Region szybko nam wysycha
Według komunikatu Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, z 21 sierpnia bieżącego roku, który informuje o bilansie wodnym na terenie całego kraju, deficyt wody występuje już prawie w całej Polsce, podczas gdy zaledwie 10 dni temu dotyczył tylko kilku zachodnich, centralnych i wschodnich regionów Polski. Obecnie obejmuje także mocno dotknięte suszą województwo świętokrzyskie, gdzie na przeważającej części od dwóch miesięcy nie padał deszcz. Sytuacja pogarsza się z każdym bezdeszczowym dniem i powoduje ogromne straty w rolnictwie, a zagrozić może także energetyce. Na skutek braku opadów deszczu wysychają bowiem rzeki i zbiorniki wodne. Na przykład w Ciekotach, w powiecie kieleckim, poziom wody w zalewie spadł w ciągu tego lata o kilkadziesiąt centymetrów i akwen skurczył się do rozmiarów sporej kałuży. Niski stan wód w wielu miejscach widać gołym okiem. W naszym regionie nie zagraża to na szczęście mieszkańcom, dla których woda pitna pozyskiwana jest na dużym terenie z głębin ziemi.
Dramat w rolnictwie
Jak wygląda sytuacja u rolników?
- Są u nas powiaty, gdzie od wielu tygodni nie spadła nawet kropla deszczu. To w połączeniu z upałami oznacza stan klęski suszy. O wielu plonach już teraz należy zapomnieć, bo są uprawy, które takiej sytuacji na pewno nie zniosą. Na przykład kukurydza, która ma priorytetowe znaczenie w karmieniu zwierząt. Ogromne problemy w paszach spowodował też brak drugiego pokosu traw. Rolnicy wyprzedają więc bydło, żeby paszy wystarczyło na zimę. Bardzo źle jest z burakami cukrowymi, które więdną, podsychają na polach, a ziemniaki na piaszczystych glebach wprost się pieką. Źle jest też z ogórkami, marchwią, cebulą, malinami, jabłkami, które dojrzewają niewyrośnięte. Generalnie tam, gdzie nie ma możliwości nawadniania gruntu problem dotyczy każdej uprawy. To oznacza bardzo duże kłopoty dla przetwórni, które dostają w efekcie tylko 10 procent surowca, który założyły w planach.
Jeszcze większy problem będzie, jeśli do 20 września solidnie nie popada, przynajmniej przez kilka dni. Do tego czasu trzeba bowiem wysiać zboża ozime, a przecież trudno je sypać w glebę suchą jak popiół. Rolnictwo i przemysł przetwórczy leżą więc na łopatkach, a pod znakiem zapytania stoją przyszłoroczne zbiory - wyjaśnia dramat w rolnictwie Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej w Kielcach. - Nie ma innego wyjścia, tylko trzeba się modlić o deszcz - radzi.
Wyłączą nam prąd?
I chociaż susza w rolnictwie oznacza dramat dla tej branży i bardzo prawdopodobny wzrost cen artykułów spożywczych w sklepach, ekonomiści zwracają uwagę, że brak deszczu może przynieść jeszcze bardziej poważne skutki dla gospodarki.
- Deficyt wody ze względu na niski stan wód w zbiornikach może doprowadzić do problemów w funkcjonowaniu elektrowni i tym samym do wprowadzenia ograniczeń w dostawach prądu i właśnie to jest dla nas najgorsze, ponieważ może się bardzo źle odbić na firmach wszystkich sektorów gospodarki - wyjaśnia Robert Perz, kielecki ekonomista.
Według danych Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa susza dotyka już 14 grup roślin, w tym: 53 procent upraw ziemniaków, krzewów owocowych i roślin strączkowych, 20 procent upraw chmielu, 13-14 procent upraw warzyw gruntowych, tytoniu i chmielu,
11 procent upraw zbóż jarych,
11 procent upraw kukurydzy na kiszonkę dla zwierząt
Jak podaj Bank BGŻ BNP Paribas szacuje, że największe straty mogą wystąpić w uprawach: kukurydzy - 30 procent,
użytki zielone, czyli pastwiska - 40 procent, zbóż jarych i rzepaku - 10-15 procent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?