- My żyjemy z sadów. Gdybyśmy sady stracili, stracilibyśmy wszystko. Nikt nie kwapi się, by nam pomóc - żalili się sandomierscy sadownicy podczas sobotniego spotkania z posłami Prawa i Sprawiedliwości Andrzejem Dudą i Andrzejem Bętkowskim w Domu Kultury w Koprzywnicy, w którym wzięło udział ponad sto osób.
Dyskusja była bardzo ożywiona. Mieszkańcy trzech sandomierskich gmin: Koprzywnicy, Samborca i Łoniowa przez blisko dwie godziny dzielili się z parlamentarzystami swymi obawami, co do dalszych losów słynnych w całej Europie sadów. Zagrożonych zatopieniem jest blisko pięć tysięcy hektarów.
Katastrofa wisi w powietrzu
- Jeżeli nie zostanie w porę uregulowana gospodarka wodna i ściekowa w obrębie wyrobiska pokopalnianego w Piasecznie, nasze sady znikną. Tylko na terenie mojej gminy zniszczonych zostanie blisko 1200 gospodarstw. Tysiące mieszkańców może stracić jedyne źródło utrzymania. W powietrzu wisi widmo katastrofy ekologicznej. Może też dojść do zniszczenia systemu sieci dróg na terenie gmin Łoniów i Koprzywnica. A w sytuacjach zagrożenia powodziowego - do spotęgowania destabilizacji wałów powodziowych. Trzeba zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić! – grzmiał organizator spotkania, burmistrz Koprzywnicy Marek Jońca.
Burmistrz Jońca przypomniał, że temat zabezpieczenia terenów sadowniczych przed zatopieniem to ogromny problem, z którym gminy borykają się od lat.
- Do końca 2015 roku ma się zakończyć rekultywacja terenów pokopalnianych finansowana z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. A co będzie dalej? My - samorządy pytamy – kto potem weźmie na siebie wysokie koszty związane z wypompowywaniem wody? Do tego pozostaje jeszcze kwestia przeprowadzenia bardzo drogich prac melioracyjnych. Wiadomo, że właściciel Kopalni Siarki Machów – czyli Miasto Tarnobrzeg nie będzie skore do ponoszenia wydatków na utrzymanie w należytym stanie części majątku znajdującej się na terenie województwa świętokrzyskiego – czyli na rekultywację nieczynnego wyrobiska w Piasecznie – mówił burmistrz Jońca.
- Bez przerwy piszemy do ministerstw, do wojewody. Piszemy dosłownie wszędzie. I wszystko na nic – nie kryli oburzenia obecni na spotkaniu samorządowcy. A wtórowali im niezadowoleni sadownicy.
Posłowie Andrzej Duda i Andrzej Bętkowski zadeklarowali dla sadowników daleko idące wsparcie. Wskazali, że rozwiązać problem można dzięki funduszom unijnym.
Trzeba dalej działać
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda – były minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podziękował samorządowcom za dotychczasowe działania. Szczególne słowa uznania skierował pod adresem burmistrza Koprzywnicy Marka Jońcy, który od lat walczy o sandomierskie sady.
- Mieszkańcy tej pięknej sandomierskiej ziemi muszą mieć pewność, że sprawa zostanie doprowadzona do końca. Jak widać - takiej pewności rząd PO – PSL nie daje. Mimo, iż napotyka się na opór, to nie można się zniechęcać. Tylko trzeba dalej działać. Aż do skutku – mówił kandydat PiS do Europarlamentu.
- Potrzebne są zdecydowane działania i konkrety. Konkrety ze strony ekipy rządzącej - wtórował posłowi Dudzie poseł Andrzej Bętkowski. – Tymczasem rząd Donalda Tuska zapomniał o tym malowniczym rejonie regionu świętokrzyskiego – skwitował ostro Bętkowski.
Parlamentarzyści zadeklarowali daleko idącą pomoc i wsparcie dla wszelkich działań mających na celu uratowanie sandomierskich sadów. Poseł Duda wskazał, że to właśnie fundusze unijne są szansą na wyjście z tej dramatycznej sytuacji i należy po nie sięgnąć.
Poseł Andrzej Duda podkreślił, że można było uniknąć obecnych problemów. - Kiedy w 2012 roku Miasto Tarnobrzeg zaczęło się starać, by Minister Skarbu podjął decyzję o zbyciu akcji Kopalni Siarki Machów na rzecz Miasta Tarnobrzeg, wtedy słychać było głosy - że owszem do zbycia akcji dojść powinno, ale dopiero po zakończeniu rekultywacji terenów pokopalnianych i że proces rekultywacji powinien dokończyć Skarb Państwa. To były bardzo mądre głosy. Niestety merytoryczna strona przegrała z dziwnymi aspiracjami i pomysłami. I dziś za to płacą mieszkańcy powiatu sandomierskiego. Za tamte decyzje tysiące osób jest skazane na życie w strachu i lęku. A na to nie wolno pozwolić – stwierdził zdecydowanie Andrzej Duda.
Sala była pełna.
Sandomierskie jabłko - smaczne i zdrowe
Sprawa uratowania sadów przed zatopieniem nie była jedynym tematem spotkania w Koprzywnicy. Kilka dni wcześniej pojawiły się informacje, że Rosja rozważa wprowadzenie embarga na polskie warzywa i owoce, bo tamtejsze służby sanitarne mają zastrzeżenia do jakości produktów.
Sandomierscy sadownicy od lat sprzedają swoje jabłka, głownie na rynki wschodnie, w tym do Federacji Rosyjskiej. Embargo oznaczałoby duże problemy, bo obecnie w komorach chłodniczych zalegają ogromne zapasy ubiegłorocznych owoców. Producenci mają problem ze zbytem jabłek. To efekt kryzysu ukraińsko – rosyjskiego. - Owoce z komór chłodniczych musimy sprzedać do końca czerwca. Więc czasu jest mało. Embargo znacznie by skomplikowało naszą i tak niełatwą sytuacje – żalili się uczestnicy spotkania.
- Rosjanie niby dopatrzyli się przekroczeń norm zawartości pestycydów i azotanów. Tymczasem nasze jabłka od dawna są stawiane jako wzór. Nie możemy dać się zastraszyć Rosji. Sandomierskie jabłko znaczy smaczne i zdrowe – skwitował poseł Andrzej Duda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?