Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez koronakryzys „frankowicze” znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji. Pytają, gdzie szukać pomocy. Odpowiada adwokat Przemysław Gierada

Paweł Więcek
Paweł Więcek
Kielecki adwokat Przemysław Gierada specjalizujący się w pomocy "frankowiczom".
Kielecki adwokat Przemysław Gierada specjalizujący się w pomocy "frankowiczom".
Po 10 latach od zaciągnięcia kredytu hipotecznego wciąż mają do spłaty tyle samo pieniędzy. Przez kryzys gospodarczy wywołany epidemią koronawirusa „frankowicze” znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji. Zrozpaczeni pytają, gdzie szukać pomocy, by uwolnić się z pętli zadłużenia. Sprawdziliśmy – jest koło ratunkowe. O szczegółach opowiada kielecki adwokat Przemysław Gierada.

Epidemia SARS-CoV-2 dała w kość całej gospodarce. Wiele firm straciło zlecenia. Ich właściciele oraz pracownicy zostali odcięci od źródeł dochodu. O dramacie mówią osoby, które w przeszłości zaciągnęły kredyt hipoteczny we frankach. W ostatnich tygodniach do redakcji „Echa Dnia” zgłosiło się wielu „frankowiczów”. Jak mówią, słyszeli, że istnieje możliwość zamiany waluty, w jakiej spłacają dług – ze szwajcarskiej na polską złotówkę, ale nie wiedzą, do kogo się zgłosić w tej sprawie.

Pani Monika wraz z mężem wzięli kredyt na zakup mieszkania w Kielcach w 2009 roku. Ponieważ nie mieli pieniędzy na pokrycie wydatku w całości, postanowili skorzystać z pomocy instytucji finansowej.

- Porównaliśmy wiele ofert różnych banków. W każdej symulacji najkorzystniejsza była opcja kredytu we frankach. Pokazywano nam, że łączna suma zobowiązań w przypadku franka jest co najmniej o jedną czwartą niższa niż gdybyśmy zadłużyli się w złotówkach. Oczywiście mieliśmy obawy związane z tym, że bierzemy kredyt w obcej walucie, ale doradcy bankowi zapewniali nas, iż waluta szwajcarska jest stabilna, a jej kurs ciągle spada. Mówili, że wszyscy tak robią, że nikt nie bierze w złotówkach, więc większość nie może się mylić – opowiada pani Monika.

- Zaufaliśmy doradcom finansowym i zdecydowaliśmy się zostać „frankowiczami”. Nasza radość nie trwała jednak długo. Pierwsze zdziwienie przyszło, gdy nasza miesięczna rata nagle poszybowała w górę. Bank aktualizował kurs franka co miesiąc, a nie według kursu z dnia zaciągnięcia kredytu. Bank ustalał arbitralnie kurs franka na dzień spłaty raty kredytu. Potem się okazało, że wbrew zapewnieniom pośredników franki i złotówka nie są parą stabilnych walut. Wzięliśmy kredyt na 150 tysięcy złotych. Dziś, po 10 latach regularnego płacenia wciąż mamy do spłaty, uwaga, 160 tysięcy złotych, czyli więcej niż wartość pierwotnego zobowiązania! To oznacza, że przez 10 lat nic nie spłaciliśmy, choć każdego miesiąca przelewaliśmy na konto banku ponad tysiąc złotych. Czujemy się oszukani. Słyszałam, że „frankowicze” idą do sądu z tymi kredytami. Widziałam ostatnio wiele ogłoszeń dotyczących pomocy dla takich ludzi jak my, ale nie wiem, czy to ma sens. Jak mały człowiek może wygrać z potężnym bankiem zatrudniającym sztab prawników? - mówi pani Monika.

- Przykład pani Moniki można uznać za reprezentatywny dla większości „frankowiczów”. Problem istnieje i ma charakter masowy - mówi kielecki adwokat Przemysław Gierada. Mecenas prowadzi w Kielcach kancelarię partnerską warszawskiej firmy prawniczej Drzewiecki i Wspólnicy, która była pionierem w kierowaniu do sądów spraw frankowych i pozwów zbiorowych w tym zakresie.

- Ludzie czując się pokrzywdzeni przez system bankowy szukali pomoc prawnej i sprawiedliwego rozstrzygnięcia tych problemów w sądach. Na początku orzecznictwo było niejednolite, natomiast w tej chwili wykrystalizowała się praktycznie jednolita linia orzecznicza, z której wynika, że dowolność w ustalaniu kursu franka do złotówki przez banki w momencie wypłaty kredytu i spłaty rat kredytowych stanowi klauzulę niedozwoloną - tak zwaną abuzywną - i takie postanowienia umowy uznaje się za nieobowiązujące. Skutkuje to stwierdzeniem nieważności przez sądy takich umów lub tak zwanym odfrankowieniem, czyli swoistą konwersją kredytu walutowego na złotówkowy w oparciu o rzeczywistą kwotę kredytu, która realnie była wypłacona w złotówkach – mówi Przemysław Gierada.

- „Frankowiczom” rekomenduję spotkanie z prawnikiem specjalizującym się w tym obszarze – dodaje Przemysław Gierada.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przez koronakryzys „frankowicze” znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji. Pytają, gdzie szukać pomocy. Odpowiada adwokat Przemysław Gierada - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia