp. red.) dostał ledwie jeden pokój w siedzibie ówczesnej mojej firmy przy ulicy Wróblewskiego i 1000 złotych pensji. Był 1 października roku 1977 i tak wyglądało to całe jego Biuro Eksportu Budownictwa. Resztę miał sobie sam zorganizować. I zorganizował. Dwa lata później, na zagranicznych kontraktach Biura Eksportu Budownictwa pracowało już 1500 osób z naszego regionu. Ze mną Witek skontaktował się w drugim dniu swojego urzędowania. Od razu poczułem do niego sympatię. On chyba zresztą do mnie też. Był przyjezdny, z Krakowa, nikogo tu nie znał, ale miał wizję. Nie sądziłem tylko wtedy, że zrealizuje ją aż z takim rozmachem - wspominał Stanisław Pałys.

Jutro o tym, jak „Exbud” podbił rynek libijski i dlaczego Witold Zaraska, trzymał za gardło politycznych prominentów.

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia